Ustawa o ustanowieniu
Narodowego Dnia Pamięci Powstania Warszawskiego
43. Posiedzenie Senatu VII kadencji, 4 listopada 2009 roku
Podczas 43 posiedzenia Senat obradował nad złożoną przez Prezydenta RP ustawą o ustanowieniu Narodowego Dnia Pamięci Powstania Warszawskiego. W preambule Ustawy zapisano, że Dzień Pamięci Powstania Warszawskiego ustanawia się "W hołdzie bohaterom Powstania Warszawskiego - tym, którzy w obronie bytu państwowego, z bronią w ręku walczyli o wyzwolenie Stolicy, dążyli do odtworzenia instytucji niepodległego Państwa Polskiego, sprzeciwili się okupacji niemieckiej i widmu sowieckiej niewoli zagrażającej następnym pokoleniom Polaków".
Podczas debaty zabrał głos wicemarszałek Zbigniew Romaszewski. Jego wypowiedź zamieszczamy tu w oryginalnym brzmieniu.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo!
Moje wystąpienie tym razem będzie miało charakter, powiedziałbym, bardzo osobisty, bo zdaje się, że na tej sali jestem jedynym naocznym świadkiem powstania warszawskiego. Choć miałem wtedy cztery lata, to pamiętam te dni bardzo dobrze.
Nasz exodus zaczął się na Woli, skąd po morderstwach dokonywanych przez ROA wycofaliśmy się na Starówkę, gdzie dopiero rozpoczęło się dla nas prawdziwe piekło. Pamiętam piwnicę, pamiętam 13 sierpnia, kiedy przed naszym domem na rogu Kilińskiego i Podwala wybuchł czołg podstawiony przez Niemców. Był to jeden z bardziej przerażających momentów w moim życiu, kiedy nagle w piwnicy zostały zdmuchnięte wszystkie świece, kiedy zrobiło się ciemno, kiedy podniósł się potworny kurz i kiedy właściwie nie było wiadomo, co się stało, czy dom już się zawalił w wyniku bombardowania i czy my jeszcze naprawdę żyjemy. To powstanie było dla mojej rodziny okolicznością całkowicie tragiczną. Jedna z ciotek zginęła w czasie tego wybuchu. Ojciec zginął w Oranienburgu-Sachsenhausen, babka w Ravensbrueck. Tak że, gdy wróciliśmy z matką w 1945 r. do Warszawy, nasza rodzina praktycznie właściwie nie istniała, nie mówiąc już o naszym domu.
Pamiętam, jak opuszczaliśmy miasto 2 września po kapitulacji Starówki. Kiedy szliśmy ulicą Wolską, widzieliśmy nasz dom, który się palił w tym momencie, no i palił się też mój koń na biegunach, którego niedługo przed powstaniem dostałem. Takie to były przeżycia czteroletniego chłopca w sierpniu 1944 r. I pozostały mi one na zawsze w pamięci. Proszę państwa, ten dzień ma dla nas chyba szczególny charakter.
Takie drugie niezwykle ważne przeżycie to był rok 1957, kiedy nastąpiły pierwsze przemiany, kiedy okazało się, że już w ogóle można mówić o powstaniu, kiedy właściwie nastąpił pierwszy przełom, kiedy upadał stalinizm. Wtedy system się sypał, wtedy również... Bardzo śmiesznie to wtedy brzmiało - w 1957 r. miałem siedemnaście lat - ale "Po prostu" zorganizowało takie spotkanie, jak się wtedy nazywało, młodzieży rewolucyjnej. Zorganizował je Jan Olszewski z Zimandem. Na tym spotkaniu zresztą poznałem własną żonę. Od tego zaczęło się moje życie polityczne. Bardzo ważne było, że w tym czasie my - młodzież, która poszukiwała swoich, nowych, własnych dróg - spotkaliśmy się z Kazimierzem Moczarskim.
Z Kazimierzem Moczarskim, który dopiero niedawno opuścił więzienie i na którego rękach widać było jeszcze ślady tortur, jakie przechodził w więzieniu. Spotkaliśmy się z nim, ażeby dowiedzieć się, jak to było. Jednym z pytań, które mu wtedy zadaliśmy, było pytanie, jaka jest rola powstania warszawskiego, jaki był sens powstania warszawskiego. To bowiem jest problem, który właściwie determinuje w jakiś sposób naszą całą historiografię, jest przedmiotem dyskusji i chyba będzie przedmiotem dyskusji. Wokół tego zagadnienia i wokół zagadnienia naszych powstań toczy się właściwie cała wielka polemika polskiej historiografii.
Wtedy Kazimierz Moczarski powiedział nam, że nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, jaki był sens powstania, że o tym, jaki był sens powstania, decyduje właściwie historia i że na ten temat będzie się można wypowiedzieć prawdopodobnie dopiero za wiele lat. Ale on chciałby nam powiedzieć jedną rzecz i chciałby, żebyśmy się nad tym zastanowili. Mianowicie, że mniej więcej w XVI w. Polacy i Czesi stanowili dwie grupy narodowe o podobnym potencjale demograficznym, o podobnym potencjale cywilizacyjnym i o podobnym potencjale gospodarczym. I od tego czasu, po bitwie pod Białą Górą, w Czechach nie było ani jednego powstania, zaś u nas była konfederacja barska, było powstanie kościuszkowskie, było powstanie listopadowe, było powstanie styczniowe, była rewolucja 1905 r., było powstanie warszawskie. Kiedy to wszystko spróbuje się dzisiaj zsumować, to okazuje się, że Czechów jest osiem milionów, a nas ciągle prawie czterdzieści. To jest może ta cena, którą płaciliśmy za naszą tożsamość, którą płaciliśmy za naszą wolność. Ten świat jest tak zorganizowany, że trzeba płacić, płacić za sprawy najwyższe często nawet własną krwią.
I chyba taki był sens powstania warszawskiego, sens, który określa naszą tożsamość. Jest to dość dramatyczna tożsamość, tożsamość, która opiera się właśnie na doświadczeniach bohaterstwa, która opiera się właśnie na doświadczeniach solidarności społecznej i która w trudnych momentach owocuje właśnie tym, że jesteśmy w stanie być jednym narodem, być jednym państwem i jest to dla nas niezwykle cenne, i która w gruncie rzeczy zaowocowała "Solidarnością". I tylko możemy dziękować Bogu, że tak to się wszystko zakończyło. Wynika z tego chyba tylko jedna nauka - że solidarność, która towarzyszy nam w trudnych momentach, powinniśmy umieć rozciągnąć na czasy dużo łatwiejsze, na czasy, kiedy są normalne narody, normalne społeczeństwa, normalne warunki. A z tym mamy trudności, o czym można się przekonać nawet w dniu dzisiejszym.
Proszę państwa, dzień pamięci o powstaniu narodowym to jest właściwie jakiś dług, który spłacamy. Jest to również realizacja pewnej rzeczy, która faktycznie się stała. Nie wiem, ilu z państwa było 1 sierpnia w Warszawie, ale 1 sierpnia przez cały PRL, od 1945 r., to wielkie święto. W ten dzień przez Cmentarz Powązkowski, Cmentarz Wojskowy przewijają się setki tysięcy ludzi, tam można spotkać właściwie wszystkich znajomych. To w Warszawie jest wielkie święto, wielki dzień pamięci o naszych bohaterach. I dziś, kiedy ustawa czyni ten dzień dniem pamięci narodowej, oddajemy tym bohaterom swój dług, dług, który zaciągnęliśmy w momencie ich śmierci, bo walczyli o naszą wolność i walczyli o naszą tożsamość narodową.
Dziękuję bardzo.
Więcej o dyskusji nad tym punktem na stronie Senatu RP.
patrz: stenogramy posiedzeń > 43 posiedzenie > ctrl + F > Zbigniew Romaszewski > pkt. 1