W poszukiwaniu Sumienia
Wypowiedź Senatora Zbigniewa Romaszewskiego na konferencji „O sumieniu”opublikowana w „Tygodniku Małopolska” 18 lipca 1996 roku
Małopolska Okręgowa Izbą Pielęgniarek i Położnych oraz redakcja „Ad Vocem" zorganizowały konferencję „O sumieniu" z udziałem filozofów, teologów, etyków, prawników i polityków. Byli wśród nich ks. prof. Józef Tischner, senator Zbigniew Romaszewski, prof. Paweł Taranczewski, ks. Mieczysław Maliński, ks. prof. Tadeusz Ślipko, dr Leopold Zgoda, prof. Zbigniew Chłap i mec. Czesław Jaworski.
Senator Zbigniew Romaszewski: Wybieramy między dobrem a złem!
Sumienie jest nadrzędnym czynnikiem w stosunku do norm moralnych. Często normy, którymi się kierujemy, są sprzeczne w momencie podejmowania konkretnej decyzji. Niestety, życie nie jest aż tak proste, by powiedzieć, że "nie zabijaj" to jest za 10 punktów, a "nie kłam" za 5. By następnie dane wprowadzić do komputera, a komputer pokaże, że mamy 30 punktów, więc wszystko jest OK!
Twierdzę, że wolna wola najlepiej świadczy o człowieczeństwie i jego wielkości. Człowiek podejmuje decyzje w oparciu o sumienie. Dla mnie to dowód na istnienie czegoś wewnątrz człowieka, co pozwala wybierać między dobrem a złem.
Chcę odnieść pojęcie sumienia do polityki. W społeczeństwie są różne wspólnoty, np. rodzina, grupa zawodowa, państwo. Co jest motorem wspólnoty? Solidarność międzyludzka! Często mówi się, że polityka jest niemoralna, a polityk to pragmatyk. Co to oznacza? Dziś mówi się pragmatyk, bo to ładnie brzmi. W rzeczywistości to krętacz. Gdy polityk kieruje się sumieniem, to mogą go ominąć nowe stanowiska i szerokie perspektywy. Ale jeśli chodzi o wytyczenie celów, to przestrzeganie systemu wartości może okazać się niezwykle pragmatyczne. Na to mamy przykład z własnego podwórka.
Przez 50 lat nie mogliśmy ruszyć komunizmu. I nagle okazało się, że wielki ruch odnowy moralnej, jakim była "Solidarność", poradził sobie z komuną. Chociaż czerwoni mieli po swojej stronie policję i więzienia, "Solidarność" wygrała.
W 1989 roku okazało się, że zadania nas przerosły. Później przegraliśmy wybory. Dlaczego? Zabrakło nam celu i wspólnych wartości.
Jeśli chodzi o politykę międzynarodową, to nie liczą się żadne wartości. Może wykrwawić się Bośnia, Rosjanie mogą mordować Czeczeńców, w Chinach mogą być łamane prawa człowieka i żaden polityk nie wychyli się.