Relacja ze spotkania ze studentami UW
Senat, 10 grudnia 2009 roku
Wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski 10 grudnia 2009 roku spotkał się ze studentami II roku Wydziału Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego.
Spotkanie odbyło się na kilka dni przed rocznicą wprowadzenia stanu wojennego. Za największy grzech stanu wojennego Senator uznał bezpowrotne rozbicie atmosfery międzyludzkiej solidarności, jaka narodziła się po wizycie Jana Pawła II w 1979 roku. Komunistom powiodła się dezintegracja społeczeństwa, a istotną rolę odegrały tu działania Służby Bezpieczeństwa i sieci tajnych współpracowników SB. SB posługiwała się oczernianiem, intrygami, rozsiewaniem fałszywych pogłosek. Senator mówił, że trzeba pamiętać iż plotka miała wówczas inne znaczenie niż dziś, ponieważ ze względu na brak wiarygodnej informacji w przestrzeni publicznej wiele wiadomości było rozpowszechnianych po prostu z ust do ust.
O powodzeniu przemian w 1989 roku zdecydowała nie tyle siła i wpływy struktur podziemnych, ile masowa odmowa i opór zmęczonego społeczeństwa. Polacy nie wrócili już jednak do poczucia wspólnoty i współpracy z 1980 roku. III RP okazała się krajem konkurencji i prymatu partykularnych interesów, zaniku poczucia dobra wspólnego oraz osłabienia struktur państwowych.
Wśród objawów słabości państwa Senator Romaszewski wskazał na przykład rozkład infrastruktury: dróg, rurociągów, linii przesyłowych, kolei. Wielkie inwestycje infrastrukturalne wymagają centralnego zarządzania.
Ogromne, wieloletnie zaniedbania w tej dziedzinie senator wskazał jako barierę dla wzrostu gospodarczego i czynnik hamujący napływ inwestycji zagranicznych. Podał przykład linii wysokiego napięcia z Poznania do Wrocławia, blokowanej od pięciu lat w Kórniku. Poważną przeszkodę stanowi też objęcie 1/5 obszaru Polski unijnym programem ekologicznym Natura 2000, jeszcze zanim rozpoczęto największe projekty liniowe. Mianem nieporozumienia określił budowę autostrad w systemie koncesyjnym, skoro nakłady prywatnego inwestora zwracają się dopiero po kilkudziesięciu latach.
Senator również mówił o specyfice przekazu medialnego. Informacja w dzisiejszych realiach jest krótka, zwarta i poruszająca; uderzająca głównie w emocje, a nie skłaniająca do głębszej refleksji. Skutkiem tego społeczeństwo żyje poza zasadniczymi problemami państwa, koncentrując się na drobnych, w istocie, aferach, a państwo w przekazie medialnym przestaje być istotną wartością. Tymczasem, zdaniem senatora zachodzi potrzeba zdefiniowania, a następnie realizacji idei dobra wspólnego – tu pogłębiona refleksja jest niezbędna. Jedną z przyczyn obecnej sytuacji jest skonformizowanie elit mające swoje źródła jeszcze w PRL.
Mówiąc o polityce międzynarodowej Wicemarszałek podkreślił, że Polska musi wyraźnie artykułować swoje interesy na forum Unii Europejskiej. Tzw. „stare” demokracje, o utrwalonych strukturach państwowych, konsekwentnie to robią, natomiast rząd Tuska nie potrafi skutecznie forsować polskich interesów.
Senator Romaszewski potwierdził wątpliwości studentów dotyczące Traktatu Lizbońskiego. Opisał skomplikowaną, wielopoziomową konstrukcję dokumentu, z licznymi odwołaniami, przy braku tekstu jednolitego. Omówił art. 48 Traktatu, dotyczący uproszczonej procedury zmiany Traktatu, która pozwala reprezentantom rządów w Radzie Europejskiej decydować o kształcie unijnego prawodawstwa bez udziału parlamentów narodowych. Wicemarszałek nazwał sposób wybierania „rzekomego prezydenta Europy i rzekomego ministra spraw zagranicznych po prostu żenującym”. Obsady stanowisk dokonano w wyniku zakulisowych ustaleń i nie miało nic wspólnego z demokratycznymi procedurami.
Zapytany o wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka nakazujący zdjęcie krzyża w jednej z włoskich szkół, Senator powiedział, że ochrona praw mniejszości wypiera prawa człowieka. Senator powiedział: "Pocieszam się tym, że jeśli wyrok będzie miał negatywne konsekwencje, to dla Rady Europy. Nawet głupota musi mieć swoje granice. Chrześcijańskie korzenie Europy nie mogą być negowane przez instytucję sądową. Do jej zadań nie należy ocena moralna. W dodatku ten wyrok całkowicie zaprzecza idei tolerancji wyznaniowej. Dyskomfort mniejszości ma zmusić większość do rezygnacji z własnej symboliki, a zwłaszcza wartości. To jest już szaleństwo. Jeśli się przychodzi do kogoś w gości, to mu się mebli nie przestawia".
Opracował Ignacy Grodecki