Złapiesz złodzieja, to cię wyrzucą

Z wicemarszałkiem Senatu Zbigniewem Romaszewskim rozmawia Eliza Olczyk.
Wywiad opublikowany "Rzeczpospolitej", 16 października 2009 roku

 

Eliza Olczyk: Platforma Obywatelska oskarża Mariusza Kamińskiego, odwołanego szefa CBA, że rozpoczął kampanię wyborczą i wykorzystuje zgromadzone przez te służby materiały żeby atakować PO.

Zbigniew Romaszewski: Złodziej zawsze najgłośniej krzyczy "łapaj złodzieja", żeby odwrócić od siebie podejrzenia. I z taką sytuacją mamy do czynienia.

E.O.: Kamiński nie był - jak twierdzi PO - politycznym szefem CBA?

Z.R.: Jeżeli polityczność oznacza człowieka głęboko ideowego i ogromnie lojalnego to zgadzam się, że był politycznym szefem CBA. Ale jeżeli pyta mnie pani czy uprawiał partyjniactwo czyli działał na rzecz jednej partii - to z całą pewnością nie. To nie jest człowiek tego typu.

E.O.: Ale tak się składa, że dwie sprawy, które CBA wykryło – czyli aferę hazardową i nieprawidłowości przy przetargu na stocznie – uderzają w PO. Czy to przypadek?

Z.R.: Na pewno nie. Po prostu bardziej opłacalne jest korumpowanie partii władzy niż opozycji. Warto przypomnieć, że pierwsza afera tzw. gruntowa, którą ujawniło CBA dotykała członków rządu Jarosława Kaczyńskiego. A więc nie była ustawiona pod PO. CBA skontrolowało urzędników państwowych, bo Mariusz Kamiński jest państwowcem – uważa, że powinno istnieć państwo, w którym obowiązują przejrzyste zasady, a politycy są czyści.

E.O.: W związku z aferą gruntową szef CBA ma dziś zarzuty prokuratorskie, a wielu ludzi uważa, że to była intryga mająca na celu wyeliminowanie Andrzeja Leppera z życia publicznego. Pojawia się też zarzut, że CBA sama produkuje afery, które potem ujawnia prowokując ludzi do przestępczych zachowań.

Z.R.: Wszystkie służby prowadząc działalność pod przykryciem posługują się prowokację i produkują do tego potrzebne dokumenty. To się nazywa budowanie legendy. CBA nie robiła nic nadzwyczajnego i co najważniejsze nie złamała obowiązującego prawa. Przecież sąd uznał, że procedury, które zastosowało CBA w aferze gruntowej były poprawne i na podstawie zgromadzonych dowodów wydał wyrok skazujący. Rozumiem, że teraz trzeba będzie złodziei wypuścić.

E.O.: Sądzi Pan, że tak to się skończy?

Z.R.: Oczywiście. Skoro ten, kto wykrył aferę pierwszy za nią odpowiada to jest to jasny sygnał dla pracowników policji i innych służb: jeżeli złapiesz nieodpowiedniego złodzieja, to sam zostaniesz wyrzucony.

E.O.: Ludzie pracujący w CBA pięć razy się teraz zastanowią nim podejmą jakąś akcję?

Z.R.: W CBA, w CBŚ i w innych służbach. Wyrzucanie policjanta w momencie gdy złapał złodzieja jest straszliwie demoralizujący dla wszystkich służb. Wiadomo, że gdy chce się psa uderzyć to znajdzie się kij. Widzimy jaki jest kij na służby. Uważam, że bardzo wielu ludzi było zainteresowanych tym, aby utrącić Mariusza Kamińskiego i nie dopuścić do nadmiernego rozwinięcia się CBA.

E.O.: Wierzy Pan w wszechobecny układ, który się broni nie przebierając w środkach?

Z.R.: Wszystko na to wskazuje, bo jak inaczej wytłumaczyć te próby odwrócenia uwagi od istoty sprawy? Jeżeli myszy zżerają nam ziarno naszego państwowego dorobku, to dyskutowanie nad kolorem pułapek jest chyba nie na miejscu.

E.O.: Premier źle zrobił dymisjonując Kamińskiego?

Z.R.: Z całą pewnością. Kamiński został wybrany na całą kadencję i premier nie może zgodnie ze swoim widzimisię go odwoływać. Donald Tusk naciągnął interpretację przepisów, tak aby móc doprowadzić do tej dymisji.

E.O.: Ale przecież konferencja prasowa podczas której Kamiński powiedział - "teraz państwo wiecie na kogo głosować" - jest faktem. Naruszył w ten sposób zasadę bezstronności i apolityczności jaka powinna obowiązywać szefa takiej służby.

Z.R.: Z całą pewnością nie postąpił zręcznie wykorzystując sprawę Sawickiej w kampanii. Ale PO również pokusiła się o polityczne wykorzystanie sprzedaży stoczni. Przypomnę, że cała historia udanego przetargu wybuchła przed wyborami do europarlamentu. A teraz okazuje się, że urzędnicy naginali prawo, żeby tylko sfinalizować transakcję. I mamy sprawę w prokuraturze. O ile postawienie zarzutów w aferze hazardowej byłoby skomplikowane choć świństwo jest oczywiste, to w przypadku przetargu na stocznie jest odwrotnie. Trudno tym ludziom postawić zarzuty działania w złej wierze. Oni za wszelką cenę starali się sprzedać stocznie. Niestety nagięli prawo na co jest paragraf.

E.O.: Czy minister skarbu Aleksander Grad powinien ponieść odpowiedzialność polityczną za ten przetarg i odejść ze stanowiska?

Z.R.: Minister Grad na pewno nie jest tak sponiewierany pod względem moralnym jak osoby zamieszane w aferę hazardową. Ta druga sprawa jest bulwersująca. Z podsłuchów nie wynika co prawda wprost, że politycy PO pomagają swoim kolegom zablokować niekorzystne przepisy w zamian za korzyści materialne, ale ta korupcja krąży gdzieś w tle. Dziwię się, że pan premier nie uwierzył Mariuszowi Kamińskiemu i nie zdymisjonował osób zamieszanych w tę sprawę. Nie miałby potem problemu.

E.O.: Panów Zbigniewa Chlebowskiego i Mirosława Drzewieckiego, Grzegorza Schetynę należało po prostu zdymisjonować zamiast czekać, co z tego wszystkiego wyniknie?

Z.R.: Rzeczą najistotniejszą jest eliminowanie z rządu ludzi, którzy nie powinni się tam znaleźć. A te kontakty, które wynikały z podsłuchów były dla rządu po prostu kompromitujące. Prawda jest jednak taka, że przedłożone Premierowi materiały niewiele mówiły o panu Schetynie.

E.O.: Prezydenccy ministrowie uważają, że premier złamał prawo odwołując Kamińskiego i nie czekając na opinię Lecha Kaczyńskiego w tej sprawie. I dodają, że za łamanie prawa grozi Trybunał Stanu.

Z.R.: Niewątpliwie można by mówić o odpowiedzialności konstytucyjnej gdyby Trybunał Stanu nie był instytucją całkowicie martwą, którego parytetowa konstrukcja pozwala co najwyżej sądzić poprzednie, a nie aktualne władze państwa. Sam tryb odwołania Kamińskiego świadczy natomiast o sporej arogancji premiera. Bo jednak wyznaczanie prezydentowi kilkudniowego terminu na przedstawienie opinii, nie mieści się w dobrych obyczajach i nie jest wyrazem szacunku dla głowy państwa. Nie sądzę aby opinia prezydenta zmieniła decyzję premiera ale można było poczekać. Poza tym PO głosowała za ustawą o CBA i za postawieniem na czele tej służby Mariusza Kamińskiego. Chcieliśmy, żeby CBA była instytucją apolityczną i niezależną od rządu. Dlatego zwalniając Kamińskiego trzeba mu było przedstawić poważne zarzuty. A tu ich nie było. Następny szef CBA musi się liczyć z tym, że również może być usunięty ze stanowiska z błahego powodu. To zresztą dotyczy wszystkich instytucji kadencyjnych. To jest destrukcja państwa polegająca, na likwidacji instytucji niezależnych od rządu.