Spotkanie ze zwiedzającymi Senat
w trakcie dnia otwartego w parlamencie
Relacja ze spotkania w dniu 11 listopada 2009 roku
Zbigniew Romaszewski przyjął gości w sali posiedzeń Senatu. W pierwszej części spotkania wicemarszałek mówił o polityce, mediach i Senacie. Później odpowiadał na pytania zebranych.
Senator zaapelował do przybyłych o większe zainteresowanie i udział w polityce. Podkreślił, że istotą demokracji jest zaangażowanie obywateli w życie publiczne. Próbę ucieczki od obowiązków obywatelskich nazwał zdradą demokracji, zdradą państwa, a twierdzenie o braku zainteresowania polityką uznał za antydemokratyczne. Zbigniew Romaszewski ostrzegał, że grozi to nawet autorytaryzmem. Politykę przedstawił jako poszukiwanie kompromisu, zamiast walk i intryg. Zaznaczył że różnorodność interesów społecznych wymaga kompromisów „dla budowy jednego społeczeństwa i jednego państwa”. Wicemarszałek przypomniał, że w mediach często stawiany jest zarzut, że politycy się kłócą, a tymczasem „płacicie nam państwo za to, że się kłócimy. Naszym obowiązkiem jest się kłócić. Problemem jest tylko, o co się kłócimy”. Spory powinny, dotyczyć interesów państwa i racji stanu, ale nie spraw personalnych.
Senator Zbigniew Romaszewski ubolewał, że obecnie jedynym pośrednikiem między politykami, a społeczeństwem są media. Wspominał pierwszą kadencję Senatu, kiedy w bezpośrednich spotkaniach w okręgu wyborczym możliwe było wytłumaczenie wyborcom nawet skomplikowanych zagadnień. Dziś trzeba to robić podczas półtoraminutowej wypowiedzi telewizyjnej, a tego praktycznie nie da się tego zrobić.
Senator mówił o bilansie ostatnich 20 lat w Polsce: "Trzeba było zapłacić cenę transformacji. Często ci, którzy wolność wywalczyli, padali ofiarą przemian ekonomicznych. Największą jednak stratą było wygaśnięcie ducha współpracy z roku 1980. Jeśli nie nauczymy się ze sobą współpracować, nie zbudujemy silnego państwa. Bo państwo to wspólne dobro, które ma chronić obywateli przed wszelkimi przeciwnościami". Za najważniejszy cel wicemarszałek uznał "zauważenie, że o problemach państwa należy dyskutować, a nie komuś coś narzucać".
Rola Senatu RP w Konstytucji z 1997 roku jest określona dość skromnie i ogranicza się wyłącznie do legislacji, czyli wprowadzania poprawek do ustaw przychodzących z Sejmu oraz do inicjatywy ustawodawczej.
Senator skrytykował przy tym coroczną nadprodukcję aktów prawnych: „brakuje z tego powodu czasu na dogłębną dyskusję właściwą początkowym kadencjom”. Zauważył potrzebę zmiany konstytucji i wprowadzenia tzw. ustaw organicznych, przyjmowanych kwalifikowaną większością głosów. Takie ustawy stanowiłyby w jego pojęciu szkielet ustroju prawnego. Wicemarszałek nazwał zaletą wyborów większościowych do Senatu zwiększenie osobistej odpowiedzialności senatorów. Zbigniew Romaszewski widziałby Senat jako pozapolitycznego arbitra, który z dystansem przyglądałby się projektom opuszczającym upartyniony Sejm. Ponadto, w opinii wicemarszałka, komisje śledcze i Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej lepiej spełniałyby swoje funkcje umocowane w niezależnym, pozbawionym dyscypliny partyjnej Senacie. Pozwoliłoby to, jak się wyraził senator „odpartyjnić atmosferę na rzecz dominacji interesów państwa” i posłużyć wyjaśnieniu spraw, do czego komisje zostały powołane.
Zbigniew Romaszewski nazwał brakiem kultury politycznej objęcie przewodnictwa w komisji ds. tzw. afery hazardowej, ale też w komisji ds. służb specjalnych przez posłów Platformy Obywatelskiej.
Na końcu senator poprosił zgromadzonych o głosowanie nad zaproponowanym przez siebie pytaniem: ”Czy państwa zdaniem należałoby dopuścić powoływanie komisji śledczych przez Senat, w którym obowiązywałby zakaz dyscypliny partyjnej?”. Zdecydowana większość głosujących poparła tę inicjatywę.
Opracował Ignacy Grodecki