Ogłoszono wyniki zleconego przez władze Warszawy (z Platformy Obywatelskiej) sondażu opinii publicznej na temat pomnika ofiar tragedii smoleńskiej. Pytanie zadane Warszawiakom przez CBOS brzmiało:
Czy Pani/Pana zdaniem oprócz pomnika na Powązkach powinien stanąć w centrum stolicy drugi pomnik upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej?
Badanie wykazało rzekomo, że przeciw pomnikowi jest 71 procent odpowiadających, za - 25,4 procent.
O sondażu rozmawiamy z wicemarszałkiem Senatu, bohaterem opozycji antykomunistycznej Zbigniewem Romaszewskim.
wPolityce.pl: Czy za pomocą takiego sondażu można rozstrzygać to czy należy upamiętniać ofiary tak wielkiej tragedii jaką był 10 kwietnia 2010 roku? W smoleńsku, w dziwnej i nie wyjaśnionej katastrofie, zginęło przecież 96 przedstawicieli polskiej elity, z Parą Prezydencką na czele.
Zbigniew Romaszewski: Muszę powiedzieć, że to bardzo śmiałe pytanie. Jak można w ogóle pytać w sondażu czy należy upamiętnić ofiary tragedii? Przecież to jest obowiązkiem wynikającym wprost z naszej kultury, tradycji i wiary.
Na dodatek pytanie zadane przez władze stolicy jest niezwykle pokrętne. Ono sugeruje, że już jakiś pomnik jest. A przecież w centrum Warszawy nie ma żadnego pomnika! Dla przykładu mamy przecież na Powązkach groby i znaki pamięci o żołnierzach Powstania Warszawskiego, ale jest też pomnik Powstania w śródmieściu. I to jest całkiem naturalne. Dlaczego teraz ma być inaczej? Zadziwiająca logika.
Ludzie Platformy powołują się na zbiorowy nagrobek na Powązkach.
Dla każdego kto ma dobra wolę jest oczywiste, że to jest pomieszanie z poplątaniem. Groby i pomniki na cmentarzach są czymś zupełnie innym niż pomnik w mieście, które żyje.
Wierzy pan w te wyniki?
Nie. Bo generalnie nie mam za grosz zaufania do sondaży opinii publicznej. Wpływa na to kilka powodów, ale najważniejszy jest taki, że ludzie też w nie nie wierzą i nie chcą odpowiadać. Grupa, która nie chce brać w tym udziału albo deklaruje iż nie ma zdania jest w Polsce tak wielka, że powoduje całkowite wypaczanie wyników. W tym wypadku jest, sądzę, podobnie. To nie ma żadnej wartości.
Czyli czym jest to badanie zlecone przez Hannę Gronkiewicz-Waltz?
To oszustwo. Nazywajmy rzeczy po imieniu.
Z czego to wynika?
To spychanie z siebie odpowiedzialności. Jest w tych ludziach wielkie poczucie winy. I o tym poczuciu winy chcą zapomnieć.
Poczucie winy za co?
Za katastrofę smoleńską. Próbują zagłuszyć więc pamięć by zagłuszyć ogromne poczucie winy. Wiedzą, że nie wszystko było z ich strony w porządku, mają ogromne wyrzuty sumienia. Próbują więc je zagłuszyć. Stąd się bierze na przykład ta nienawiść, szokująca, w stosunku do ofiar. Stąd szczyty wszystkiego osiągane przez Palikota. To stąd, z poczucia winy, wszystko się bierze.
Inny czynnik stojący za tym sondażem to próba zmiany tematu, rozpoczęcia bardzo emocjonalnej dyskusji. Odwrócenia uwagi od faktów takich jak prywatyzacja SPEC, która pozbawia społeczeństwo wpływu na funkcjonowanie tak ważnej spółki komunalnej, co też zmonopolizuje usługi ciepłownicze. Od tego iż od 1 lipca wejdzie w życie podwyżka cen kanalizacji i usług wodociągowych, rzędu 30 procent. Od 1 sierpnia będzie z kolei 70 procentowa podwyżka kosztów komunikacji miejskiej. Do tego rozkopane miasto, po którym nie daje się poruszać. Próbuje się więc zmienić temat, żeby całą rozmowę przenieść na kwestię pomnika. I zapomnieć o całkowitej nieudolności Hanny Gronkiewicz-Waltz i rządu, który nie potrafi budować autostrad, stadionów, gdzie kolej nie funkcjonuje, a państwo się rozwala.
Co możemy zrobić by pomnik smoleński w końcu powstał?
Trzeba wybrać innego prezydenta, inne władze. Jeżeli ludzie się zmobilizują, jeżeli dostrzegą iż to są wszystko niegodne i niewłaściwe zachowania, to wszystko wróci na właściwe miejsce.
Pomnik ofiar tej straszliwej tragedii kiedyś powstanie?
Ależ oczywiście. Jestem tego pewien! Mam praktykę i doświadczenie, przecież przez kilkadziesiąt lat powstawał pomnik Powstania Warszawskiego. To było coś niebywałego, a jednak - tak działała władza. I niestety, myślę, że to byli ludzie o tej samej mentalności, jak ci, którzy blokują teraz pamięć o ofiarach tragedii smoleńskiej. Ale będą równie bezskuteczni.