Merytorycznie nadaję się na szefa NIK
Z Senatorem Zbigniewem Romaszewskim rozmawia Kamila Wronowska
Wywiad zamieszczony w "Dzienniku" 29 maja 2007 roku
Kamila Wronowska: Chce pan zostać prezesem NIK. Spotkał się już pan z premierem i prezydentem. Podobno nie mają zastrzeżeń do pana kandydatury.
Zbigniew Romaszewski: To nie ode mnie wyszła informacja, że zamierzam kandydować. Pierwszy zadzwonił chyba TVN 24 z tą informacją. Ja chciałem poczekać i poukrywać się przed mediami.
K.W.: Zaszkodziło to pana kandydaturze?
Z.R.: Nie.
K.W.: Co powiedzieli panu bracia Kaczyńscy?
Z.R.: To była bardzo szczera rozmowa, bardzo otwarta.
K.W.: Popierają pana?
Z.R.: Mamy do czynienia z jakąś układanką polityczną. Ostateczne decyzje będą podejmowane w porozumieniu z członkami koalicji. Musi być też zgoda w PiS.
K.W.: Pasuje pan do tej układanki politycznej?
Z.R.: Merytorycznie i formalnie nadaję się do tego. Planowane są rozmowy uzupełniające dotyczące umowy koalicyjnej. Dlatego teraz będę się spotykać z liderami klubów parlamentarnych.
K.W.: Czy są inne problemy?
Z.R.: Chodzi o polityczną układankę. NIK w sposób stabilny musi funkcjonować i musi spełniać oczekiwania koalicji, która będzie głosowała za daną kandydaturą.
K.W.: A to, że nie jest pan w PiS, też jest problemem?
Z.R.: Nie sądzę. Często występuję w mediach i wielokrotnie wykazywałem akceptację dla linii programowej PiS.
K.W.: Przewodniczący Marek Kuchciński mówi, że PiS ma cztery kandydatury. Oprócz pana są to: Elżbieta Kruk, Wojciech Jasiński i Władysław Stasiak. Kto ma największe szansę na fotel prezesa?
Z.R.: Ja nie jestem od oceniania.
K.W.: Kiedy się pan spotka z wicepremierami Lepperem i Giertychem?
Z.R.: Z Andrzejem Lepperem rozmawiałem w poniedziałek. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się spotkać z Romanem Giertychem. W środę spotykani się z Bogdanem Zdrojewskim.
K.W.: Raz już pan kandydował na prezesa NIK. Nie udało się. To pana marzenie?
Z.R.: Nie. Moim życiowym marzeniem jest pewien ład w Polsce. W NIK czeka mnie gigantyczna praca. I pewnie wiązałoby się to z pozbawieniem wakacji. Ale wydaje mi się, że mógłbym tę instytucję wzmocnić i uczynić ją bardziej skuteczną.
K.W.: Dlaczego chce pan tak ciężko pracować?
Z.R.: Ja już od 30 łat pracuję. Tylko że nikt tego jakoś dotychczas nie zauważył.
K.W.: Ostatnio o NIK jest bardzo cicho. Nie boi się pan, że jak już usiądzie w fotelu prezesa, zniknie pan z życia publicznego?
Z.R.: Do tej pory udawało mi się animować różne instytucje, w których pracowałem.
K.W.: Rozrusza pan NIK?
Z.R.: Mam taką nadzieję.
K.W.: Szykuje pan rewolucję?
Z.R.: O rewolucji nie myślę, bo jestem człowiekiem już zupełnie dorosłym.