Money.pl: Jest Pan rozczarowany?
Zbigniew Romaszewski, senator PiS: Trudno powiedzieć, czy jestem rozczarowany. Dzisiaj chodziłem po Warszawie po kilku lokalach wyborczych i muszę powiedzieć, że wynik był dla mnie całkowicie nieprzewidywalny. Jedyna rzecz, która charakteryzowała ludzi na ulicach, to był bunt.
Przeciwko czemu?
Dominuje jakieś poczucie zagrożenia. Ludzie nie do końca wiedzą, o co im naprawdę chodzi. Coś im bardzo dolega, ale to się dopiero krystalizuje.
Czy to się wykrystalizowało w dobrym wyniku Palikota?
Właśnie myślę, że tak. Palikot to jest taki czysty, niczym niepodparty populizm. W tej chwili część opinii publicznej reaguje bardzo populistycznie. Bardzo się tego boję i to bez znaczenia, kto wygrał. Myślę, że będziemy przeżywali bardzo duży kryzys społeczny.
Zresztą w całej Europie mamy do czynienia z takim buntem. Wielki ruch pokrzywdzonych w Hiszpanii, to niezadowolenie dociera do Brukseli. To się rodzi także u nas. 30 procent młodzieży nie ma pracy i ta młodzież będzie decydowała przez najbliższe dwa, trzy lata o rozwoju tego buntu.
Jednak ta młodzież i to sfrustrowane społeczeństwo daje mandat na kolejne cztery lata Platformie.
To jest kwestia chwilowych i przypadkowych załamań kampanii. A ci ludzie za chwilę będą się już zupełnie inaczej zachowywali. I tego się boję.
Ale mówi Pan o buncie, tylko jak pokazuje wynik, Polacy nie zbuntowali się przeciwko Platformie.
Pogadamy za trzy lata.
Nie znudzi się PiS-owi być ciągle w opozycji?
W opozycji się jest i już. Na to nie ma rady. Jeżeli ludzie wybierają tak a nie inaczej, to taki jest wynik. Poglądy jednak ma się jedne na zawsze, one nie ulegają zmianom. Polacy wybrali inne poglądy, co na to poradzić?!
Szóste przegrane wybory to jest już powód, żeby zmienić lidera?
Nie widzę powodu do zmiany szefa. Zmiana lidera to byłby koniec PiS-u.