Zmiana Kodeksu Karnego

14. pos. Senatu PRL w dniu 7 grudnia 1989 roku

 

Zabierając głos w debacie nad stanowiskiem Senatu w sprawie zmiany Kodeksu karnego wykonawczego, Senator Romaszewski podkreślił istotną i nabrzmiałą sprawę stosunku państwa i społeczeństwa do ludzi uwięzionych.

- Było bardzo różnie. Było bardzo źle - mówił Senator. Spotkaliśmy się z odrzuceniem przez Sejm poprawek Senatu rozszerzających zakres amnestii. W tej sytuacji warto poświęcić uwagę problemom więziennictwa, resocjalizacji i zwalczania przestępczości.

Zdaniem Senatora Romaszewskiego, świadomością Polaków rządzą stereotypy. W pierwszym momencie, kiedy mówimy o przestępcy, ogólną tendencją, której dał wyraz Sejm, jest bardzo silny rygoryzm: to jest zabójca - powiesić, rozstrzelać, zabić, to jest złodziej - skonfiskować mienie. Taki jest pierwszy pogląd - bardzo powszechny. Drugi, kiedy człowiek zetknie się z więzieniem i zobaczy więźnia - często inteligentnego, rozsądnego, np. grającego na skrzypcach - jest taki, że zaczynamy ronić łzy. I już nie pamiętamy, że ten więzień maltretował żonę. To jest stereotyp emocjonalny, równie powszechny. I jest trzeci. Więzień wychodzi na wolność. Poszukuje pracy. Chodzi od jednej instytucji do drugiej. Kiedy okazuje się, że był karany, nie przyjmujemy go i proponujemy, żeby poszukał pracy gdzie indziej.

Biuro Interwencji Senatu ma kilka spraw - mówił Senator Romaszewski, z których wynika, że w czasie, kiedy człowiek przebywał w więzieniu, jego mieszkanie zostało sprzedane, na przykład na sklep. Powstaje pytanie, jak taki człowiek ma nie powrócić do przestępstwa? Jak ma uniknąć recydywy? I to już nie są pytania emocjonalne, tylko racjonalne, nad którymi parlament winien się zastanowić. Chciałbym zasygnalizować - kontynuował Senator - konstruktywny pomysł, który próbujemy lansować i przebić się z nim. Jest to nowy typ pomocy postpenitencjarnej i oddziaływania na ludzi, którzy opuścili więzienie. Powstało Stowarzyszenie Społeczne Opieki nad Więźniami "Patronat", które zwróciło się do ministra Sprawiedliwości, aby przekazał dwa, trzy likwidowane ośrodki przystosowania społecznego na domy, w których wychodzący z więzienia mogliby zamieszkać i znaleźć przejściową opiekę. Ta inicjatywa pojawiła się w czasie, kiedy jest przeprowadzana amnestia i z całą pewnością wiemy, że na wolność wyjdzie kilkanaście tysięcy więźniów, z których część nie będzie miała gdzie się podziać. Wydaje mi się, że popieranie społecznej inicjatywy pomocy więziennej to jeden ze skutecznych sposobów przywracania społeczeństwu ludzi, którzy zeszli na złą drogę.

Kontynuując wypowiedź, Senator Romaszewski zwrócił uwagę na dwa rozwiązania szczegółowe i wniósł propozycje poprawek do ustawy. Praca nieodpłatna więźniów została zniesiona i zostały uregulowane sprawy urlopowe w tym zakresie. Natomiast praca nieodpłatna w więzieniu nie może przekraczać 30 godzin miesięcznie, czyli 1 godzinę dziennie. Dotyczy to praktycznie sprzątania, prac porządkowych i tak to jest sprecyzowane w ustawie. Natomiast zaplątał się w art. 51 par. 1 urlop dla więźniów pracujących bezpłatnie: dzień urlopu za każdy przepracowany miesiąc. Powstaje sytuacja, że komuś, kto przepracował w miesiącu 30 godzin, przysługuje dzień urlopu. To nieporozumienie i przeoczenie. Nie jest to sprawa o znaczeniu podstawowym i problem jest raczej śmieszny, ale jest to niekonsekwencja prawna, którą należałoby usunąć.

Omawiając drugą poprawkę, Senator zwrócił uwagę na niewygodne sformułowanie z ustawy, które komplikuje życie zakładom karnym, precyzując sprawę wspomnianych już 30 godzin nieodpłatnej pracy w ten sposób, że praca musi odbywać się w obrębie zakładu karnego i zaproponował zastąpić zapis "w obrębie" zapisem "na rzecz zakładu karnego". Bo może okazać się, że trzeba uprzątnąć śnieg sprzed zakładu, albo rozładować wagon. Więźniowie mogliby odmówić wykonania tej pracy.