Mroczna przyszłość TVP
Wypowiedź Wicemarszałka Zbigniewa Romaszewskiego dla "Gazety Polskiej", 15 lipca 2009 roku
Nowa ustawa i praktyki podejmowane przez obecny rząd to działania dążące do likwidacji telewizji publicznej. Jest niewyobrażalne, że kiedy poszukujemy praktycznie każdego grosza, kiedy posłowie, senatorowie i rząd rezygnują z 20 mln zł waloryzacji poborów, 30 mln zł odbiera się partiom politycznym, co wcale nie ułatwia im działalności merytorycznej, równolegle dochodzi do likwidacji abonamentu, z którego przychody w wypadku poprawienia ściągalności mogą sięgać 1,5 mld zł. Zapowiada się podnoszenie różnych podatków, a jednocześnie likwiduje się niewielką obywatelską daninę funkcjonującą od lat i stanowiącą podstawę finansowania mediów publicznych w całej Unii Europejskiej. Co w zamian? Nic. Można to rozumieć albo jako świadomy zamach mający na celu zniszczenie mediów publicznych, albo szaleńczą niekompetencję.
Oczywiście telewizja publiczna, próbując jakoś ratować swoją sytuację, będzie zmuszona zwiększyć liczbę reklam, przez co stanie się kolejną telewizją komercyjną. Natomiast radio publiczne i regionalne stacje telewizyjne nie będą w stanie utrzymać się po utraceniu głównego źródła swoich przychodów. Dochody tych stacji z reklam są niewielkie. Coraz częściej będzie więc dochodzić do sytuacji, w których firma "A" lub "B" powie, że dysponuje gotowym programem, który chętnie udostępni stacji lokalnej. W ten sposób stacje będą mogły sobie trochę dorobić, uzyskując pewien procent z zysków wynikających z tych emisji i właśnie wtedy nastąpi koniec lokalnych mediów audiowizualnych. Trzeba zdać sobie sprawę, że tego typu media są łakomym kąskiem. Posiadają one licencję pozwalającą na nadawanie i mają przyznaną częstotliwość, a w naszym kraju jest wiele spółek i przedsiębiorstw, które o te dwie rzeczy walczą od lat.
Jeśli wszystko pójdzie w tę stronę, dojdzie do przejęcia mediów publicznych bez formalnej prywatyzacji.
Sądzę, że teraz nawet konkurencja telewizji publicznej jest daleka od zachwytu, bo po pierwsze, wzrasta konkurencja na rynku reklam, a po drugie, i chyba ważniejsze, wkraczamy nieuchronnie w erę cyfryzacji telewizji. Do cyfryzacji zobowiązują nas dyrektywy europejskie. Cyfryzacja nieporównywalnie polepsza jakość przekazu, zwiększa liczbę kanałów, ale jej przeprowadzenie kosztuje. Prywatni nadawcy mieli nadzieję, że lwią część wydatków związanych z cyfryzacja wezmą na siebie media publiczne. W istniejącej sytuacji staje się to niemożliwe.
Na to nakłada się kryzys w kierownictwie TVP Ten kryzys może próbować zażegnać Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, powołując szybko nowe rady nadzorcze. Krok taki coś zapewne uporządkuje, ale nie stworzy stabilnych podstaw dla funkcjonowania mediów publicznych.
Istota problemu tkwi w destrukcyjnych koncepcjach ładu medialnego lansowanych przez Platformę Obywatelską. Jeśli PO tego nie zmieni i nie podejmie próby zbudowania szerokiego, sprawiedliwego konsensusu wokół sprawy mediów, to oczywiście dzieła zniszczenia mediów publicznych dokona i będzie za nie odpowiedzialna. Nie zapominajmy przy tym, że media publiczne to nie tylko wartość materialna, ale również istotny element kultury i tożsamości narodowej.
Jeśli chodzi o decyzję Krajowego Rejestru Sądowego w sprawie Piotra Farfała i członków rady nadzorczej TVP, uważam, że nasze sądy w swej nienawiści do ludzi związanych z PiS już dawno przestały być niezawisłe. Myślę, że jest to jeden z większych problemów polskiej demokracji, tak zwane niezawisłe sądy.
Wypowiedź notował Piotr Łuczuk