O spłacie kredytów mieszkaniowych

21. posiedzenie Senatu - 17, 18 lipca 2002

 

Ta ustawa jest jak beczka miodu, do której wlano łyżkę dziegciu. Mimo tytułu: "o pomocy państwa w spłacie niektórych kredytów mieszkaniowych", zasadniczym podmiotem, który miał z niej korzystać, uczyniła banki - ocenia senator Romaszewski. Główną troską ustawodawcy w momencie, kiedy powstała i w szeregu nowelizacji było zapewnienie bankom dochodów z kredytów i zapewnienie spłat.

Obecna nowelizacja wychodzi naprzeciw potrzebom ludzi, którzy posiadali książeczki mieszkaniowe, rozszerza zakres premii gwarancyjnych i wnosi sensowne rozwiązania. Jednak zmiana, która dotyczy ust. 2a w art. 6, jest - zdaniem senatora - głęboko niekonstytucyjna i, co więcej, krzywdząca dla zwykłych ludzi. Stanowi, że przy podejmowaniu działań zmierzających do wyegzekwowania od kredytobiorców należności skarbu państwa z tytułu przejściowego wykupienia odsetek, banki mają prawo wystawiać bankowe tytuły egzekucyjne bez uzyskania pisemnego oświadczenia kredytobiorcy o poddaniu się egzekucji.

Kredytobiorca zawierał umowę ze spółdzielnią mieszkaniową i nie miał nic wspólnego z bankiem - tak było z tak zwanymi jedno- i dwuprocentowcami. Kredyt bankowy zaciągała spółdzielnia. W wyniku tej ustawy, działając wstecz, prawo uczyniło kredytobiorcami poszczególnych mieszkańców. Senator wykazuje, że jest zasadnicza różnica, czy zalega się w spłatach w stosunku do spółdzielni, czy zaciągnęło się kredyt w banku. Ustawa zmieniła warunki spłaty, wprowadzając, z jednej strony, system normatywu, z drugiej - system dwudziestopięcioprocentowy. Czyli zmieniono warunki umowy cywilnej wstecz. Ten problem pozostał. Był podnoszony przez rzecznika praw obywatelskich, ale nie spotkał się ze zrozumieniem ze strony Trybunału Konstytucyjnego.

Banki, w których teraz kredytobiorcami są już nie spółdzielnie, tylko prywatni kredytobiorcy, mogą same wystawiać tytuły egzekucyjne. Na czym polega różnica? Zgodnie z prawem bankowym, zawierając umowę kredytową, wyraża się zgodę, że w przypadku zaprzestania spłaty kredytu bank wystąpi z egzekucją swoich roszczeń bez postępowania sądowego. Człowiek, który zawierał umowę ze spółdzielnią, zostaje nagle w wyniku tego przepisu poddany egzekucji pozasądowej, czyli egzekucji banku, który jest prywatny. Według senatora jest to prywatyzacja wymiaru sprawiedliwości. - Ten człowiek się nie zgodził, że bank będzie egzekutorem, to my tą ustawą poddajemy go jurysdykcji banku - mówi, podkreślając, że śledzi ustawę już od lat. Miała nieskończoną liczbę nowelizacji. Stanów faktycznych w spłatach kredytów jest już pewnie kilkadziesiąt, z różnymi wariantami. Powiedzmy, że teraz bank wystawia tytuł egzekucyjny. Kredytobiorca może się odwoływać do sądu i to on jest tym, który pozywa bank o wystawienie niesłusznej egzekucji. Sprawa toczy się następne dziesięć lat. Jednak to bank ma pieniądze i pomoc prawną, a nie kredytobiorca. Zdaniem senatora, stawia się strony w zupełnie nierównej sytuacji.

Ten przepis narusza zasadę równości podmiotów prawnych. Co więcej, jest to przepis działający wstecz. Senator uważa, że za daleko posuwamy jurysdykcję banków, które coraz bardziej zaczynają się w kraju rządzić. Niech to bank wystąpi do sądu, niech bank poniesie koszty, niech udowodni, że ktoś mu zalega z wpłatami, niech uzyska tytuł egzekucyjny, a wtedy przystąpimy do egzekucji proponuje senator i wnosi o skreślenie ust. 2a w art. 6

Więcej o dyskusji nad tym punktem na stronie Senatu RP.
patrz: stenogramy posiedzeń > 21 posiedzenie > ctrl + F > Zbigniew Romaszewski > pkt.1