To były morderstwa
Kroniki zapowiedzianej śmierci
Wypowiedź dla "Tygodnika Powszechnego" z 14 stycznia 2009 roku
Od Redakcji: Niniejszy tekst został zamieszczony w dodatku do "Tygodnika Powszechnego" poświęcomym księżom zamordowanym przez SB w 1989 roku. Przypomnijmy, żę przed Senacką Komisją Praw Człowieka i Praworządności w 1989 roku zeznawał Kazimierz Sulka - funkcjonariusz SB, który uczestniczył w przygotowaniach do zamachu na ks. Adolfa Chojnackiego. Komisja Interwencji i Praworządnośi opublikowała również broszurę z relacją Kazimierza Sulki.
Senat I Kadencji podjął również uchwałę w sprawie zabójstw księży.
Poniżej tekstu wypowiedzi Wicemarszałka Zbigniewa Romaszewskiego zamieszczamy wydrukowane przez Tygodnik Powszechny sylwetki księży zabitych w 1989 roku.
Wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski:
Z szykanami SB wobec księży mieliśmy do czynienia w Komisji Interwencji i Praworządności podziemnej Solidarności od początku istnienia naszej Komisji.
Mam nadzieję, że śledztwo pomoże dziś w ustaleniu, kto odpowiadał za represje wymierzone w księży – w tych trzech sprawach zakończone ich śmiercią.
Dlaczego tuż przed rozpoczęciem obrad Okrągłego Stołu zginęli ks. Stefan Niedzielak i ks. Stanisław Suchowolec? Nie umiem z całą pewnością odpowiedzieć na to pytanie. Nasuwa się oczywiste przypuszczenie, że była to bezwzględna próba storpedowania rokowań pomiędzy opozycją a władzą.
Zabójstwo duchownego wywoływało gigantyczny społeczny rezonans, czego dowodem pogrzeb ks. Jerzego Popiełuszki w 1984 r., na który ściągnęło do Warszawy 100 tys. ludzi z całego kraju. Od tego był tylko krok do zamieszek, milicji na ulicach itd. I na to pewnie liczyli sprawcy w styczniu 1989 r., nie zdając sobie sprawy, jak inne jest społeczeństwo od ich wyobrażeń.
Trudno mi uwierzyć, że te działania prowadzone były w sposób przypadkowy i nieskoordynowany. Że niemal jednocześnie w Warszawie i Białymstoku w styczniu, a potem w lipcu na Pomorzu, jacyś szaleńcy zabrali się do zabijania księży. Istniał przecież wtedy nadal IV Departament do walki z Kościołem, istniały nadal jego zakonspirowane komórki do zadań "specjalnych".
Te trzy sprawy zgonów duchownych w styczniu i w lipcu 1989 r. różnią się od siebie istotnymi szczegółami.
Nie mam wątpliwości, że w przypadku księdza Suchowolca, z którym nasza Komisja Interwencji i Praworządności podziemnej "Solidarności" miała w drugiej połowie lat 80. ścisły kontakt, sprawcami zabójstwa byli funkcjonariusze białostockiej bezpieki. Rola księdza Suchowolca na Podlasiu była bardzo ważna: skupiał on wokół siebie tamtejszą opozycję, był kompetentny, współpracował z naszą Komisją i był traktowany przez tamtejszą SB jako "wróg numer 1". W swoich wystąpieniach bardzo przypominał księdza Jerzego Popiełuszkę. Na marginesie mogę dodać, że ksiądz Suchowolec nie był dobrze widziany również przez hierarchię kościelną.
Mam nadzieję, że analiza zachowanych dokumentów i obecne śledztwo IPN dopomogą wreszcie w ustaleniu, kto z SB odpowiadał za rozmaite represje wymierzone w księdza Suchowolca - zakończone jego zabójstwem.
W przypadku księdza Sylwestra Zycha mamy - moim zdaniem - do czynienia z zemstą PRL-owskiego aparatu przemocy, który nigdy nie wybaczył księdzu Zychowi, że osłaniał on sprawców śmiertelnego postrzelenia milicjanta Zdzisława Karosa w 1982 roku.
O śmierci ks. Stefana Niedzielaka rozmawiałem niedawno z mecenasem Janem Olszewskim, który w 1989 r. obserwował ówczesne czynności śledcze, a wcześniej przyjaźnił się z księdzem Niedzielakiem. Nie da się wykluczyć nawet sytuacji, że zabójstwo to zaplanowały służby sowieckie. Pamiętajmy, że ksiądz Niedzielak był depozytariuszem polskiej pamięci o Katyniu, i także z tego powodu był szalenie niewygodny nie tylko dla władz PRL, ale także władz ZSRR. Prawdopodobnie za jego śmierć jest odpowiedzialna profesjonalna ekipa zabójców, być może nawet - jak słyszałem z udziałem kobiety.
Na pytanie, czy w 1989 roku była możliwość, żeby te trzy śledztwa przeprowadzić zgodnie z zasadami sztuki prokuratorskiej, odpowiadam z pełnym przekonaniem: nie, nie było takiej możliwości. W przypadku księdza Suchowolca najlepiej chyba widać, jak tej sprawie ukręcono wówczas łeb. Wznowione później śledztwo skompromitowało działania milicji i prokuratorów. Wtedy, w 1989 r., chodziło o to, aby zamordować a potem sprawnie zatrzeć ślady.
Zbigniew Romaszewski (ur. 1940) - z zawodu fizyk, od 1976 r. był działaczem Komitetu Obrony Robotników; wraz z żoną Zofią kierował Biurem Interwencji, rejestrującym łamanie praw człowieka i pomagającym ofiarom. W latach 1980-81 kierował Komisją Interwencji i Praworządności NSZZ "Solidarność"; członek Zarządu Regionu Mazowsze i Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność". Ukrywając się w stanie wojennym, zorganizował podziemne "Radio Solidarność". Aresztowany i sądzony w dwóch procesach: procesie twórców Radia i procesie KOR; więziony w latach 1982-84. Po zwolnieniu z więzienia kierował reaktywowaną w podziemiu Komisją Interwencji i Praworządności; Komisja dokumentowała przypadki użycia przemocy wobec działaczy opozycyjnych czy duchownych z całego kraju oraz pomagała ofiarom represji politycznych. Od 1989 r. senator.
* * *
Ksiądz Stefan Niedzielak, lat 74 – Katyński Kurier
Jego ciało znaleziono rankiem 21 stycznia 1989 roku na plebanii przy ul. Powązkowskiej w Warszawie. Choć wyniki sekcji wskazywały na zabójstwo, śledztwo dwukrotnie wznawiano i umarzano. Dziś na nowo prowadzi je IPN.
Urodził się 1 września 1914 r. w Podolszycach (dziś dzielnica Płocka). Po ukończeniu gimnazjum, mając 20 lat, wstąpił do warszawskiego seminarium duchownego. Święcenia przyjął w czerwcu 1940 r.; pracował w Bolimowie i Wiskitkach. W lipcu 1943 r. został prefektem parafii Świętego Ducha w Łowiczu.
Podczas II wojny światowej działał w podziemiu niepodległościowym: służył w Armii Krajowej, współpracował z Delegaturą Rządu na Kraj, a także z Polskim Czerwonym Krzyżem i Radą Główną Opiekuńczą (organizacją charytatywną, powstałą w 1940 r. i nawiązującą tradycjami do analogicznej, funkcjonującej w czasie I wojny światowej). Podczas Powstania Warszawskiego był kapelanem. W konspiracji używał pseudonimu "Zielony". Jako kurier przewoził z Warszawy do Krakowa zaszyfrowane wiadomości dla kard. Stefana Sapiehy.
Tuż przed wybuchem Powstania Warszawskiego przewiózł najcenniejszą przesyłkę: była to część tak zwanego "depozytu katyńskiego" czyli dowody z ekshumacji wyjęte z grobów. Decyzja o przewiezieniu do Krakowa latem 1941 r. "depozytu katyńskiego" była związana ze zbliżaniem się do Warszawy Armii Czerwonej: obawiano się, że bezcenne dokumenty, które są dowodami popełnionej zbrodni, mogą zostać zniszczone.
Po wojnie w październiku 1946 r. ks. Niedzielak wrócił do Warszawy. Został wikariuszem parafii Świętej Trójcy na Solcu, uczestniczył w odbudowie tamtejszego kościoła. Równocześnie został członkiem podziemnego Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość" (WiN), co przyczyniło się do nieudanej próby jego aresztowania przez UB. W marcu 1957 r. kardynał Wyszyński powołał ks. Niedzielaka na stanowisko dyrektora Cmentarzy Warszawskich z siedzibą na Powązkach. W latach 50. i 60. ksiądz pracował w dwóch stołecznych parafiach: Wszystkich Świętych i Matki Boskiej Loretańskiej.
Od 1977 r. proboszcz kościoła św. Karola Boromeusza na warszawskich Powązkach, zasłynął tam z porywających kazań wygłaszanych z okazji rocznic: Konstytucji 3 Maja, bitwy warszawskiej w 1920 r., napaści ZSRR na Polskę 17 września 1939 r. czy 11 listopada. Od końca lat 70. w ostatnią niedzielę kwietnia odprawiał Mszę za ofiary zbrodni katyńskiej.
Pracując na Powązkach, ks. Niedzielak zamierzał upamiętnić zaginionych i poległych po 17 września 1939 r. Jednak stawiane przez niego "krzyże pamięci" były niszczone przez "nieznanych sprawców". 1 listopada 1984 r. poświęcono krzyż wmurowany w ścianę kościoła św. Karola Boromeusza z napisem "Poległym na Wschodzie"; był to początek tzw. Sanktuarium Poległych i Pomordowanych na Wschodzie. Wokół parafii na Powązkach ksiądz skupiał środowiska byłych żołnierzy AK, działaczy opozycyjnych (m.in. Komitetu Obrony Robotników) i rodziny pomordowanych w Katyniu.
W styczniu 1985 r. sporządził testament. Na kilka lat przed śmiercią zaczął otrzymywać anonimowe listy i telefony z pogróżkami. Dwukrotnie próbowano go porwać z ulicy w centrum Warszawy. "Nieznani sprawcy" pobili go na Cmentarzu Powązkowskim. Służba Bezpieczeństwa próbowała bezskutecznie zwerbować do współpracy brata księdza - Piotra Niedzielaka.
21 stycznia 1989 r. nad ranem w mieszkaniu na plebanii przy ulicy Powązkowskiej znaleziono jego ciało; nie żył od kilku godzin. Wyniki sekcji zwłok wskazywały na zabójstwo. Pogrzeb odbył się 26 stycznia. Śledztwo w sprawie jego śmierci dwukrotnie wznawiano i umarzano. Obecnie prowadzi je pion śledczy IPN.
* * *
Ksiądz Stanisław Suchowolec, lat 30, Kapelan podziemia.
PRL-owscy prokuratorzy analizowali jego kazania, a „nieznani sprawcy” kilkakrotnie próbowali go pobić. Oficjalnie zginął w pożarze. Jego pogrzeb odbył się na trzy dni przed rozpoczęciem obrad okrągłego stołu.
Urodził się 13 maja 1958 r. w Białymstoku. Po ukończeniu liceum (1977 r.) wstąpił do białostockiego seminarium duchownego. Już 19 marca 1978 r. miejscowa Służba Bezpieczeństwa założyła klerykowi Suchowolcowi Teczkę Ewidencji Operacyjnej Księdza o numerze 44175.
Po święceniach w czerwcu 1983 r. został wikariuszem parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Suchowoli. To kilka kilometrów od Okopów - miejsca urodzenia i dorastania ks. Jerzego Popiełuszki, z którym ks. Suchowolec się przyjaźnił. 11 listopada 1984 r. mieli wspólnie odprawić Mszę w intencji Ojczyzny w kościele w Suchowoli. Plany te przekreśliło uprowadzenie i śmierć ks. Popiełuszki w październiku 1984 r.
Od tego czasu ks. Suchowolec organizował i rozwijał duszpasterstwo ludzi pracy, odprawiał comiesięczne Msze za Ojczyznę, na które przyjeżdżały delegacje Solidarności z całego kraju, i opiekował się rodzicami ks. Popiełuszki. Jednocześnie jako jeden z pierwszych w Polsce zaczął się modlić o beatyfikacji: zamordowanego przyjaciela.
Od lipca 1986 r. ksiądz Suchowolec pracował w parafii Niepokalanego Serca Maryi w białostockich Dojlidach. Tam również odprawiał comiesięczne Msze w intencji Ojczyzny. Z działalnością duszpasterską łączył zaoczne studia z psychologii społecznej i psychologii religii na KUL. Był kapelanem m.in. białostockiej Konfederacji Polski Niepodległej. Współpracował z Komisją Interwencji i Praworządności NSZZ "Solidarność"; był też jednym z twórców Instytutu Chrześcijańsko-Patriorycznego im. ks. Jerzego Popiełuszki. Ta aktywność stała się powodem wszczęcia Sprawy Operacyjnego Rozpracowania o kryptonimie "Uparty" której celem było m.in. przygotowanie i wytoczenie księdzu procesu. Działania te prowadzili funkcjonariusze Wydziału III i IV Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Białymstoku. Kazania księdza analizowali cenzorzy i prokuratura.
Coraz częściej ksiądz Suchowolec zapraszany był do innych parafii na terenie kraju, np. 31 sierpnia 1986 r. głosił kazanie w parafii św. Klemensa Dworzaka we Wrocławiu; kościół został otoczony przez milicję. Zamierzano prawdopodobnie spisać uczestników nabożeństwa, a niektórych (wśród nich księdza) aresztować lub przesłuchać. Po Mszy ksiądz uciekł z kościoła w przebraniu.
Działania "nieznanych sprawców" wobec księdza Suchowolca nasiliły się od jesieni 1984 r. (zabójstwo ks. Popiełuszki) i trwały nieustannie aż do jego śmierci. Wśród nich były działania prymitywne, jak anonimowe listy i telefony z pogróżkami, a także bardziej wyrafinowane, jak rozpowszechnianie pomówień o nieuczciwość czy pijaństwo. Zdarzały się też "akcje" bardziej radykalne: kilkakrotne pobicia, uszkodzenia samochodu. W sierpniu 1988 r. podpalono dom, w którym mieszkali rodzice księdza.
30 stycznia 1989 r. nad ranem w mieszkaniu na plebani przy kościele w Dojlidach znaleziono jego ciało; nie żył od kilku godzin. Wyniki sekcji zwłok wskazywały na zaczadzenie. Pogrzeb odbyt się 3 lutego 1989 r.; trzy dni później zaczęły się obrady Okrągłego Stołu. Księdza pochowano obok kościoła w Dojlidach. Śledztwo w sprawie jego śmierci kilkakrotnie wznawiano i umarzano. Obecnie prowadzi je pion śledczy IPN.
* * *
Ksiądz Sylwester Zych, lat 39, 4,5 roku w więzieniu
Wiosną 1989 roku został napadnięty, sprawcy próbowali siłą napoić go wódką. Tego samego roku, w nocy z 10 na 11 lipca, jego zwłoki znaleziono w Krynicy Morskiej. Za oficjalną przyczynę śmierci uznano zatrucie alkoholem.
Urodził się 19 maja 1950 r. w Ostrówku. Po śmierci ojca, mając lat 17, zaczął pracować w Zakładach Wojskowych w Zielonce; jednocześnie uczył się w technikum dla pracujących. Po zdaniu matury (1970 r.) wstąpił do warszawskiego seminarium duchownego. Przez blisko dwa lata odbywał - przymusową wówczas dla kleryków - służbę wojskową. Święcenia przyjął w czerwcu 1977 r. Wikariusz kilku parafii (Czerniewice, Stanisławów i Bedlno), od lipca 1979 r. pracował w Tłuszczu, gdzie zorganizował akcję wieszania krzyży w szkołach. Dwa lata później został wikariuszem parafii św. Anny w Grodzisku Mazowieckim.
W nocy z 4 na 5 marca 1982 r. ksiądz został aresztowany za m.in. "udział w związku zbrojnym" i przechowywanie broni, z której w warszawskim tramwaju 18 lutego 1982 r. podczas próby rozbrojenia postrzelono milicjanta - sierżanta Zdzisława Karosa. Kilka dni później w wyniku odniesionych obrażeń Karos zmarł. We wrześniu 1982 r. - podczas procesu grupy młodych ludzi, którzy po wprowadzeniu stanu wojennego założyli organizację o nazwie "Siły Zbrojne Polski Podziemnej" - Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego skazał także ks. Zycha na cztery lata więzienia. Po prokuratorskiej rewizji Sąd Najwyższy (izba Wojskowa) podwyższył wyrok do sześciu lat. Wraz z księdzem wysokie wyroki otrzymało kilku młodych ludzi, w tym jeden -25 lat więzienia.
Z Aresztu Śledczego na warszawskim Mokotowie księdza przewieziono do więzienia w Braniewie. Tam rozpoczął wielomiesięczną walkę o uznanie statusu więźniów politycznych i możliwość odprawiania przez siebie Mszy na terenie więzienia. Był inicjatorem wielu głodówek protestacyjnych, podpisywał petycje do instytucji zajmujących się prawami człowieka, urzędów państwowych i kościelnych. Walkę tę wygrał: był pierwszym księdzem w powojennej Polsce, który jako więzień odprawiał Mszę. Okupił to licznymi karami dyscyplinarnymi: często pozbawiano go prawa do korespondencji, otrzymywania paczek i widzeń z rodziną; izolowano od innych więźniów (m.in. 9 miesięcy spędził w pojedynczej celi). W 1985 r. podczas "procesu toruńskiego" jeden z oskarżonych o uprowadzenie i zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki - kapitan SB Grzegorz Piotrowski - publicznie zaatakował księdza Zycha. Zarzuty (w nieco innej formie) powtórzył prokurator oskarżający w tym procesie. Obydwa wystąpienia nadały we fragmentach państwowe radio i telewizja; opublikowano je w prasie; we wszystkich tych oficjalnych mediach relacje z procesu toruńskiego były odgórnie przygotowywane przez władze.
W sierpniu 1986 r. ks. Zych został przeniesiony do więzienia w Barczewie, skąd 10 października został zwolniony. Po latach okazało się, że strona rządowa w poufnych rozmowach z Episkopatem ustaliła w październiku 1986 r., że w zamian za zmniejszenie wyroków dla skazanych w procesie o zabójstwo sierżanta Karosa "można by zastosować prawo łaski dla zabójców ks. Popiełuszki, z wyjątkiem Piotrowskiego". I tak też się stało.
Po wyjściu z więzienia ksiądz Zych został kapelanem Domu Dziecka prowadzonego przez Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi w Białołęce Dworskiej. Był też kapelanem Okręgu Warszawskiego Konfederacji Polski Niepodległej, z którą miał już związki przed aresztowaniem.
13 października 1987 r. sporządził testament. Na kilka lat przed śmiercią zaczął otrzymywać anonimowe listy i telefony z pogróżkami. Był śledzony. W lutym 1989 r. brał udział w pogrzebie swego przyjaciela - ks. Stanisława Suchowolca (wraz z nim ks. Zych był współzałożycielem Chrześcijańsko-Patriotycznego Instytutu im. ks. Popiełuszki).
Wiosną 1989 r. w Warszawie został napadnięty. Sprawcy próbowali go siłą napoić alkoholem. Tego samego roku w nocy z 10 na 11 lipca zwłoki księdza Zycha znaleziono obok dworca PKS w Krynicy Morskiej. Za przyczynę śmierci uznano wtedy zatrucie alkoholem. Śledztwo kilkakrotnie wznawiano i umarzano. Obecnie prowadzi je pion śledczy IPN.
Sylwetki księży opracowane przez Piotra Litkę