Oficjalna strona senatora Zbigniewa Romaszewskiego
O Konstytucji, polityce i moralności
Rozmowa z Senatorem Zbigniewem Romaszewskim rozmawiał Jan MiłoszewskiWywiad opublikowany w „Centrum” z 17 maja 1997 roku
Jan Miłoszewski: Dzisiejsze "Życie" napisało, iż Ruch Odbudowy Polski w kampanii Wyborczej odchodzi od swojej ostrej antykomunistycznej retoryki. Skąd wynika ta zmiana?
Zbigniew Romaszewski: Ja bym tego nie powiedział. Bo to nie jest kwestia retoryki. My w tej chwili jesteśmy zajęci jedną zasadniczą sprawą: do momentu referendum my się zajmujemy sprawami referendum. Bo ja wiem, czy to jest antykomunistyczna retoryka? Nie bardzo wiem, co "Życie" przez to rozumiało. Ja rozumiem, że "Życie" chciałoby zdezawuować Ruch Odbudowy Polski, ale to z retoryką nie ma akurat nic wspólnego.
J.M.: Jakie są zasadnicze tezy programu wyborczego Ruchu Odbudowy Polski - w sferze społecznej i gospodarczej?
Z.R.: Zasadniczą tezą, którą my się w tej chwili zdecydowanie zajmujemy, to jest obalenie konstytucji przygotowanej przez Zgromadzenie Narodowe. Bo z tą konstytucją nie będziemy w stanie przyjmować odpowiedzialności za państwo. To jest dla nas w tej chwili rzecz zasadnicza.
J.M.: Ale niezależnie od tego jakieś prace nad programem wyborczym trwają?
Z.R.: Bezsprzecznie, bezsprzecznie. Jest to program gospodarczy, to jest program oświatowy, to jest program mieszkaniowy. Te prace trwają, natomiast w tej chwili jesteśmy głównie pochłonięci konstytucją. To, co zresztą z punktu widzenia wizji państwa ma zasadnicze znaczenie.
J.M.: Jarosław Kaczyński postuluje zawarcie sojuszu wyborczego pomiędzy Akcją Wyborczą "Solidarność" a Ruchem Odbudowy Polski, jeszcze przed wyborami, nie tylko jeżeli chodzi o wybory do Senatu, również do Sejmu. Czy widzi Pan takie możliwości, chociażby w niektórych regionach?
Z.R.: Ja się do tego odnoszę pesymistycznie. Na dodatek muszę powiedzieć, że nie wiem, czy to byłoby - z punktu widzenia globalnego - celowe. Po prostu pewną ilość polityków na listach Akcji Wyborczej "Solidarność" będą stanowili politycy, na których elektorat Ruchu Odbudowy Polski nie zagłosuje. I vice versa. Więc wcale nie wiem, czy to byłoby tak korzystne z punktu widzenia ilości mandatów, które bylibyśmy w stanie uzyskać. Wydaje mi się, że ten stan obecny jest w jakimś sensie stanem optymalnym. A jeżeliby jeszcze rozmowy w sprawie Senatu nabrały pewnego impetu, to, byłoby to najkorzystniejsze rozwiązanie.
J.M.: A jakie są szanse na taki sojusz po wyborach, przecież z pewnością niezbędny?
Z.R.: To nie są szanse, to jest przymus. I my oczywiście się z tym liczymy. Jeżeli tylko Akcja Wyborcza "Solidarność" będzie widziała w nas partnerów. Bo w tej chwili, o ile się orientuję, są pewne poszukiwania sojuszy z Unią - w którą stronę ta decyzja pójdzie, nie jestem w stanie przewidzieć. My zdecydowanie widzimy AW"S" jako swojego sojusznika. Stąd, że tak powiem, nasze wypowiedzi dotyczące AW"S"-u są bardzo stonowane i generalnie uważamy, że Akcja Wyborcza "Solidarność" jest koalicją o tak szerokim wachlarzu poglądów, że na pewno z jednymi jest nam blisko, a z drugimi jest nam daleko. Ale do jakiegoś porozumienia dojdziemy.
J.M.: Na koniec trochę inne pytanie. Co oznacza moralność w polityce? Czego ona dotyczy?
Z.R.: Co oznacza moralność w polityce? Oj, tu potrzebna jest strasznie długa odpowiedź. Trudne pytanie. Moralność w polityce to nie jest dokładnie to samo, co moralność osobista. Oczywiście, osobiście polityk powinien starać się być moralnym. Jest osobą publiczną, jest wobec tego pewnym wzorcem postaw. W związku z tym ta jego osobista moralność powinna być, że tak powiem, niepodważalna. Czym innym jest natomiast moralność, którą kieruje się w polityce. Bo polityka ma to do siebie, że podejmuje się tam decyzje nie dotyczące losów indywidualnych, tylko decyzje dotyczące pewnych grup społecznych. Operuje się w świecie pewnej statystyki. No i tutaj określenie, co do końca jest moralne, jest bardzo trudne. Zamach majowy Piłsudskiego - jak oceniać w sferze moralnej? Na pewno ofiary były. Ale na pewno wzmocniono państwo polskie. To są zupełnie inne kategorie i trzeba powiedzieć, że o ile coś takiego jak moralność indywidualna bazuje na dwa tysiące lat liczącej nauce Kościoła, to problem moralności szerzej rozumianej, moralności społecznej, właściwie nie jest do końca rozstrzygnięty. Nie jest jasny i każdorazowo należy rozstrzygać go we własnym sumieniu.
J.M.: Dziękuję Panu za rozmowę.