Trybunał na wyżynach hipokryzji
Wypowiedź Senatora Zbigniewa Romaszewskiego dla "Naszej Polski" zamieszczona w dniu 15 maja 2007 roku
Zbigniew Romaszewski:
Wyrok Trybunału to bardzo poważna przeszkoda w procesie lustracji, lecz myślę, że nie jest barierą nie do pokonania. Największym problemem, jaki ten werdykt stwarza, jest dla mnie zupełnie niezrozumiała kwestia uznania za niekonstytucyjny załącznika, na podstawie którego składa się oświadczenia lustracyjne. Nie potrafię dostrzec tego, co tam zobaczył Trybunał, ciągle się tego nie możemy dowiedzieć. Wiele osób, a szczególnie pana Geremka raziło, że muszą jeszcze raz składać oświadczenie, a w tej sytuacji będą to musieli zrobić wszyscy lustrowani na innym druku. To jakaś zupełna aberracja. Druga dosyć poważna kwestia to faktyczne zawieszenie dostępu do akt IPN. W jednej kwestii podzielam stanowisko Trybunału, że pozostawienie dostępu do archiwów naukowców i dziennikarzy arbitralnej decyzji prezesa IPN było niewątpliwym błędem ustawy. Natomiast kwestionowanie i wyrzucenie całego artykułu na podstawie takiego uzasadnienia, jakie usłyszeliśmy, jest rzeczą niedopuszczalną. Trybunał się bardzo spieszył, a podejrzewam, że teraz będzie się mniej spieszył. W najlepszym wypadku szczegółowe uzasadnienie wyroku, na podstawie którego będzie można podjąć dalsze prace i procedury parlamentarne dotyczące lustracji, zostanie ogłoszone za jakiś miesiąc. Artykuł będzie można więc poprawić mniej więcej późną jesienią. Do tego czasu archiwa będą w gruncie rzeczy zamknięte. W dodatku, Trybunał, tak wrażliwy na zasadę równości, tym postanowieniem dyskryminuje wszystkich historyków, naukowców spoza IPN. Bardzo poważnym mankamentem, aczkolwiek znowu w tym przypadku musimy poczekać na uzasadnienie, jest kwestia ograniczenia jawności lustracji. Siłą procesu lustracyjnego według ostatniej wersji ustawy, była jego jawność. Generalnie oceniając werdykt, pośpiech jest potrzebny przy łowieniu pcheł. Jeżeli natomiast podejmuje się tak poważną ustawę, to spieszyć się należy powoli i z rozwagą. Tymczasem Trybunał Konstytucyjny podważył ustawę lustracyjną w imię obrony praw człowieka, wygłaszał długi speech na temat konieczności zachowania wszystkich procedur, a z drugiej strony wyłączył ze składu orzekającego dwóch sędziów na podstawie jednej notatki posła Mularczyka. Trybunał nie postarał się nawet, by osobiście przejrzeć teczki sędziów, przeprowadzić dyskusję nad ich odpowiedzialnością, nie mówiąc już o odwołaniach, kasacjach itd., itd. Wznosimy się w tym momencie na szczyty hipokryzji.
Myślę, że zablokowany właśnie przez TK przepis o tworzeniu katalogów osób, których nazwiska znalazły się w archiwach po ogłoszeniu uzasadnienia i uwzględnieniu zastrzeżeń Trybunału, będzie można jednak uratować. Nie sądzę, by idea ochrony kapusiów była aż tak daleko posunięta, żeby w ogóle nie można było sięgać do tych katalogów.