Ustawy o Urzędzie Ministra
Spraw Wewnętrznych, o Policji
i o Urzędzie Ochrony Państwa

23. pos. Senatu RP w dniu 4 lipca 1990 roku

 

Przedstawione Komisji Praw Człowieka i Praworządności ustawy o urzędzie Ministra Spraw Wewnętrznych, o Policji i o Urzędzie Ochrony Państwa Senator Romaszewski ocenił jako nieporozumienie. Pierwszy przykład: ustawa wyjmuje z gestii ministra Spraw Wewnętrznych kolegia i przekazuje je w gestię ministra Sprawiedliwości. Jest to wprawdzie zgodne ze zgłoszonymi postulatami, ale nie wprowadzono żadnego vacatio legis. Ciekaw jestem - ironizował Senator - czy minister Bentkowski wie, że w przypadku przyjęcia ustawy, od poniedziałku podlegają mu wszystkie kolegia w Polsce i czy ma jakikolwiek aparat, który by temu podołał.

Uznając przedłożone Senatowi ustawy za legislacyjną brednię, Senator Romaszewski przytoczył kolejny przykład. Tym razem rzecz dotyczy ustawy o Policji. Wprowadzony został termin policji lokalnej. Ten termin jest w ustawie używany co najmniej w dwóch znaczeniach. Z jednej strony, jako wymyślony przez kogoś twór, rozumiany jako policja samorządowa. Z drugiej, są to po prostu gminne posterunki policji. W następnym artykule posterunki policji lokalnej pozbawia się możliwości użycia środków przemocy, które przysługują innym funkcjonariuszom. Nie wiadomo dlaczego funkcjonariusze policji w jakiejś gminie - odległej od komisariatu i rejonu - nie mają prawa użycia środków przemocy. Czy w przypadku awantury mają czekać dzień lub dwa aż z rejonu przyjadą uprawnieni policjanci?

Od takich nonsensów w zaproponowanych ustawach aż się roi. Zdaniem Senatora Romaszewskiego, ustawy są niepoprawialne. Kierowana przez niego Komisja Praw Człowieka i Praworządności podjęła wprawdzie ten wysiłek, ale okazało się, że w samej tylko ustawie o Policji istotnych, generalnych poprawek było przynajmniej 40. Kiedy komisja wkroczyła w materię policyjnych struktur organizacyjnych, w czym pomagali fachowcy z policji, pojawiło się kolejnych 50 poprawek. Razem było ich 90.

- Przystąpiliśmy do poprawiania ustawy o urzędzie Ministra Spraw Wewnętrznych - relacjonował Senator. - Zdecydowaliśmy się na rzecz zasadniczą, to znaczy przeniesienie Urzędu Ochrony Państwa z zasięgu ministra Spraw Wewnętrznych do bezpośredniej gestii premiera. O godzinie drugiej w nocy, na 185 poprawce uznaliśmy, że to jest bezsens.

Zdaniem Senatora Romaszewskiego winna tej sytuacji jest przede wszystkim metoda legislacyjna. Stworzenie dobrej ustawy wymaga przede wszystkim posiadania jej koncepcji, a dopiero potem pisania. Tu sytuacja była odwrotna.