Oficjalna strona senatora Zbigniewa Romaszewskiego
Spotkanie z Klubem "Gazety Polskiej" w Płocku
Relacja z 9 maja 2008 roku
9 maja w auli Politechniki Płockiej odbyło się spotkanie wicemarszałka Senatu RP Zbigniewa Romaszewskiego z mieszkańcami miasta. Współorganizatorami było Forum Młodych PiS i szef Klubu "Gazety Polskiej" Marek Martynowski, który moderował dyskusję.
Zbigniew Romaszewski wyraził zadowolenie z frekwencji i "że widzi na sali tyle młodych twarzy. Jest szansa, że coś z naszych działań zostało i będzie żyło". Bezpośrednie kontakty polityków z wyborcami są konieczne, wobec lansowania przez nastawione na zysk media prywatne koncepcji bliskich ich właścicielom. W ich wersji "państwo jest zbędne, a problemy rozwiąże biznes i wielkie pieniądze. W tym celu trzeba rozbić społeczeństwo, czego próbowano już w PRL. Każdy ma być sam. Partie, czy związki zawodowe są groźne, bo mogą uodpornić społeczeństwo na zamach wielkich pieniędzy. To państwo powinno walczyć z tymi interesami. Tymczasem państwo zaczyna nam się rozpadać, co przypomina XVII w. To trzeba pozbierać. Dlatego jestem w PiS, choć z wieloma koncepcjami braci Kaczyńskich się nie zgadzam".
Wg wicemarszałka istnieje plan skrytej likwidacji nadawców publicznych, którzy są "zbyt silnym konkurentem, łamiącym monopol Waltera i Solorza". Wstęp stanowi zniesienie abonamentu, którego ściągalność spada i wynosi obecnie 40%, a wśród firm tylko 1%. Mimo to system mieszany (czyli z udziałem reklam), na tle innych państw, funkcjonuje nieźle. Telewizja Polska wypełnia wartościowe zadania misyjne, dbając jednocześnie, ze względu na reklamodawców, o oglądalność. "Trzeba dyskutować o odpartyjnianiu, ale nie pozbawiać mediów publicznych środków, bo oznacza to koniec kultury, co zrozumiały nawet elity". Poza tym TVP jest niezbędnym dla mediów komercyjnych partnerem w procesie cyfryzacji.
PO powinna mieć przedstawicieli w KRRiT, ale "wybrykiem i działalnością destrukcyjną" jest podporządkowanie TVP Ministrowi Skarbu. Senator przypomniał, że w zgłoszonej przez niego w 1992 roku ustawie medialnej była propozycja, żeby rząd mianował część KRRiT.
W odniesieniu do rządów PiS powiedział: "błędem było budowanie sojuszy z Samoobroną i LPR. Niepotrzebne odwołanie Wildsteina było skutkiem kompromisu wokół nominacji prezesa NBP. Bronisław Wildstein nie był menedżerem, ale jego osobowość przyciągnęła wielu mlodych ludzi. Przedtem środowisko dziennikarskie było stłamszone przez Gazetę Wyborczą. Tylko w koalicji można było coś zrobić. Jednak gdyby jeszcze 2 lata pociągnąć ten układ polityczny, to PiS mogłoby zginąć".
Senator przyznał, że nominacja Gadzinowskiego do rady programowej TVP "chluby nam nie przynosi, ale jego rola jest żadna. Nic tam nie zmieni. Jeśli SLD poprze weto prezydenta, to niech już Gadzinowski będzie. Nie ma za to problemu Katarasińskiej. Ona też jest w tej radzie, a kolaborowała w 1968 roku. Teraz zaciekle atakuje Telewizję".
W swoim wystąpieniu wicemarszałek Senatu odniósł się do planów Platformy Obywatelskiej dotyczących prywatyzacji służby zdrowia. Nic nie wartymi nazwał zapewnienia Donalda Tuska z kampanii wyborczej, że do tego nie dojdzie. W rzeczywistości PO wywiąże się ze zobowiązań byłej posłanki Sawickiej, tyle że przy pomocy regionalnych układów w samorządach. Zapewnił, że tutaj nasz opór będzie bardzo duży. "Nie można dopuścić, by koledzy pani Sawickiej kręcili lody" – powiedział. PiS i prawdopodobnie prezydent będą przeciw, za to lewica jest nieprzewidywalna w swoich reakcjach.
Niepokojący jest wzrost cen leków, co powoduje duże koszty społeczne. NFZ przeznacza na lekarstwa coraz większą część budżetu. Przyczyny leżą w postępującej prywatyzacji sektora farmaceutycznego.
W 1997 roku Klub Parlamentarny NSZZ "S", którego senator był członkiem, pracował nad reformą systemu opieki zdrowotnej. Zespół ekspertów proponował, żeby wysokość składki określono na 11%. SLD mówił wówczas o 10%. Tymczasem rząd Jerzego Buzka ustalił ją na poziomie 7,5%, czyli o 1/3 poniżej potrzeb. Z tego niedoboru wynika narastające zadłużenie szpitali. Składki idą w większości do banków, na obsługę kredytów. Płace zostały zamrożone, więc pielęgniarki zarabiają 800-900 zł miesięcznie. Niedofinansowanie zrodziło korupcję. Środowisko medyczne traktuje łapówki jako dodatkowe źródło dochodów. Dlatego tak niebezpieczne stały się działania CBA. Wicemarszałek podziela opinię profesora Religi, że reformy są bezskuteczne bez zwiększenia puli środków. Nazwał to bezsensownym mieszaniem herbaty bez cukru.
Senator mówił dalej: "Jednym z największych sukcesów rządów braci Kaczyńskich jest polityka międzynarodowa. Wcześniej prowadzona była dyplomacja na czworakach” – powiedział Wicemarszałek. Naturalne są polskie aspiracje do roli regionalnego lidera: „liderowanie w Europie Wschodniej należy od wieków do naszych zadań historycznych. Polska to nie jest tylko Warszawa, Kraków, ale też Wilno i Lwów. Bądźmy potęgą na Wschodzie, równoważąc jakościowo Rosję. Teraz nie trzeba już tylko dawać świadectwo. Nie z naszej winy rozpadła się praktycznie Grupa Wyszehradzka. Jesteśmy jednak wystarczająco silni, żeby prowadzić samodzielną politykę. Trzeba sobie wywalczyć pozycję, żeby się z nami liczyli. Wreszcie zauważono, że jest Polska, która ma rację stanu i realizuje politykę wschodnią. Współpracujemy z GUAM, próbujemy dotrzeć do źródeł paliw. Zaistniał nasz pogląd w polityce międzynarodowej i teraz nie do końca da się od tego odejść. Mam nadzieję, że Tusk tego nie przekreśli". Za błędy Tuska uznał wizytę w Moskwie i ustępstwa wobec Rosji, a ostatnio brak poparcia dla weta Litwy w negocjacjach nad nową umową unijno-rosyjską. Senator mówił: "Jestem rusofilem, ale to inna cywilizacja. U nas jednak była kultura szlachecka."
W drugiej części spotkania senator Zbigniew Romaszewski odpowiadał na pytania z sali. Wg niego straszenie ludzi widmem głodu jest nadużyciem: "w ogóle nasze media mają charater katastroficzny. Absurdalnie koncentrują się na patologiach". Za inflację obwinił spekulacyjny wzrost cen ropy. Nie bez znaczenia jest kwestia biopaliw. Przypomniał "wielką histerię" i trzy próby uchwalenia ustawy o biopaliwach.
Barbarę Blidę Wicemarszałek określił "dostatecznie ubabraną, także wrażliwą". W jej niezrównoważeniu upatruje przyczynę samobójstwa. "Do mnie UB co drugi tydzień pukało o 6 rano na rewizję i przeżyłem, a konsekwencje były wówczas dużo groźniejsze" - powiedział.
Wielkim skandalem nazwał prywatyzację zakładowych zasobów mieszkaniowych i uwolnienie czynszów. Problem, którym senator zajmuje się od 1993 roku, w skrajnych przypadkach grozi nawet bezdomnością. Skala jest przy tym ogromna: istnieje 500-700 tys. mieszkań zakładowych, zajmowanych przez 2-3 mln ludzi. W Warszawie Poczta Polska i Telekomunikacja Polska do niedawna eksmitowały mieszkańców. Tylko niektóre przedsiębiorstwa zachowały się porządnie, uwłaszczając lokatorów. Na Śląsku nie zaoferowano wykupu, mimo że budynki powstawały z funduszów zakładowych kopalń.
Senator Zbigniew Romaszewski nie widzi szans, by akta dotyczące śmierci generała Sikorskiego zostały ujawnione. Niedawno Brytyjczycy przedłużyli ich tajność na następne 70 lat. "Przeszłość jest niezbyt chlubna, bo Brytyjczycy sprzedali przecież swojego sojusznika. Sikorski za dużo wiedział."
W odniesieniu do deklaracji niepodległości Kosowa przypomniał: "na początku lat 90 były sygnały o pacyfikacji prowincji przez Serbów. 10% mniejszość serbska rządziła całym Kosowem. Wtedy urodził się sprzeciw". Faktem jest, że perspektywy rozwojowe są słabe. UE próbuje łagodzić sytuację, proponując Serbii umowę stowarzyszeniową.
Wicemarszałek wskazał na dotąd nierozwiązane problemy mniejszości polskiej na Litwie. Zaliczył do nich pisownię polskich nazwisk i uwłaszczenie gruntów. Pierwsza kwestia zostanie rozstrzygnięta „może w tym roku”. Natomiast w sprawie nieruchomości "Polacy są dyskryminowani. Jest dużo przekrętów przy uwłaszczeniach. Jednak potrafią się tam jednoczyć. Wicemerem Wilna jest Polak.
Polskie szkoły są dotowane przez niezamożne samorządy, natomiast litewskie otrzymują środki z budżetu centralnego. Wprawdzie polskojęzyczne placówki wspiera Kancelaria Senatu, ale równe traktowanie zapewnić może wyłącznie interwencja dyplomatyczna. „Te sprawy będą się docierały. Za to w Niemczech w ogóle nie uznano istnienia naszej mniejszości. Skubiszewski i Mazowiecki nie dopilnowali m.in. spraw cywilnoprawnych."
Senator zachęcał do szybkiego korzystania z jednego z największych osiągnięć rządów PiS, czyli uwłaszczenia mieszkań spółdzielczych. O tym sukcesie było bardzo cicho, a teraz ustawie grozi unieważnienie przez Trybunał Konstytucyjny.
Trybunał obalił ustawę o zatrudnianiu młodych prawników, którą PiS zgłosił jeszcze przed 2005 rokiem. Dla nich niezawisłość oznacza dowolność. Ci ludzie się wyalienowali. Nie mają związków ze społeczeństwem. Przy rozbudowanej niezawisłości brak jakiejkolwiek odpowiedzialnośći. Natomiast sądy dyscyplinarne nie funkcjonują. Ich wyroki prowadzą do rozprężenia w korporacjach. Potrzeba spójności orzeczeń sądowych, a z tym jest bardzo różnie. Problem wymaga zmiany konstytucji. Do tego potrzebny był POPiS, ale przeszkodziły ambicje bohaterów z PO.
Platforma, odmiennie niż przed wyborami, nie widzi już potrzeby lustracji. Tymczasem np. w warszawskiej Izbie Radców Prawnych, skupiającej ponad 4 tys. członków, aż 685 osób nie złożyło w ogóle oświadczeń. Trybunał Konstytucyjny ułatwił taką praktykę, bo zlikwidował wszelkie sankcje. „Mimo że Trybunał pokiereszował ustawę, a media stworzyły wrażenie, że jej nie ma, to doszło już do kilku dymisji wiceministrów. Ustawa nie pozwoliła ugiąć się przed bandą uboli.” Przy kolejnych wyborach oświadczenia trzeba będzie i tak składać, co może oznaczać szczęśliwy koniec kariery prof. Geremka. Poza tym za fałszywe oświadczenie grozi 10-letni zakaz działalności publicznej. Ustanowienie w pierwotnym projekcie PiS szerokiego kręgu 300-400 tys. osób podlegających lustracji było jednak przesadą. Opinia publiczna przestałaby wtedy reagować na ujawniane przypadki współpracy.
Relację opracował Ignacy Grodecki