O ochronie zwierząt
20. posiedzenie Senatu - 3, 4, 5 lipca 2002
Ze względów emocjonalnych najbardziej mi odpowiada propozycja odrzucenia ustawy - mówi senator Romaszewski. Filozofia, niekonsekwencje i nieprecyzyjność tej ustawy sprawiają, że należałoby się nią zająć od początku. Ale czy Sejm, pod wpływem argumentacji, że jest pilnie potrzebna i że ma charakter dostosowujący - nie odrzuci weta Senatu? Tak głębokiego zaufania do Sejmu senator nie ma. Jest raczej skłonny poprzeć poprawki, które przynajmniej wytyczają kierunek i sugerują, w jaki sposób ustawę należałoby cywilizować. Najpoważniejszym problemem, który dostrzega, jest bateryjny chów zwierząt na rzeź. Druga sprawa to odstrzeliwanie psów i dowolność w podejmowaniu decyzji, które zwierzę jest bezpańskie i gdzie można strzelać. Dla unaocznienia, do czego taka swoboda decyzji może prowadzić, senator przywołuje zdarzenie z 1978 roku, kiedy to wiceprokurator generalny, po kilku głębszych wypitych przy ognisku, postanowił ubić wałęsającego się psa. Okazało się, że zastrzelił czteroletnie dziecko leśnika. Informacje o tym incydencie znajdują się w dokumentach Komitetu Obrony Robotników (KOR) z lat 70.
Istotna jest, zdaniem senatora, kwestia doświadczeń na zwierzętach. Na obecnym etapie rozwoju nauk przyrodniczych takie doświadczenia nie są niezbędne. Są firmy i koncerny farmakologiczne, w których w ogóle nie ma zwierząt doświadczalnych, a wszystkie eksperymenty prowadzi się na indyczych jajach - z przekonaniem, że to zupełnie wystarczy do weryfikowania leków.
W art. 1 ustawy senator proponuje wykreślić wyrazy "psy, koty", a także "oraz zwierzęta naczelne z wyjątkiem człowieka". Jest to program minimum. Psy i koty są zwierzętami szczególnie związanymi z człowiekiem. Problem naczelnych, odległości między człowiekiem a naczelnymi, nie jest do końca wyjaśniony, dlatego legalizacja hodowli jest nieporozumieniem.
Więcej o dyskusji nad tym punktem na stronie Senatu RP.
patrz: stenogramy posiedzeń > 20 posiedzenie > ctrl + F > Zbigniew Romaszewski > pkt.8