Przepis uderzy też we mnie
Z Senatorem Zbigniewem Romaszewskim rozmawia Mikołaj Wójcik
Wywiad opublikowany w "Dzienniku" 1 lipca 2009 roku
Mikołaj Wójcik: Dlaczego pan twierdzi, że ta zmiana konstytucji nie powinna wejść w życie?
Zbigniew Romaszewski: Bo gdyby tak się stało, bylibyśmy chyba jedynym krajem, który miałby taki przepis wpisany do ustawy zasadniczej. To byłaby kompromitacja nie tylko parlamentu, ale też polskiego społeczeństwa, które nie jest w stanie odrzucić przestępców w demokratycznych wyborach.
M.W.: Ale Sejm przyjął tę zmianę jednogłośnie. I to po kilkuletniej debacie o zakazie kandydowania osób skazanych. Dlaczego nie słyszeliśmy wtedy takich głosów?
Z.R.: Sejm jest dziś zawalony różnymi najdziwniejszymi ustawami i tak to przeszło. A że nikt nie chciałby przestępców jako kolegów, to posłowie podnieśli ręce za słuszną ideą, nie wgłębiając się w jakość legislacyjną tego zapisu. Dziwię się jednak, że poza dr. Ryszardem Piotrowskim nikt z ekspertów nie zwrócił uwagi na ten zdumiewający ewenement. Już nie wspominam o tym, że w konstytucji zapiszemy, że nie przyjmujemy przestępców, a w ustawie o jakie przestępstwa chodzi. To pole do rozmaitych manipulacji.
M.W.: W przepisie mowa jest o skazanych. A skazany został np. marszałek Sejmu Bronisław Komorowski za działalność opozycyjną ponad 30 lat temu.
Z.R.: Ja też nie mógłbym kandydować. Zostałem skazany prawomocnym wyrokiem z oskarżenia publicznego. Co z tego, że potem Sąd Najwyższy mnie uniewinnił kasacją? Z upływem czasu zaciera się karalność, ale nie fakt skazania. Ten pozostaje.
M.W.: Jak pan ocenia szanse na to, by ten zapis nie znalazł się w konstytucji?
Z.R.: Na posiedzeniu połączonych komisji ustawodawczej i praw człowieka w Senacie jednogłośnie wszyscy senatorowie wstrzymali się od głosu, rekomendując izbie jej odrzucenie. Myślę, że problemem jest brak zaufania między partnerami politycznymi. PiS się boi, że jeśli tego nie poprze, a to przejdzie, to Platforma będzie krzyczeć, że byliśmy przeciwni. Podobne obawy są w PO. Ale to znaczy, że tutaj decyduje zwykły populizm.
M.W.: Klub PiS wstrzyma się od głosu?
Z.R.: Będę do tego przekonywał kolegów. Ale decyzji klubu jeszcze nie ma.