Nowelizacja ustawy lustracyjnej i ustawy o IPN

32. Posiedzenie Senatu, 25 kwietnia 2007 roku

 

Formalna nazwa tego punktu porządku obrad to: stanowisko Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944-1990 oraz treści tych dokumentów i ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Był to prezydencki projekt ustawy.

W myśl nowelizacji ustawy funkcjonariusze służb specjalnych będą zobowiązani zamieszczać informację o pracy lub służbie w organach bezpieczeństwa państwa w latach 1944-1990 w sformalizowanych, pisemnych deklaracjach składanych odpowiednio szefom służb specjalnych, którzy niezwłocznie powiadomią o złożeniu tych deklaracji Prezesa Rady Ministrów i przekażą je Prezesowi Instytutu Pamięci Narodowej.

Senator Zbigniew Romaszewski był sprawozdawcą Komisji Praw Człowieka i Praworządności. Referując poprawki do projektu nowelizacji ustawy, Senator przypomniał, że w ciągu półtora roku dyskusji nie urodził się pomysł ochrony agentury i trzeba ratować sytuację ustawą nowelizującą, co narusza powagę instytucji państwa.

Podobnie, jak na całym świecie, mówił Senator, znaczna część naszej agentury pracuje „pod przykryciem” - pełniąc równie ż funkcje publiczne: w służbie zagranicznej, w spółkach, w gospodarce. Część tej agentury została przejęta po służbach PRL i przeszła do służb III Rzeczypospolitej, bo - jak można domniemywać - zwerbowanie właściwego, dobrze osadzonego agenta nie jest rzeczą prostą. Świadoma rezygnacja ze wszystkich agentów byłaby nieporozumieniem, poza tym mogłoby to w konsekwencji prowadzić do kompromitacji państwa polskiego.

W związku z tym podjęto decyzję, że osoby, które są funkcjonariuszami Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Służby Wywiadu Wojskowego, które kiedykolwiek pełniły lub aktualnie pełnią funkcję w strukturach międzynarodowych czy zagranicznych, mają prawo złożyć fałszywe oświadczenia lustracyjne. Jednocześnie osoby te składają deklarację, która zawiera prawdziwe dane dotyczące ich współpracy i służby w organach służb specjalnych PRL swojemu szefowi w ABW, AW, SWW, SKW. Te deklaracje są tajne. Muszą być złożone w dobrej wierze, pod odpowiedzialnością karną. To pierwsza nowość w ustawie.

Druga jest, zdaniem Zbigniewa Romaszewskiego, bardziej kontrowersyjna. Oświadczenia lustracyjne funkcjonariuszy, wyższych funkcjonariuszy ABW, AW, SKW i SWW, a także CBA, składa się w danej instytucji, a ta przesyła je do IPN. Gdyby były jawne, do opinii publicznej, a także do wszystkich możliwych wywiadów, które częściowo zapewne znają te dane, tylko że poznały je z dużym trudem, nagle w bardzo prosty sposób dopływałyby wiadomości, kto i jakie pełni funkcje, w jakiej komórce, jakiej służby specjalnej. W związku z tym oświadczenia pozostają tajne. Dlaczego jest to kontrowersyjne? Ponieważ np. profesorowie uniwersytetów Warszawskiego i Jagiellońskiego czują się pokrzywdzeni tym, że muszą składać oświadczenia lustracyjne, zaś Macierewicz czy Nowek, a zapewne w służbach jest dużo więcej osób, które mają chlubną przeszłość i które chciałyby ujawnić swoje akta, nie będą musiały ich ujawniać ze względu na dobro służby. Jak się okazuje, różne osoby mogą mieć różne pretensje do ustawy.

Wprowadzany jest również przepis przejściowy, że osoby przewidziane do służby za granicą, w okresie dwóch lat, za zgodą prezesa Rady Ministrów albo koordynatora służb specjalnych, mogą złożyć oświadczenie lustracyjne nie stwierdzające faktu ich współpracy. Motyw jest taki sam: ktoś ma wyjechać pod przykryciem, np. w charakterze radcy handlowego. Kiedy stawałby się osobą publiczną, zgodnie z punktem 24 art. 4,musiałby poinformować, jak było naprawdę i zaczynałaby się cała historia. Tak więc jest to jeszcze jedna próba ukrycia agentów służb.

Poza tym, wobec osób, które zgodnie z art. 4 pkt 24 złożyły oświadczenia lustracyjne, które są funkcjonariuszami służb i podały w tym oświadczeniu informacje nieprawdziwe, stosowany jest przepis abolicyjny, zawarty w art. 4, który powiada, że ich oświadczenia traktuje się jako oświadczenia prawdziwe.

Dla poprawienia czytelności ustawy, Senator przedstawił istotne poprawki redakcyjne dotyczące zapisu o tym, kto ma dostęp do deklaracji i zaproponował rozdzielenie go na dwa ustępy. Pierwszy, że ci, którzy deponowali oświadczenia i deklaracje, mają prawo dostępu do tych dokumentów – a więc szefowie ABW, AW, SKW, SWW, a także przedstawiciele ministra obrony narodowej w stosunku do części wojskowej. I kolejny, że w związku z prowadzonymi pracami lustracyjnymi osoba będąca przedstawicielem prezesa IPN ma dostęp do tych materiałów.

Odpowiadając na pytania, Zbigniew Romaszewski wyjaśnił, że osoba będąca funkcjonariuszem, która nie składała oświadczenia, przechodząc na stanowisko publiczne - zostając posłem, senatorem, wójtem itd. - ma dwie możliwości. Może napisać, że złożyła oświadczenie w ABW, w AW etc., albo złożyć prawdziwe oświadczenie. Przywołał przykład Antoniego Macierewicza, mówiąc, że jeżeli będzie on chciał kandydować, to oczywiście będzie chciał złożyć oświadczenie i, co zrozumiałe, opublikować swoje akta. I taką możliwość będzie miał.

Senator potwierdził, że zapis art. 3 ust. 1 oznacza, iż ta szczególna regulacja dotyczy tylko najbliższych dwóch lat i jest istotna o tyle, że w tej chwili dokonują się istotne przemiany w służbach specjalnych. Służba Kontrwywiadu Wojskowego jest dopiero tworzona, podobnie jak Służba Wywiadu, która przeszła bardzo poważne przeobrażenia. ABW i AW też mają problemy związane z budowaniem służby na poziomie IV Rzeczypospolitej. W ciągu dwóch lat, o których mowa w ustawie, muszą podjąć decyzję, kto do czego jest przewidziany i skonstruować plan tworzenia agentury.

Oświadczenia w IPN są utajnione na czas nieokreślony – wyjaśniał Senator, ponieważ nadrzędny jest interes państwa. Chodzi o osoby, które podejmowały współpracę ze służbami specjalnymi w czasach komunistycznych, ale w tej chwili pracują na rzecz wolnej Polski. Należy pamiętać – dodał Senator - że służby mają swoje metody pracy. Jeszcze do tej pory nie orientujemy się, jaki był udział Anglików, jaki KGB, a jaki służb czeskich w katastrofie samolotu Sikorskiego. Są sprawy kompromitujące, które się po prostu chowa. Proponowaliśmy, żeby ten czas ograniczyć, ale przeważyło stanowisko strony prezydenckiej, tym bardziej że personalia służb są objęte właściwie nieograniczoną ochroną w ustawie o ochronie informacji niejawnych.

Kontynuując wyjaśnienia, Senator Romaszewski przypomniał, że została przedstawiona inicjatywa ustawodawcza dotycząca ograniczenia łączenia stanowisk publicznych z pracą w służbach i będzie ona dyskutowana. Jego zdaniem, nie tylko w stosunkach biznesowych nie ma powodów niepokoić się tym, że osoba publiczna, która obecnie współpracuje ze służbami, złoży oświadczenie, że kiedyś współpracowała. Nie są to jednostkowe przypadki, zwłaszcza jeżeli spojrzeć na przykład na spółki Skarbu Państwa.

Senator wyjaśnił ponadto, że w art. 39. nowelizowanej ustawy jest wprowadzony odrębny zbiór, w którym przechowywane są dane dotyczące obecnych funkcjonariuszy, ich oświadczenia lustracyjne, jak również deklaracje złożone przy składaniu nieprawdziwego oświadczenia. Po co w ogóle składać nieprawdziwe oświadczenia? Ponieważ gdybyśmy powiedzieli, że ten, ten i tamten składają tajne oświadczenia, to byłoby wiadomo, że są współpracownikami. Wyobrażam sobie – mówił Senator, jak w MSZ by huczało, gdyby się okazało, że ten składa oświadczenie normalnie, a tamten do specjalnego zbioru. W tym momencie właściwie automatycznie ujawnilibyśmy wszystkich funkcjonariuszy, którzy pracują pod przykrywką za granicą. A uwzględniając atmosferę w MSZ, to by nam w ogóle mogło rozsadzić tę instytucję – tam takie plotki rozprzestrzeniają się w błyskawicznym tempie. Tak więc to jest pewna konieczność, bardzo trudna decyzja, którą należało podjąć. W przeciwnym wypadku, w ogóle nie dawało się tego załatwić – zrekapitulował Zbigniew Romaszewski.

Odnosząc się do pytań o art. 4, Senator przypomniał, że jest to zapis o abolicji w stosunku do osób, które pełniły służbę w którejś z agencji, za granicą, a które w oświadczeniu napisały nieprawdę, żeby nie koncentrować na sobie uwagi. Zapis ten nie ma, skomentował Senator, innego uzasadnienia - poza uzasadnieniem pragmatycznym, ponieważ mamy do czynienia z funkcjonowaniem wbrew podstawowym zasadom postępowania normalnego człowieka. Tu jest wprowadzanie w błąd, oszustwo, próba szantażu, próba przekupstwa itd. To są te środki działania. To funkcjonuje na całym świecie.

Senator Romaszewski nie zgodził się z poglądem, że IPN zgromadzi zasób informacji, który trzyma w ręku bezpieczeństwo państwa, powinien więc być instytucją o charakterze wojskowym, strzeżoną jak Pentagon. Zadaniem IPN, przypomniał Senator, jest strzeżenie pamięci narodowej.

Odnosząc się do pytania o rektorów, którzy uznali, że uprawnienia IPN są zbyt szerokie, dodał, że ustawa żąda od wszystkich, którzy chcą pełnić funkcje publiczne, w tym od profesorów, aby uczciwie spojrzeli na swoje życie i byli w stanie napisać: donosiłem czy nie donosiłem. Wszelkie próby uciekania od tego przez powoływanie się na godność, na to, że się demokracja zawali, to próby relatywizacji odpowiedzialności społecznej. Szczególnie, jeśli wyjeżdżając do Stanów Zjednoczonych, bez naruszenia godności wypisywało się, że nie ma się syfilisu, nie będzie uprawiać prostytucji i stosować terroru. W opinii Senatora osoba publiczna ma ograniczone uprawnienia do prywatności, ponieważ piastuje stanowisko na tyle wysokie, że społeczeństwo powinno wiedzieć, kim jest.

Senator wyraził przekonanie, że uczelnie pełnią nie tylko funkcje naukowe, ale także wychowawcze, tak więc lansowane tu wzorce osobowe powinny być czyste. Młodzież nie powinna uczyć się cynizmu i koniunkturalizmu. Mieszanie postaw pełnych poświęcenia, postaw odważnych, z cynicznymi, nie może doprowadzić do niczego dobrego. Jako niezwykle istotne, środowisko naukowe powinno podlegać lustracji.

Jestem trochę zaskoczony – mówił Senator - sprzeciwem, który się w tym środowisku zrodził. Ja też z tego środowiska się wywodzę. Znam swoje akta. Wynika z nich, że mój instytut zachowywał się w stosunku do mnie niezwykle poprawnie. Toczył nieprawdopodobne boje, toczyli je wszyscy dyrektorzy, żebym mógł spokojnie zrobić doktorat. Tak że to, co zaczęło się dziać, jest dla mnie zupełnie zaskakujące.

Informacje zbierane o obecnych pracownikach będą trafiały do zbioru zastrzeżonego – kontynuował wyjaśnienia Senator Romaszewski. Nie było precedensu, żeby wyciekały z tego zbioru jakieś informacje. Przeciwnie, chowano w nim to, co usiłowano ukryć przed opinią publiczną i co nie miało nic wspólnego z celem, dla którego zbiór zastrzeżony został utworzony. Ustawa przewiduje, że ten zbiór zostanie zweryfikowany.

Senator Romaszewski zanegował argumentację, że ustawa ma nieprzyjazny stosunek do obywatela. Przeciwnie, chodzi w niej o to, żeby obywatel mógł być świadomy, żebyśmy mogli oczyścić się ze smutnych złogów komunizmu i żeby można było zacząć budować państwo, które ma czyste podstawy.

Krytycznie odniósł się Senator do propozycji wyłączenia z lustracji MSZ. Ministerstwo Spraw Zagranicznych jest bardzo obciążone balastem tajnych współpracowników i funkcjonariuszy byłych służb. Wyłączenie go mijałoby się z celem, bo mamy do czynienia z ogromną masą ludzi, którzy po prostu przeszli tam z poprzedniego systemu i nie byli dotychczas w ogóle weryfikowani.

Mówiąc o konstytucyjnej ochronie wiarygodności oświadczenia, Senator przypomniał, że służby specjalne rządzą się swoimi prawami. Można tam komuś na przykład nakazać, żeby wręczył łapówkę, co jest oczywiście absolutnie zakazane przez kodeks karny. Z punkt widzenia moralności, nie są to na pewno środki zwyczajne. Taka jest ta służba i z tego powinniśmy sobie zdać sprawę. Tak ona funkcjonuje na całym świecie.

Więcej o dyskusji nad tym punktem na stronie Senatu RP.
patrz: stenogramy posiedzeń > 32 posiedzenie > ctrl + F > Zbigniew Romaszewski > pkt. 1