Oficjalna strona senatora Zbigniewa Romaszewskiego
List do Redakcji tygodnika Ozon
List został napisany po przeczytaniu artykułu pana Wiktora Świetlika pt. „Podpiszczycy znad Wisły”
Szanowni Panowie
Dariusz Rosiak, Redaktor Naczelny
Wiktor Świetlik, Redaktor
Tygodnik „Ozon”
Szanowni Panowie!
Postanowiłem zwrócić się do Panów po lekturze artykułu pana Wiktora Świetlika pod tytułem „Podpiszczycy znad Wisły” zamieszczonym w „Ozonie” w dniu 12 maja 2005 roku. Artykuł ten zwrócił moją uwagę dlatego, że dotyczy on niezwykle ważnego problemu – swoistej „gospodarki słowem”.
Przestrzenią działania obywateli jest przestrzeń publiczna. To truizm, ale dziś warto go powtórzyć. Jednym z najważniejszych narzędzi działań obywatelskich jest słowo. To również truizm, ale obawiam się, że jeśli pozwolimy sobie o tym zapomnieć, lub jeśli doprowadzimy do skompromitowania słowa jako takiego narzędzia, działalność publiczna znajdzie sobie narzędzia twardsze i bardziej niebezpieczne.
Przytoczę tu kilka przykładów sukcesów, które były następstwem pisania listów:
-
Pisanie listów do władz państw przetrzymujących więźniów politycznych jest jedną z najskuteczniejszych metod działania Amnesty International;
-
Uwolnienie w 1998 roku z gruzińskiego więzienia Wiktora Domuchowskiego po wystąpieniu do władz Gruzji III Międzynarodowej Konferencji Praw Człowieka w Warszawie;
-
List 17 polskich obserwatorów wyborów prezydenckich w Azerbejdżanie w 2003 roku do OBWE był powodem do całkowitej zmiany stanowiska OBWE wobec tych wyborów i zmiany nastawienia OBWE do obserwowania wyborów w Gruzji, które odbyły się kilka miesięcy później.
A teraz kilka przykładów listów, które same z siebie stały się ważnymi wydarzeniami historycznymi:
-
Posłanie Papieża Jana XXIII do przywódców świata w czasie kryzysu kubańskiego;
-
List Biskupów Polskich do Biskupów Niemieckich „Przebaczamy i prosimy o wybaczenie”;
-
Posłanie I Zjazdu NSZZ „Solidarność” do narodów Europy Wschodniej.
Czyżby rzeczywiście bohaterami naszych czasów i wzorcami patriotyzmu byli ci, którzy nie zdecydowali się podpisać protestu przeciwko wprowadzeniu w 1976 roku do Konstytucji PRL kierowniczej roli partii i wieczystej miłości do ZSRR? Pozwalam sobie mieć w tej sprawie całkiem odmienne zdanie.
Dlaczego zdecydowałem się na zamieszczenie tych przykładów? Otóż dlatego, że bez napisania tych listów historia potoczyła by się inaczej. Dzięki zaistnieniu tych listów świat jest nieco lepszy niż byłby, gdyby ich nie napisano. I dlatego właśnie bardzo zmartwił mnie artykuł z 12 maja. Jest on napisany w tonie kompromitującym samo pisanie listów. Inną rzeczą jest dyskutowanie z treścią poszczególnych wystąpień, ale tego w artykule nie znalazłem.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że niektóre wystąpienia osób publicznych są mniej ważkie niż inne, ale naprawdę nie można mieć pretensji na przykład do pani Jandy, że podpisuje apele w obronie zwierząt. Sam też czasami je podpisuję, ponieważ – oczywiście o ile się zgadzam z treścią apelu – uważałbym za idiotyczne odmówienie podpisu aktywnemu obywatelowi, który się do mnie w takiej sprawie zgłosi. Polska cierpi raczej na niedosyt aktywnych obywateli, niż na ich nadmiar i gdy tylko zdarzy mi się aktywnego obywatela spotkać zastanawiam się raczej jak mu pomóc, niż jak wymówić się od złożenia podpisu.
Zgadzam się z jedną z tez artykułu, że pisanie listów i podpisywanie odezw służy głoszeniu przez osoby publiczne swoich poglądów. Ale jak niby mamy te poglądy głosić? A przecież ludzie mają prawo nasze poglądy poznawać. A ujawnianie poglądów osób publicznych pozwala śledzić te poglądy i ich zmiany w czasie – a to może być dla dziennikarza ciekawe. Zwłaszcza jeśli ktoś „dużo podpisuje” to może da się go na czymś złapać. Czy czasem pańskim artykułem nie podcina Pan gałęzi na której Pan siedzi Panie Wiktorze?
Tak więc będę dalej podpisywał apele, które są zgodne z moimi poglądami. Mam nadzieję, że również i na łamach „Ozonu” będziemy mogli przeczytać opinię na temat treści różnych przeszłych i przyszłych wystąpień różnych osób publicznych.
Łączę wyrazy szacunku
Zbigniew Romaszewski