Komuniści chcieli obronić swoje wpływyw rocznicę wprowadzenia Stanu Wojennego
Artykuł opublikowany w "Fakcie" 13 grudnia 2008 roku
W stanie wojennym bezpieka zasiała ziarno nieufności i nienawiści między Polakami. Owoce tego zbieramy do dziś.
Odtajnione dokumenty CIA oparte na informacjach uzyskanych od płk. Ryszarda Kuklińskiego to kolejne potwierdzenie, że stan wojenny miał za cel obronę wpływów nomenklatury PRL. W 1980 i 1981 roku całe społeczeństwo żyło pełne niepokoju o to, czy do Polski wejdą wojska sowieckie. Okazuje się, że była to skuteczna dezinformacja.
Te akta potwierdzają też to, o czym na początku lat 90. pisał Wladimir Bukowski, opierając się na dokumentach KC KPZR. Otóż Sowieci nie chcieli wkraczać do Polski, ale bardzo chciał tego generał Jaruzelski.
Obrońcy generała Jaruzelskiego używają argumentu o rzekomo małej liczbie ofiar stanu wojennego. To manipulacja. Po pierwsze, każde zabójstwo niewinnego człowieka jest zbrodnią. Po drugie, tzw. komisja Rokity rzeczywiście opisała ok. 100 przypadków zabójstw na tle politycznym. Ale to są przypadki, co do których istniała pewność. W rzeczywistości ofiar było więcej, ale nie dysponujemy statystykami z tego okresu. Nie ma np. żadnych statystyk zgonów spowodowanych tym, że do potrzebującego nie przyjechało pogotowie.
Władza rzeczywiście nie zastosowała przemocy na maksymalną skalę. Stało się tak z powodu we zwań Kościoła i kierownictwa "Solidarności" do zachowania spokoju. Ogromna była dezintegrująca opozycję i społeczeństwo rola bezpieki. Wykorzystano to. że zawsze znajdą się głupi lub słabi ludzie, którzy dają się prowokować. To rozpoczęło się jeszcze przed stanem wojennym. Metody były różne. Straszenie sowiecką interwencją, podważanie zaufania i podsycanie konfliktów, rozpuszczanie plotek i oskarżeń o ugodowość ekstremizm lub agenturalność. Grano też kartą antysemityzmu, odwoływano się do osobistych ambicji. Na porządku dziennym były inne prowokacje, jak bezczeszczenie grobów żołnierzy Armii Czerwonej. To właśnie w stanie wojennym bezpiece udało się zasiać ziarno nieufności, a czasem nienawiści między Polakami. Owoce tego zbieramy do dziś, wystarczy spojrzeć na dzisiejsze kłótnie naszych polityków, intrygi, agresję i niski poziom debaty publicznej.
Statystyki dotyczące gospodarki stanu wojennego zostały zniszczone. Obrońcy stanu wojennego wmawiają, że zapobiegł on gospodarczej katastrofie. A prawda jest taka, że wtedy gospodarka stanęła Nie robiono żadnych koniecznych, korzystnych dla zwykłych ludzi, reform. A z drugiej strony, rozpoczęły się przygotowania do uwłaszczenia nomenklatury. Nie przez przypadek władzę przed stanem wojennym najbardziej niepokoiły rosnące wpływy "Solidarności" w zakładach pracy. Stan wojenny udaremnił ten proces. Kontrola nomenklatury nad gospodarką zaczęła rosnąć. Zaś w samej nomenklaturze, w tym na szczytach władzy, wzrosła rola ludzi SB i służb wojskowych. Gdy w 1988 r. rząd Rakowskiego wprowadził pierwsze reformy, ich beneficjentami byli więc ludzie z nomenklatury.
Zbigniew Romaszewski były opozycjonista, senator PiS