I czytanie projektów Konstytucji RP

Zgromadzenie Narodowe 2. kad. 22 września 1994 roku.
(2. kad. Z.N. pokrywała się z 3. kad. Senatu)

 

Senator Zbigniew Romaszewski jako przewodniczący Senackiego Klubu NSZZ "Solidarność" prezentował Społeczny projekt Konstytucji, pod którym NSZZ "Solidarność" zebrało 2 miliony podpisów.
Zamieszczamy tu całość wystąpienia.

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

Obserwując dzisiejszą debatę i słuchając sprawozdań odnoszących się do poszczególnych zgłoszonych projektów konstytucji, chciałem wyrazić przynajmniej z jednego powodu zadowolenie i podzielić się optymizmem. Mianowicie: Właściwie wszystkie te projekty zawierają bardzo rozbudowany rozdział dotyczący praw i wolności obywatelskich. Powiedziałbym więcej ­ nawet liczba artykułów w tych rozdziałach jest bardzo zbliżona. Jest to zapewne wynik naszych doświadczeń i jest chyba w pełni zrozumiałe, że to, czego bardzo długo nie mieliśmy, usiłujemy teraz zabezpieczyć w sposób bardzo szczegółowy. Nie szedłbym tu może tak daleko, jak pan prof. Falandysz, aby sądzić, że prawa i wolności obywatelskie mogą funkcjonować niezależnie od struktur ustrojowych, niemniej ten konsens, który w tej dziedzinie panuje, należy ocenić jako wyraz pewnego optymizmu co do uchwalenia konstytucji, która realizowałaby aspiracje społeczne.

Mówiąc o prawach i wolnościach, chciałbym właściwie skoncentrować się na jednej sprawie. W moim przekonaniu wykracza ona w jakimś stopniu poza kwestię samych praw i wolności i stanowi właściwie bazę systemu demokratycznego. To jest kwestia prawa do informacji. Myślę, że ostatnie dni przekonały nas, jak to prawo jest ważne. Sądzę, że prawo do informacji jest to prawo każdego obywatela do posiadania informacji o działaniu wszelkich instytucji i osób publicznych w państwie. Prawo to może jedynie w wyjątkowych wypadkach dotyczących interesu państwowego podlegać ograniczeniom, reglamentacji. Taka powinna być hierarchia stosowania tego prawa. To jest również prawo obywatela do kontroli informacji, jakie państwo o nim zbiera. Obywatel nie może być zdany tutaj na łaskę i niełaskę państwa. To prawo musi się wiązać z możliwością weryfikowania zbieranych o obywatelu danych i prostowania ich. Myślę, że jest to niezwykle ważne prawo ­ prawo do prywatności.

Przechodząc do kwestii ustrojowych zawartych w naszym projekcie, projekcie społecznym ­ bo my jako klub NSZZ ˝Solidarność˝ najpełniej się z tym projektem identyfikujemy ­ chciałbym zwrócić uwagę na dwa elementy. Pierwszy to jest kwestia wyborów do parlamentu. Muszę powiedzieć, że ten projekt pod tym względem dosyć zasadniczo różni się od chyba większości projektów, ponieważ w sposób bardzo zdecydowany proponujemy system wyborów mieszanych z przewagą większościowych. Postulujemy, ażeby przynajmniej 2/3 mandatów sejmowych było obsadzane w wyborach większościowych, a jedynie 1/3 była wybierana z listy krajowej w wyborach proporcjonalnych.

Czym to uzasadniamy? Myślę, że tutaj podstawową sprawą jest w gruncie rzeczy wola społeczeństwa. Społeczeństwa, które chce wybierać ludzi, a nie dość mgławicowe partie polityczne. Dotychczasowa praktyka wykazała, że ­ jak to się mówi ­ głosowanie na programy jest w jakiejś mierze oszustwem. Ugrupowania o całkowicie zróżnicowanych programach w imię tworzenia koalicji zdradzają swoich wyborców i uczestniczą w rządach, których programy bardzo odbiegają od tych, na które głosowali wyborcy. Uważam również, że system wyborów większościowych jest pewnego rodzaju szansą dla wzmocnienia partii politycznych. Jest to niewątpliwie zimny prysznic, ale w tym momencie partie mogłyby rozpocząć autentyczną działalność polityczną, ażeby zapewnić sobie mandaty na terenie całej Polski, a nie ograniczać się do taktyki politycznej prowadzonej między Krakowskim Przedmieściem a Belwederską. Dlatego też uważamy, że jest to jeden z ważniejszych elementów, które należałoby w tej konstytucji spełnić.

Oczywiście należy sobie zdawać sprawę, że podstawowym elementem życia politycznego są partie polityczne. Należy sobie również zdawać sprawę, że czołowi działacze polityczni muszą działać w dużych ośrodkach; tworzenie zaś fikcji przerzucania ich do jakichś dziwnych okręgów nie ma sensu. Z tego powodu uważamy, że należy przynajmniej 1/3 mandatów obsadzać z listy krajowej przeznaczonej dla czołowych działaczy partyjnych ­ można w tym wypadku jedynie dyskutować, czy to ma być robione z progiem czy bez progu. Jest to kwestia, że tak powiem, drugorzędna.

Kwestią ustrojową, co do której mamy określone koncepcje, jest kwestia Senatu. Oczywiście słyszy się głosy, że Senat jest istotnym elementem parlamentaryzmu w państwach federacyjnych. Niewątpliwie tak, niewątpliwie Polska nie jest krajem federacyjnym. Ale Senat czy druga izba funkcjonuje również w państwach, które nie są państwami federacyjnymi. I co ją charakteryzuje? Charakteryzuje ją na ogół inny sposób wyboru, inny sposób reprezentowania interesów społeczeństwa. I myślę, że w tym wypadku ten inny sposób wyboru mógłby tę rolę Senatu w pełni uzasadnić. Otóż w pełni popieramy obowiązującą obecnie ordynację wyborczą do Senatu. Ordynację, która jest niewątpliwie dysproporcjonalna. Podany przez pana posła Bugaja przykład województwa leszczyńskiego można jeszcze pogłębić. Prawda? Wydaje mi się jednak, że jest to w jakiejś mierze słuszne, ponieważ jest to świadome spojrzenie na problemy kraju z punktu widzenia Polski B. W tym momencie odchodzimy od proporcjonalnej reprezentacji dającej bardzo wyraźną przewagę wielkim aglomeracjom miejskim i zaczynamy patrzeć na Polskę z punktu widzenia Polski B. To jest, moim zdaniem, bardzo poważny argument innego spojrzenia, innej optyki kraju. To jest pierwsza sprawa.

Druga sprawa, podnoszona, sygnalizowana w wielu wystąpieniach, to kwestia polityczności Senatu. I jestem skłonny się zgodzić, że Senat polityczny jako taki jest w istniejącej sytuacji nieporozumieniem. Jeżeli bowiem Senat funkcjonuje tak jak dziś i w Senacie podobnie jak w Sejmie działają kluby polityczne, to możemy mieć do czynienia tylko z dwoma sytuacjami: Pierwszą, gdy układ polityczny w Senacie jest identyczny jak w Sejmie, a wtedy rzeczywiście Senat jest zbędny, ponieważ mamy pełną transmisję woli politycznej. I drugą sytuację, kiedy akurat układ polityczny w Senacie jest przeciwny do układu politycznego w Sejmie ­ i wtedy mamy do czynienia z pełnym konfliktem pomiędzy Izbami i z blokowaniem możliwości pracy rządu. W związku z tym należałoby wypracować inną formułę i właśnie ta nasza formuła jest inna. Nasza formuła polega na tym, że Senat jest apartyjny, złożony z ludzi reprezentujących w jakiś sposób siebie, tzn. mówilibyśmy wtedy o mandacie wolnym, mandacie osobistym, o Senacie, w którym nie funkcjonowałyby kluby polityczne. Tak widziany Senat miałby możliwość być Izbą refleksji i Izbą w ogromnej mierze niezależną w swoich sądach politycznych. Łatwo sobie wyobrazić, że wtedy ugrupowania wewnątrz Senatu kształtowałyby się bardzo różnie w stosunku do różnych problemów. Nie byłyby to ugrupowania polityczne, związane z partiami politycznymi, ale grupy związane z pewnymi konkretnymi opcjami, dotyczącymi na przykład dotacji dla rolnictwa czy problemu bankowości. To by się zupełnie inaczej kształtowało i w takiej sytuacji w Senacie byłaby również współpraca pomiędzy senatorami o bardzo różnych orientacjach. W sprawie jednej ustawy pracowaliby razem ci, w sprawie innej ustawy inni. Tworzyłaby się wtedy Izba, która rzeczywiście mogłaby być tą Izbą refleksji, Izbą, w której ustawy rozpatrywano by pod względem merytorycznym. Musimy sobie bowiem zdawać sprawę z tego, że Sejm podzielony na układy partyjne, Sejm, którego roli w funkcjonowaniu, kontrolowaniu władzy wykonawczej, zasadniczej roli w kreowaniu władzy wykonawczej nie zamierzamy kwestionować, jest, oczywiście, tymi podziałami zdeterminowany również w podejmowaniu decyzji merytorycznych dotyczących ustaw. Tak byśmy widzieli rolę Senatu.

Chciałem jeszcze zwrócić państwa uwagę na jedną rzecz ­ że ten Senat w naszym projekcie jest Senatem formalnie wzmocnionym, pełniącym większą rolę niż w dniu dzisiejszym, bo utrzymywanie Senatu z jego obecnymi kompetencjami rzeczywiście mogłoby się mijać z celem. Wobec tego kompetencje są znacznie większe. Ale chciałem powiedzieć, że niezależnie od swojej formalnej siły ze względu na swoją labilność polityczną jest to Senat politycznie znacznie słabszy, nie może bowiem sparaliżować czy utrącić linii politycznej tworzonej przez Sejm. On może ją tylko naprawiać zgodnie z interesem państwa, zgodnie z interesem społeczeństwa. Tu chciałem zwrócić uwagę na to, że ten bezpartyjny model Senatu ma jeszcze jedną zaletę: jest w jakiejś mierze modelem społeczeństwa, które w swej przeważającej większości jest jednak bezpartyjne, i wobec tego, jeżeli taki model zostałby przyjęty, można by było wtedy koncepcje polityczne dosyć prosto testować na Senacie.

Cóż jeszcze dodać? No cóż, jeżeli chodzi o koncepcję władzy wykonawczej, zajęliśmy jedno stanowisko: że władza wykonawcza powinna być władzą jednorodną; i to właściwie określiło nasze koncepcje ustrojowe. Jednorodną ­ to znaczy, że nie może mieć miejsca podział władzy wykonawczej pomiędzy resorty prezydenckie i resorty rządowe. To jest jakieś zupełnie nieporozumienie, które w istotnych, zasadniczych momentach dla państwa może prowadzić do tarć, konfliktów i zacięć. Dlatego stanęliśmy na stanowisku, że należy wzmocnić urząd premiera, wzmocnić rząd, natomiast tę część władzy wykonawczej, która wiąże się z funkcjami kontrolnymi, przekazać w ręce prezydenta.

To tyle uwag na temat naszego projektu. Chciałem dodać, że, jak już mówiłem, oczywiście identyfikujemy się z projektem społecznym; bliski nam jest również, wynikający z podobnych założeń aksjologicznych, projekt senacki, natomiast wnoszę o przekazanie do Komisji Konstytucyjnej wszystkich projektów.

Dziękuję bardzo.