"Zagrożenia demokracji"

Spotkania z mieszkańcami Głogowa, 15 marca 2010 roku

 

Zbigniew Romaszewski mówił o wyzwaniach dla demokracji w Polsce i na świecie. Zaliczył do nich upadek tradycyjnego systemu wartości, rewolucję w komunikacji społecznej oraz deprecjonowanie roli parlamentu.

Wicemarszałek uwypuklił dominację ekonomizmu i materializmu nad prawami człowieka. Za przykład podał usilne zabiegi prezydenta USA Obamy, żeby przy okazji spotkania z Dalaj Lamą uniknąć rozdrażniania Chin. Podobnie Parlament Europejski zwlekał z wydaniem rezolucji potępiającej represje reżimu Łukaszenki wobec prawowitego Związku Polaków na Białorusi. Senator przywołał też ubiegłoroczną sesję Rady Praw Człowieka ONZ w Genewie, gdzie bez zastrzeżeń przyjęto sprawozdania z przestrzegania praw człowieka w Chinach, Rosji i na Kubie. Genewskie obrady podsumował stwierdzeniem, że „górę biorą merkantylne interesy gospodarcze”. Zwrócił też uwagę na światowy kryzys instytucji rodziny i jego konsekwencje społeczne i demograficzne. Zauważył, że Polakom grozi rozpad więzi międzypokoleniowych, a w konsekwencji utrata tożsamości narodowej.

Wg Zbigniewa Romaszewskiego komercyjne media umożliwiają „zakup prawa do kształtowania opinii publicznej”. Nazwał ten proces „zgodą na manipulację społeczeństwem przez grupy nieformalne, bo informacja traci rzeczywistą treść”. Ocenił, że grozi to nawet utratą swobody wypowiedzi. Podkreślił wagę mediów publicznych w Polsce, za których kryzys współodpowiedzialny jest premier Tusk, nawołujący do niepłacenia abonamentu. Deficyt budżetu Telewizji Polskiej na 2010 rok szacowany jest na 400-600 milionów złotych. Oszczędności uderzą szczególnie w ośrodki regionalne. Wicemarszałek wyraził opinię, że może być to celowe działanie rządzącej Platformy Obywatelskiej, z zamiarem zniszczenia publicznych radia i telewizji. Do trudnej sytuacji doprowadziły też błędy Prawa i Sprawiedliwości, które do zarządzania ogromną spółką, jaką jest TVP, kierowało nie przygotowanych ludzi. Za remedium Zbigniew Romaszewski uznał wprowadzenie powszechnej daniny na media przy płaceniu PIT i podatku gruntowego.

Senator poruszył problem odpowiedzialności za wypowiedzi w internecie. W jego przekonaniu nie ograniczona wolność słowa nie może usprawiedliwiać bezkarności anonimowych komentatorów. Przemianą obyczajowości nazwał poważne traktowanie pisania pod pseudonimem: „za moich czasów donosami zajmowała się tylko SB, a teraz opinia publiczna przenosi się do sieci”. Wyraził pogląd, że rośnie pokolenie, któremu brakuje odwagi cywilnej.

Demokrację osłabiają, zdaniem Senatora Romaszewskiego, ciągłe ataki na władzę ustawodawczą. Medialnym problemem stał się immunitet posłów i senatorów, ale, jak podkreślił, nikogo nie razi taki sam zakres ochrony ponad 14 tysięcy sędziów i prokuratorów. Tymczasem środowisko prawników nie wydaje się wolne od korupcji i innych patologii. Instytucja immunitetu stanowi podstawowe narzędzie realizacji zasady wolności słowa. W ocenie wicemarszałka możliwość powiedzenia prawdy w Sejmie, czy Senacie wciąż stanowi barierę dla wpływów grup nieformalnych. Zbigniew Romaszewski wyraził niepokój, że parlamentarzyści mówią to, co każą im decyzyjne gremia partyjne. Widać to np. w pracach sejmowych komisji śledczych. Wyjątkowo niechętna do kompromisu jest Platforma, która rządzi przez forsowanie politycznie korzystnych dla siebie rozwiązań. Wicemarszałek jest zdania, że dyscyplina partyjna powinna obejmować głosowanie tylko w zasadniczych sprawach państwowych. Merytorycznej dyskusji brakuje zwłaszcza na forum Senatu. Izba wyższa traktowana jest przez rządzących jak maszynka do głosowania. Senatorom brakuje czasu na zapoznanie się z projektami ustaw. Z. Romaszewski posłużył się przykładem ustawy tzw. hazardowej, którą Senat musiał rozpatrzyć w ciągu jednego dnia.

W opinii senatora PiS ma dużo zwolenników i sympatyków, ale nie potrafi tego wykorzystać: „znam wielu ludzi, którzy chętnie podjęliby współpracę, ale nie ma dla nich miejsca”. Brak otwarcia na inne środowiska nie pozwala na poszerzenie bazy wyborczej.

PiS-owski projekt konstytucji wicemarszałek określił mianem „niezłego, ale prezentującego głównie program partii”. Stanowi jednak w tym kształcie dobry punkt do dyskusji konstytucyjnej, w przeciwieństwie do kilku propagandowych tez wygłoszonych przez PO. Do zmiany ustawy zasadniczej potrzeba komisji konstytucyjnej, która dokona rewizji obowiązującej konstytucji i zaproponuje politycznie realne korekty. Pewne rzeczy, uważa Z. Romaszewski, PiS i PO mogłyby uzgodnić. Wymienił m.in. likwidację Trybunału Stanu, czy uporządkowanie rozdziału „Źródła prawa” w celu ograniczenia inflacji aktów prawnych.

Senator odpowiedział na pytanie o motywy swojego głosowania przeciw uchyleniu immunitetu senatora Piesiewicza, wbrew stanowisku Klubu Parlamentarnego PiS. Nawiązał do niepokojącej tendencji ferowania wyroków i wygłaszania opinii przed zapoznaniem się ze szczegółami sprawy. Przypomniał dyskusje jeszcze przed publikacją książki o Wałęsie Cenckiewicza i Gontarczyka, książki Zyzaka, a niedawno biografii Kapuścińskiego autorstwa Domosławskiego. W ocenie Z. Romaszewskiego w sprawie Piesiewicza prokuratura przygotowała tendencyjny wniosek o uchylenie immunitetu. Nie wspomniała w nim, że zarzuty wobec senatora opierają się wyłącznie na zeznaniach szantażystów, którzy mieli możliwość uzgadniania zeznań: „jeśli się występuje o uchylenie immunitetu, a nie ujawnia się szantażowego tła tej sprawy, jest to nielojalne wobec Senatu”. Wicemarszałka zbulwersowały też niejasne okoliczności, w jakich policja weszła w posiadanie kompromitujących materiałów. Wg niego na postawę prokuratury wpłynął fakt, że w 2009 roku Piesiewicz odmówił składania zeznań przeciw szantażystom, licząc że opłacił już ich milczenie. Wygląda to wręcz na odwet prokuratury. Senator Romaszewski potwierdził, że w każdej podobnej sprawie zachowałby się identycznie. Przywołał swoje działania w Radomiu w 1976 roku i setki późniejszych, kiedy bronił przed fałszywymi zarzutami ludzi nawet o marnej reputacji.

Zdaniem senatora Polska uniknęła kryzysu dzięki „zacofaniu” naszej gospodarki. W przeciwieństwie do Węgrów, Czechów i Estończyków nie dopuściliśmy do całkowitej liberalizacji i prywatyzacji. Rząd wciąż ma możliwości interwencji, a zagraniczny kapitał nie ma decydującego głosu. Wicemarszałek uważa, że to małe i średnie przedsiębiorstwa stanowią o witalności naszej ekonomii, mimo że przywileje mają tylko korporacje ponadnarodowe. Do zagrożeń zaliczył ogromny deficyt finansów publicznych i „kreatywną księgowość” przy konstruowaniu budżetu państwa przez ministra Rostowskiego.