O Kodeksie Pracy

48. posiedzenie Senatu - 8, 6 i 7 listopada 2003

 

Senator Romaszewski jako sprawozdawca mniejszości złożył poprawkę, żeby podobnie jak za godziny nadliczbowe, za które płaci się co najmniej półtorakrotną stawkę, czas wolny, który by pracownicy dostawali za czas przepracowany w godzinach nadliczbowych był półtorakrotnie dłuższy Poparł też wnioski komisji dotyczące tego, żeby tylko pierwsze dwie godziny były płacone po pięćdziesiąt procent, a dalsze godziny były już godzinami płaconymi po sto procent, żeby nie zachęcać do nadużywania pracowników.

Senator mówił:

Mam bardzo mieszane uczucia wobec tej ustawy, bo niewątpliwie zawiera ona elementy bardzo pozytywne: kwestię unormowania okresu odpoczynku, kwestię unormowania okresu odpoczynku tygodniowego, a także przepisy antydyskryminacyjne. Są to trudne przepisy i myślę, że jeszcze sporo wody w Wiśle upłynie, nim staną się one cząstką naszej rzeczywistości. Niemniej zostały one zapisane i myślę, że dobrze się stało.

Niezależnie od tego ustawa ta w części dotyczącej czasu pracy po prostu mnie przeraża. Jest to regres w stosunku do tego, co mieliśmy zapewnione już w okresie przedwojennym (przed 1939r), w okresie, kiedy daleko nam było do tego dobrobytu. Muszę powiedzieć, że zupełnie nie rozumiem, dlaczego obniżanie stawek za godziny nadliczbowe ma wpływać na zwiększenie zatrudnienia. Jest to po prostu tandetne kłamstwo. Jest zupełnie oczywiste, że jeżeli będzie się umożliwiało zatrudnianie w godzinach nadliczbowych, to tym samym będzie się blokowało możliwości tworzenia dodatkowych etatów.

Podobnie jest z taką niezwykle dyskusyjną sprawą jak kwestia elastyczności czasu pracy. Proszę państwa, jest prawdą, że jeżeli czytamy ostatnie dane dotyczące naszych wyników gospodarczych, to widzimy, że rzeczywiście coś się ruszyło. PKB wzrosło, tylko że nieproporcjonalnie mało zmalało nasze bezrobocie. To znaczy, że nasz rozwój następuje w wyniku działań ekstensywnych, w wyniku - po prostu nazywajmy to tak, jak to się kiedyś nazywało - wyzyskiwania ludzi. Przez cały okres PRL, nie było pomysłu, żeby zlikwidować drugi dzień świąt. Bożego Narodzenia. Art. 129 §3 ten drugi dzień świąt likwiduje. W czasach lewicowego rządu z tegoż samego art. 129 §3 dowiadujemy się, że będziemy odpracowywali Święto Pracy. Jest to sytuacja - mówi senator - w której chciwość ludzka przekroczyła granice normalnej przyzwoitości, normalnych stosunków międzyludzkich.

Przy pomocy regulaminu pracy, który jest zależny wyłącznie od pracodawcy, dni wolne od pracy mogą być całkowicie pozmieniane. Jeden członek rodziny będzie miał święto w niedzielę, drugi we wtorek, trzeci w środę. Jak ta rodzina ma się spotykać? Człowiek to nie tylko homo economicus, trybik maszyny, który lepiej będzie pracował w tym miejscu, a gorzej w tamtym i można go w każdej chwili przełączyć. Człowiek w swoim pełnym wymiarze musi mieć czas na odpoczynek, musi mieć czas dla rodziny, musi mieć czas na myślenie. I pozbawianie go tego, to budowanie totalnego chaosu społecznego. Dlatego wątpię, czy uregulowania uelastyczniające czas pracy wiele zmienią w kwestii bezrobocia, ale nie wątpię, że spowodują one spustoszenie w dziedzinie polityki społecznej.

Więcej o dyskusji nad tym punktem na stronie Senatu RP.
patrz: stenogramy posiedzeń > 48 posiedzenie > ctrl + F > Zbigniew Romaszewski > pkt. 5