Szansa na MC Donalda
Z Senatorem Zbigniewem Romaszewskim rozmawia Wojciech Malicki
Wywiad opublikowany w „Nowinach” w dniu 19 stycznia 1993 roku
Wojciech Malicki: Jak zapatruje się Pan na koncepcję nowej regionalizacji kraju?
Zbigniew Romaszewski: Jestem zdecydowanym zwolennikiem nowej regionalizacji i decentralizacji kraju. Z jednym zastrzeżeniem: jeżeli dojdzie do reformy administracyjnej i powstaną nowe jednostki administracyjne nie może dojść do sytuacji, że zostaną one pozbawione środków materialnych, tak jak to było na początku z gminami. Powtarzam, stworzenie następnego szczebla podziału administracyjnego jest niezbędne, ale o jego samorządności rzeczywistej samorządności będzie można mówić tylko wtedy, gdy będzie on posiadał realne środki finansowe. Jeżeli w praktyce okaże się, że np. powiat otrzyma tylko zobowiązania, a pieniądze gdzieś po drodze znikną to reforma nie doprowadzi do niczego.
W.M.: Czy akceptuje Pan w całości propozycje opracowywane przez min. Kuleszę np. w sprawie kompetencji przyszłego powiatu?
Z.R.: Wiele rzeczy z projektu rządowego należałoby jeszcze przedyskutować. Na przykład: sprawę powstania lokalnej policji, podlegającej samorządom. Jeżeli taka policja miałaby powstać trzeba by stworzyć bardzo silne centralne "FBI". Inaczej doszłoby do katastrofy uwzględniając, rozwój zorganizowanej przestępczości.
W.M.: Czy Pana zdaniem województwo tarnobrzeskie po reformie administracyjnej ma szansę nadal istnieć?
Z.R.: Myślę, że Tarnobrzeskie ma trochę fanów. Prawda? Sądzę więc, że szansę przetrwania nie są wcale małe? Dużym plusem jest również fakt, że senator Stępień, jeden z animatorów reformy administracyjnej jest wielkim sympatykiem regionu Ziemia Sandomierska.
W.M.: Czy Pan również zalicza się do grona sympatyków „Ziemi Sandomierskiej"?
Z.R.: Bezsprzecznie tak.
Jakie działania podejmuje Pan, aby nasz region zaistniał w świadomości ośrodków władzy centralnej, które zadecydują wkrótce o jego losach? — Podejmuję bardzo różne działania w tym kierunku. Łącznie z interwencjami jest ich rocznie kilkaset. Oczywiście sam nie przebywam w Tarnobrzeskim non stop. A są tu moi ludzie, którzy załatwiają różne sprawy. Ostatnio czynię starania, aby stworzyć w województwie cały, poważny dział przetwórstwa warzywnego.
W.M.: Czy mógłby Pan zdradzić jakieś szczegóły?
Z.R.: Nie chciałbym zapeszyć... Jest szansa na kontrakt z McDonaldem.
W.M.: Dziękuję za rozmowę.