Oficjalna strona senatora Zbigniewa Romaszewskiego
Kościół w państwie
Wypowiedź Senatora Zbigniewa Romaszewskiego dla "Gazety Współczesnej" z dnia 8 lipca 1994 roku
Senator Zbigniew Romaszewski:Sądzę, że wszystkie zabiegi związane z konkordatem mają przede wszystkim aspekt polityczny. Jestem daleki od klerykalizmu, nie mogę jednak znaleźć w konkordacie takich zapisów, które byłyby w jakikolwiek sposób bulwersujące. Dlatego całą tę wrzawę uważam za zjawisko wywołane dla celów politycznych, dokładnie dla celów wyborczych, bo to wszystko zaczęło się przed 19 września, miało wzniecić nastroje antyklerykalne, co się koalicji w jakiś sposób wtedy udało zrealizować. W tej chwili zdrowy rozsądek przemówił do kierownictw partii koalicyjnych, w tym sensie, że zrozumiały one, że zwalczanie Kościoła nie jest nośne politycznie tak, by można było grać dalej tą samą kartą. Niemniej rozbudzone namiętności spowodowały, że duża część dołów partyjnych potraktowała sprawę konkordatu jako zobowiązanie wyborcze — stąd taki wynik.
Po 1989 r. stosunki Kościoła z państwem uległy w ogromnej mierze unormowaniu i nie pojawił się konflikt przeciwnika władzy z władzą. Przez 40 lat Kościół był stawiany w roli opozycji politycznej, przy czym nie wynikało to w żaden sposób z woli Kościoła, a z decyzji Biura Politycznego PZPR. Po 89 r. powstała nowa sytuacja, w ramach której część polityków określających się jako politycy prawicowi usiłowała wykorzystać Kościół do celów politycznych i zasłaniać się instytucją Kościoła katolickiego. Jakie były tego rezultaty, również złe — wiemy. Uważam, że obecnie osiągnęliśmy stan równowagi. I w tym momencie odrzucenie konkordatu jest elementem destabilizującym układ państwo — Kościół, jest po prostu nieodpowiedzialne
