Zmiany w ustawach dotyczących Wywiadu Wojskowego i Kontrwywiadu Wojskowego

24. Posiedzenie Senatu, 20 grudnia 2006 roku

 

Rozpatrywana nowelizacja jest przedłożeniem prezydenckim. Ustawa ma na celu określenie trybu ujawnienia informacji dotyczących działalności zlikwidowanych Wojskowych Służb Informacyjnych sprzecznej z celem istnienia tych służb i wykraczającej poza zakres ich ustawowych uprawnień.

Senator Zbigniew Romaszewski rozpoczął swoje wystąpienie od skomentowania słów innych senatorów. Senator wyraził zdziwienie, że znowu stawiany jest problem: ujawniać czy nie ujawniać? Zdaniem Senatora siedemnaście lat, które czekaliśmy na ujawnienie agentów, to było dosyć długo. Dotychczas niezawisłe sądy nic nam w tej sprawie nie pomogły, więc gdybyśmy chcieli rozpatrywać te problemy poprzez nasze niezawisłe sądy, to nigdy by nie doszło do rozwiązania problemu służb.

Senator mówił dalej: „jednej rzeczy nie rozumiem - eliminowania w demokratycznym państwie opinii publicznej. Obywatele nie mogą nic wiedzieć, nie mają nic do powiedzenia, nie mają prawa do wyrobienia sobie własnego osądu. Mają słuchać, milczeć i ewentualnie pójść oddać głos! Taka demokracja mi się nie podoba.”

W historii III RP zdarzały się bardzo dziwne wydarzenia. Na przykład w 1992 roku Jan Parys (minister obrony w rządzie Jana Olszewskiego) miał pojechać do Dicka Cheneya i podjąć rozmowy na temat wstąpienia Polski do NATO. Na spotkaniu z generałami powiedział, że nie życzy sobie, żeby posłowie politykowali z generałami (nie uczestniczenie wojska w polityce jest jednym z najważniejszych standardów demokratycznego świata). Po pokazaniu relacji w telewizji rozpętało się piekło. Doszło do tego, że Parys do Cheneya nie pojechał. Jedno niewątpliwie było jednoznaczne – taki rozwój sytuacji leżał w interesie Rosji. Wyłącznie Rosji. Warto dziś wiedzieć, kto to rozpętywał. Miesiąc później okazuje się, że Prezydent Wałęsa zgłosił projekt NATO-bis. Była to koncepcja ewidentnie godząca w interesy naszego państwa, za to wspierająca interesy rosyjskie. Ponieważ trudno uwierzyć, żeby taka szeroka koncepcja polityczna wyszła od Prezydenta, warto ujawnić, kto taką koncepcję podpowiedział. Którędy to poszło? Jak to się stało w wolnym państwie, z niezawisłymi agentami, nowymi, służącymi nowej Polsce? Senator wyraził nadzieję, że raport o likwidacji WSI szybko zostanie ujawniony i że będzie w nim można przeczytać wiele równie ciekawych informacji.

Agenci WSI są ludźmi, którzy w ogromnej większości przeszli jako spadek PRL i chodzi im po prostu o robienie karier, i to karier materialnych. Senator powiedział: „Niezupełnie rozumiem, dlaczego miałoby być jakąś szczególną tajemnicą to, że udało im się przedrzeć do biznesu. Bo co, ujawnienie rzuci cień na biznes? To bardzo ciekawe zdarzenie.”

Senator Romaszewski skrytykował pewien natarczywie rozpowszechniany pogląd, że nie będzie chętnych do współpracy ze służbami, jeśli się zdekonspiruje dotychczasową agenturę. Zdaniem Senatora służby należy tworzyć z ludzi autentycznie ideowych i gotowych na wszystko. Kiedy w II Rzeczpospolitej w marcu 1939 roku w Wyszkowie tworzono Związek Odwetu - specjalny oddział na wypadek wejścia Niemców na polskie tereny, to tam się spotkały wszystkie orientacje, bo chodziło o ich państwo. Ci agenci działali zgodnie ze swoimi głębokimi przekonaniami, z honorem, i żadne ujawnienie bądź nieujawnienie by ich o niczym nie przekonało; po prostu by działali.

Senator Romaszewski poparł propozycję, żeby prezydent nie miał obowiązku ujawnienia całości raportu, tylko fakultatywnie mógł zadecydować o jego drukowaniu. Wyraził jedynie obawę, że gdy tylko Prezydent spróbuje coś z raportu wyjąć, to tego samego dnia rozpęta się awantura, że robi to w swoim interesie politycznym.

Senator poruszył też sprawę ciągłości pracy wywiadu. Szczególnym przypadkiem dbałości o ciągłość kadr była ustawa o piastowaniu stanowisk publicznych, uchwalana w roku 1993 czy 1994, wtedy, gdy zaczęła rządzić koalicja SLD-PSL. Według tej ustawy przy zajmowaniu stanowisk były uprzywilejowane osoby, które dotychczas pełniły funkcje kierownicze przynajmniej przez dziesięć lat. To powinna być przestroga. Senator powiedział że, niekoniecznie widziałby w służbie oficerów szkolonych w GRU, z kumpelskimi kontaktami, bo przecież te szkolenia to były nie tylko lekcje, ale tam się razem piło, rozmawiało, bawiło... Ci ludzie nie powinni teraz przejść do naszego wywiadu.

Więcej o dyskusji nad tym punktem na stronie Senatu RP.
patrz: stenogramy posiedzeń > 24 posiedzenie > ctrl + F > Zbigniew Romaszewski > pkt. 7