"Podatek Religi"

23. Posiedzenie Senatu VII kadencji, 3 grudnia 2008 roku

 

Rozpatrywana ustawa zakłada zniesienie tak zwanego "podatku Religi", czyli obowiązku przekazywania przez zakłady ubezpieczeniowe zryczałtowanej kwoty na rzecz NFZ w związku z koniecznością leczenia ofiar wypadków drogowych.

W związku z przekazaniem Senatorom informacji, że pochodzące z „podatku Religi” środki cały czas znajdują się w depozycie i że wypłacono jedynie około 4 milionów złotych Wicemarszałek Romaszewski pytał: "Dla mnie to zupełnie niepojęte, że na pokrycie kosztów skutków medycznych wypadków drogowych poszło 4 miliony zł. To po prostu jest wyraz jakiejś totalnej nieporadności w rejestrowaniu wypadków. (…) Koszty wypadków drogowych są niewątpliwie znacznie wyższe. Należałoby pójść raczej w inną stronę. Widać, że ani służbie zdrowia, ani policji, ani nikomu na tym nie zależy. Przecież sama idea ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej jest całkowicie oczywista i należałoby to po prostu egzekwować. Czym to jest właściwie spowodowane? Bo taki wynik przechodzi po prostu wszelkie pojęcie."

Wicemarszałek Romaszewski dodał sarkastycznie, że "niewątpliwie prościej jest przekazać te środki spowrotem do towarzystw ubezpieczeniowych." Wicemarszałek pytał również: "czy ta ustawa spowoduje obniżenie kosztów OC - bo przecież one zostały podniesione po wprowadzeniu tej ustawy - czy też możemy tylko oczekiwać dodatkowych roszczeń ze strony ubezpieczycieli wobec Narodowego Funduszu Zdrowia? Jak to będzie?" Na tak sformułowane pytanie otrzymał symptomatyczną odpowiedź: "nie wiem".

W toku debaty Wicemarszałek Zbigniew Romaszewski mówił jeszcze: „Muszę powiedzieć, że nie jestem specjalistą ani od ubezpieczeń, ani od ochrony zdrowia. Może dlatego tak kompletnie, tak kompletnie nie rozumiem tej ustawy, jej celu, jej zadań, jej założeń i wyników.
Mianowicie istnieje taka instytucja jak ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej. Jest to instytucja dość powszechnie stosowana w prawie. Ubezpieczają się lekarze, ubezpieczają się notariusze, ubezpieczają się adwokaci itd., itd., taki obowiązek na nich spoczywa; ubezpiecza się również samochody od odpowiedzialności cywilnej. Ale, proszę państwa, okazuje się, że ta odpowiedzialność cywilna w zasadzie ma dotyczyć tylko zarysowania albo zgniecenia innego samochodu. A to, co się stało z ludźmi, którzy w nim jechali, to już jest sprawa, to w ogóle nikogo nie interesuje.
Ustawa, która została wprowadzona, powiadała jedną rzecz: taką, że nie tylko się odpowiada za zniszczenie przedmiotu, jakim jest samochód, ale również za skutki medyczne spowodowanego wypadku. Taka była treść ustawy wprowadzonej przez profesora Religę. Nie wiem, z jakiego powodu uznano to za podatek. To nie jest podatek. Wprowadzono po prostu obowiązek dodatkowego ubezpieczenia. Ubezpiecza się dodatkowo kaskaderów z uwagi na szczególne niebezpieczeństwa, taki obowiązek może spoczywać również na kierowcach. 12,5% to nie jest przesadna wielkość, tym bardziej, że po prostu dzielimy się tu odpowiedzialnością. Proszę państwa, w tej chwili samochody są tanie, można je kupić nawet za parę tysięcy, są powszechnie używane, ale nie wszystkich użytkowników samochodów stać na ponoszenie pełnej odpowiedzialności cywilnej. Stąd ubezpieczenie.
Wszystko to wydawało się zupełnie normalne. Okazuje się, że nie jest normalne. Przede wszystkim pamiętam, że ustawie od początku towarzyszyły pogróżki, jak to zostaną podniesione ceny ubezpieczeń cywilnych w związku z wprowadzaną ustawą. Tak było. Pewnie z półtora miesiąca trwały te pogróżki. Proszę państwa, teraz to likwidujemy, a ja w ogóle nie słyszałem w mediach, żeby się na przykład okazało, że towarzystwa ubezpieczeniowe obniżą w związku z tym składkę. Prawdę powiedziawszy, ja jutro płacę właśnie ubezpieczenie cywilne, oczywiście według starej składki. Tak więc zainkasuje się tyle pieniędzy, ile trzeba, na ile da się społeczeństwo naciągnąć. Myślę, że powstała dosyć dziwna sytuacja, sytuacja, w której społeczeństwo ma płacić, a ubezpieczyciele mają z tego korzystać. Z 700 milionów wykorzystano tylko 4 miliony; nie wiadomo, co z resztą zrobić. Mając dotychczasowe doświadczenia, można sądzić, że prawdopodobnie te ubezpieczenia pozostaną takie, jakie były, nikt składki nie obniży, ewentualnie wystąpią ubezpieczyciele i zaskarżą do Trybunału Konstytucyjnego art. 5, który przekazuje te środki po prostu na ochronę zdrowia. Wyciągnięto je na inny cel, a więc to wystąpienie będzie wydawało się zupełnie słuszne. Tak że jeszcze raz z podatków zapłacimy te swoje 7%.
Muszę powiedzieć, że jest to tak niesprawiedliwe, jak tylko można sobie wyobrazić. Dwukrotnie obciąża się społeczeństwo właściwie tymi samymi wydatkami. I to się przyjmuje? To się uważa za normalne? A półtora roku nie nowelizowano tej ustawy. I to wszystko jest w porządku? W ogóle się na ten temat nie myśli. Myśli się o tym, jak to zlikwidować i tak się likwiduje, żeby w każdym razie poszło to do towarzystw ubezpieczeniowych – od społeczeństwa. Dlaczego tego nie można rozliczyć? Proszę państwa, ja nie wiem. Naprawdę nie wiem. Dlaczego karetka pogotowia, która przyjechała do wypadku, nie może wysłać rachunków, dlaczego one nie mogą potwierdzać tego, że miał miejsce wypadek? Dlaczego policjant nie może wysłać odpowiedniego raportu, że zanotowano ofiary itd., itd.? Ostateczne rozliczenie oczywiście może dotyczyć kwestii winy umyślnej, procesu sądowego i obciążać osobę, która spowodowała wypadek z winy umyślnej. W przeciwnym wypadku ja po prostu w ogóle nie widzę problemu. Dlaczego to nie zostało znowelizowane tak, żeby to można było rozliczyć w pełni? To jest bardzo poważny zarzut. To jest zarzut, proszę państwa, dotyczący 700 milionów. Muszę powiedzieć, że jest dużą nieodpowiedzialnością, żeby w obecnej sytuacji budżetowej po prostu z tego rezygnować.
Dziękuję bardzo.

Więcej o dyskusji nad tym punktem na stronie Senatu RP.
patrz: stenogramy posiedzeń > 23 posiedzenie > ctrl + F > Zbigniew Romaszewski > pkt. 1