Pilecki to nasz powód do chwały, wzór bohatera

Z Wicemarszałkiem Senatu Zbigniewem Romaszewskim rozmawia Artur Grabarczyk
Wywiad opublikowany w "Dzienniku" w dniu 23 maja 2008 roku

 

Artur Grabarczyk: Senat dwa tygodnie temu uczcił rotmistrza Pileckiego specjalną uchwałą, teraz stronę o nim uruchomił IPN. Wszystko po to, by przywrócić Polakom pamięć o tym bohaterze. Po co nam ta pamięć?

Zbigniew Romaszewski: Witold Pilecki czy zmarła niedawno Irena Sendlerowa to wielcy Polacy, o których niestety mało kto wie. Oni są idealnymi wzorcami osobowymi, wyznacznikami zasad moralnych. Ciągle narzekamy, że upadły autorytety, które warto naśladować. A one są, wystarczy tylko o nich przypomnieć. To świetny sposób na budowanie tożsamości narodowej, powód do chwały.

A.G.: Jak tę pamięć odbudować?

Z.R.: Dla mnie wzorem są Stany Zjednoczone. Przykładem może być Disneyland, w którym oprócz Donalda czy Mickey pokazuje się też Ojców Założycieli USA. My mamy problem z takim mówieniem o historii, o swoich bohaterach, bo w Polsce rozmawia się wyłącznie na najwyższym tonie, który trafia do wąskiej grupy.

A.G.: Wyjątkiem jest "Katyń". Na film poszły tłumy.

Z.R.: I to jest właśnie sposób na skuteczne przywracanie pamięci. Uczynić życie zapomnianych bohaterów tematem dobrej powieści, ciekawego filmu, nawet za cenę spłycenia niektórych wątków. Trzeba pokazać życie zwykłego, podobnego do każdego z nas człowieka, który jednak w trudnym momencie potrafił się zachować wyjątkowo.