Informacja Prezesa IPN

9. Posiedzenie Senatu, 20 kwietnia 2006 roku

 

Swoje wystąpienie w debacie nad informacją Prezesa IPN Senator Romaszewski rozpoczął wyrażeniem uznania dla osiągnięć Instytutu, zwłaszcza w dziedzinie edukacji i udostępniania akt. Zaczęła się odsłaniać rzeczywistość PRL-u, a jest przecież kolosalna liczba osób i środowisk zainteresowanych w tym, żeby ta rzeczywistość ujawniana nie była. Senator przypomniał, że na przykład po opublikowaniu listy Wildsteina środowiska te wpadły w pewnego rodzaju histerię.

W tej atmosferze histerii ograniczono, a właściwie odcięto dziennikarzy od materiałów IPN-owskich. Z drugiej strony energiczne działania GIODO (Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych) doprowadziły do tego, że podzielono historyków na dwie kategorie: historyków IPN, którzy mogą korzystać z materiałów ewidencyjnych, i tych pozostałych, którzy zajmując się historią najnowszą z materiałów tych korzystać nie mogą. Senator mówił, że zwrócili się do niego dziennikarze, którzy chcą robić film rocznicowy o czerwcu 1976 r., i okazuje się, że są odcięci od materiałów. Senator mówił, że jeżeli informacja o historii najnowszej ma być dostępna społeczeństwu, to siłą faktu musi być dostępna dziennikarzom, bo to jest najprostszy sposób docierania do społeczeństwa. Bo powszechnie czyta się prasę i tygodniki, a nie czasopisma naukowe i wydawnictwa niskonakładowe. Senator dodał, że wydawnictwa IPN są na tyle ciekawe, że odpowiednio wypromowane znalazły by wielu czytelników.

Senator omawiał również sprawę przeniesienia lustracji, ujawnienia prawdy z sądów do IPN. Lepiej jeżeli będą to robić osoby, które się tym zawodowo zajmują, które są rzeczywiście kompetentne. Senator jest zwolennikiem takiego rozwiązania, ale jego wprowadzenie może rodzić też pewne problemy. Jeżeli lustracja będzie prowadzona w ramach IPN, to trzeba zwrócić uwagę na brak jakiejkolwiek sankcji. Jeżeli powiemy, że ktoś nie może pełnić funkcji, jeżeli pojawia się jakakolwiek sankcja, to musi o niej decydować sąd.

Senator podsumował dotychczasowe doświadczenia z wymiarem sprawiedliwości, który odgrywa niebagatelną rolę w ukrywaniu prawdy o PRL przed społeczeństwem. Mamy orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie "Świętego", czyli Mariana Jurczyka (publikacja Piotra Gontarczyka pokazuje, że wyrok ten jest nieporozumieniem), mamy wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich, pana Zolla, o naruszenie praw poprzez ujawnienie listy Wildsteina, mamy w tej sprawie orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 25 października, które doprowadziło do totalnego bałaganu i zahamowania wypływu informacji. Tu nie chodzi o nic innego, tylko o to, żeby zahamować wypływ informacji. Wygląda na to, że największym nieszczęściem było to, że IPN powstał i że ktoś się tymi sprawami zajmuje. Również Rzecznik Interesu Publicznego, w dbałości o ochronę danych osobowych i tajemnicy państwowej, doprowadził do tego, że jego biuro po prostu przestało działać. Na dwadzieścia parę osób jest jeden jedyny, dostatecznie zabezpieczony tajny komputer, na którym można pracować.

Senator przypomniał również, że ABW prowadzi sprawę o naruszanie tajemnicy państwowej, w której ciągani są sędziowie Bogusław Nizieński, Krzysztof Kauba (były Rzecznik Interesu Publicznego i jego zastępca), a więc ludzie, którzy coś ruszyli i sprawili, że biuro RIP w ogóle działało i że jakiekolwiek sprawy płynęły. Ta sprawa jeszcze ciągle trwa, a dotyczy ona w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach informacji, które nie miały żadnej klauzuli tajności.

Zdaniem Senatora jest to systematycznie realizowany pomysł na wyeliminowanie opinii publicznej z tych spraw. Są tacy, którzy mogą wydawać sądy, choćby nic na ten temat nie wiedzieli. Senator podał przykład trzydziestoparoletniej pani sędzi, która wydając wyrok w sprawie człowieka, wyrzuconego z piątego roku medycyny za niezaliczenie studium wojskowego miała wątpliwości, czy on potrafi to udokumentować, że to było represyjne zwolnienie. Ponieważ przed takie sądy miałyby te sprawy rozstrzygać, trzeba podjąć decyzję i albo zrezygnować z sankcji, albo zrezygnować z sądu.

Senator mówiąc o sędziach przypomniał, że do tej pory udało się przeprowadzić tylko jedną sprawę dotyczącą morderstw sądowych, a w kilkudziesięciu przypadkach zgromadzenia sędziowskie odmówiły uchylenia immunitetu, którym objęci zostali sędziowie z okresu PRL, gdy uzyskali możliwość przejścia w stan spoczynku w miejsce emerytury (na dodatek jeszcze płacimy sędziom w stanie spoczynku 75% uposażenia, a jeśli ktoś miał przyjemność być prokuratorem generalnym w PRL - 75% pensji prokuratora generalnego w Polsce, waloryzowane wraz z płacami, a nie z emeryturami). Tak wyglądają sądy, które mają sądzić w sprawach lustracyjnych. Tak skuteczna jest obrona interesów władców PRL i tę obronę trzeba przerwać. Fakt, że powstał IPN, był wyłomem, który może nam w jakiś sposób na to pozwoli, a my musimy to kontynuować, powiększać ten wyłom.

Więcej o dyskusji nad tym punktem na stronie Senatu RP.
patrz: stenogramy posiedzeń > 9 posiedzenie > ctrl + F > Zbigniew Romaszewski > pkt. 11