Sytuacja Związku Polaków na Białorusi

Wystąpienie na inauguracyjnym posiedzeniu
Polonijnej Rady Konsultacyjnej
przy urzędzie Marszałka Senatu RP VI kadencji
w dniu 9 lutego 2006 roku

 

Szanowni Państwo!

Zakres represji, które w tej chwili panują na Białorusi jest dokładnie taki sam jak był u nas w Polsce pod koniec lat 70. Również dosyć podobnie do sytuacji ówczesnej polskiej opozycji wygląda sytuacja Związku Polaków na Białorusi, który stał się awangardą demokratyzacji Białorusi. Chciał nie chciał walcząc o swoje prawa, walcząc o prawa mniejszości, o polską szkołę, edukację, nagle okazało się, że jest instytucją polityczną, która domaga się demokracji. Jeżeli zdamy sobie sprawę, że organizacja ta liczy około 150 tys. ludzi i przypomnimy sobie, że w 1976 roku w Polsce taka niekontrolowana przez państwo organizacja po prostu nie miała prawa istnieć, to również nie ma prawa istnieć w Łukaszenkowskiej Białorusi.

Sam Związek, dla nas, dla starej opozycji jest instytucją szczególnie nam bliską. Po pierwsze dlatego, że wtedy mniej więcej mieliśmy tyle lat ile Pani Andżelika i jej drużyna w tej chwili, a po drugie dlatego, że też byliśmy inni, że Polska sprzed roku 1980 była dużo bardziej solidarna i bezinteresowna. Ta aktywność rozszerzała się bezinteresownie na szerokie kręgi społeczeństwa i właśnie Związek taki jest. Ludzie działają dla własnej satysfakcji, wkładają własne pieniądze, własny czas. Nikt nie robi interesu, tylko jest skłonny nawet ponieść konsekwencje i podlegać represjom ze strony rządu Łukaszenkowskiego.

Ostatnio sytuacja uległa oczywiście pewnemu zaostrzeniu. Być może jest to tylko wybryk przedwyborczy, ale w Polsce problemy szpiegostwa opozycji powstawały dopiero w roku 1982. Pokazano wtedy w telewizji film o tym jak to ja byłem amerykańskim szpiegiem, bo w tym momencie przekazywałem Raport Madrycki o stanie przestrzegania praworządności w Polsce. Przedwczoraj powróciliśmy właśnie do tego stanu. Tym razem w tej historii drobną rolę odegrała moja córka, która zdaniem białoruskiej telewizji organizowała prowokację służb specjalnych wobec Białorusi. Jesteśmy już w stanie totalnej, totalitarnej bredni. Z tym się musimy liczyć i to w jakiś sposób określa sytuację na Białorusi.

Co możemy powiedzieć o polityce naszego państwa? Jest ona bardzo jasna i prosta. Można ją określić trzema słowami: przyjazna, demokratyczna Białoruś. To jest nasz cel polityczny. Sposób w jaki obecnie rząd ten cel realizuje, jest w jakiś sposób modelowy. Tak to powinno być realizowane – to znaczy Polacy na Białorusi we współpracy z demokratyczną opozycją białoruską i Polacy w Polsce współpracujący z mniejszością białoruską. Tworzenie na pograniczu naszych państw współpracujących ze sobą grup mniejszościowych, grup, które się rozumieją i którym przyświeca ten sam cel – budowa demokratycznej Białorusi i budowa przyjaznych stosunków. Wizyta pana Premiera Marcinkiewicza w Białymstoku miała ogromne znaczenie i bardzo te stosunki ociepliła. Mniejszość Białoruska w Polsce zamiast stać się przyczółkiem Łukaszenkizmu będzie tą siłą, która będzie niosła na Białoruś demokrację i wolność.

Są też trudności. Obecnie ponosimy konsekwencje polityki zagranicznej prowadzonej przez 16 lat, kiedy na świecie w zasadzie nie wiedziano, że Polska posiada politykę wschodnią. Kolejne rządy prowadziły tylko politykę z USA i z Unią Europejską. Spijały z ich ust jak powinniśmy się zachowywać. W tej chwili zarówno Unia jak i USA są nieco zaskoczone, że mamy aspiracje prowadzenia własnej polityki wschodniej. Zdarzyła rzecz bardzo przykra – kompletne nieporozumienie – wygranie przetargu UE na telewizję nadającą w języku białoruskim przez telewizję niemiecką wspieraną przez telewizję Gusinskiego RTVI, która jest totalnie kontrolowana przez Putina. W ten sposób Unia osiągnęła stan, w którym z jednej strony demokrację na Białorusi będą budowali Niemcy, którzy nie mają na ten temat zielonego pojęcia, a z drugiej strony będzie to budował kolega Putin, znany demokrata. Departament Stanu też maczał w tym palce. Mam nadzieję, że nasz prezydent podczas wizyty w USA przekona amerykanów, że tak jak my im pomagamy w Iraku, może oni by nam pomagali w polityce białoruskiej. W każdym razie jeśli chodzi o naszą politykę zagraniczną naszym zasadniczym celem musi być podjęcie wspólnych działań i przekonanie UE i USA, że my – Polska powinniśmy odpowiadać za politykę wschodnią UE. Białoruś leży na naszej granicy i jeżeli będą jakieś problemy, to głównie my będziemy ponosili tego konsekwencje, więc my powinniśmy podejmować w tej sprawie decyzje, my powinniśmy być gestorami tego terenu i z tego ustąpić zwyczajnie nie możemy.

Wydaje się, uda się przekonać USA i UE do podjęcia tych działań we współpracy z nami. Świat tak jest skonstruowany, że my leżymy pomiędzy Niemcami i Rosją i z tego już nawet Putin zdaje sobie sprawę. Robienie dzikiej awantury nie bardzo ma sensu. Nie da się kooperować z Niemcami nie uwzględniając, że po środku jest 40 mln. Polaków. Podzielam optymizm pana ministra Mellera, że te stosunki polsko – rosyjskie będą ulegały stopniowemu ociepleniu, a od tych stosunków polsko – rosyjskich będą zależały stosunki polsko – białoruskie. Łukaszenka jest w tej chwili sporym obciążeniem dla Rosji, myślę więc że będą jakieś możliwości zmiany tej sytuacji. W tej chwili można podjąć jedną inicjatywę –niedługo zbiera się Komisja Praw Człowieka ONZ w Genewie. Wydaje się zupełnie stosowne, żebyśmy w konsultacji z Brukselą podjęli działania na forum Komisji w sprawie rozpatrzenia problemów ZPnB i w ogóle problemów demokracji na Białorusi. Sami nie bardzo możemy to zrobić, natomiast występujemy w tej chwili w bloku wspólnie z Unią Europejską i Unia musi zauważyć, że jej przybył dość spory kraj, który ma też pewne interesy.

W polityce wewnętrznej niestety nasze problemy również są bardzo duże, bo jak mówi moja córka, która się zajmuje w tej chwili organizowaniem radia dla Białorusi: „teraz Łukaszenki obalić nie możemy, bo nam na to nie pozwala ustawa o rachunkowości”. Jesteśmy tak oplątani siecią przepisów, że wyasygnowanie jakichkolwiek środków, które mogłyby funkcjonować właściwie okazuje się jeżeli nie niemożliwe, to szalenie skomplikowane. Rozumiem, że to się w pewnym momencie przekroczy. Rozumiem, że program stabilizacyjny został przyjęty, że będziemy odbudować autorytet państwa, bo rzeczywiście w ostatnim okresie sytuacja wyglądała tak, że nie istniał szczebel władzy, który mógłby podejmować decyzje ostateczne i to w kwestiach zupełnie drobnych. Wymyślono ustawę o finansach publicznych o rachunkowości, o zamówieniach publicznych i byłoby pięknie, gdyby cały świat był demokratyczny, gdyby wszędzie funkcjonowały jawne struktury, wszystko byłoby uporządkowane. Wtedy być może można to było by stosować. To jest jeden z istotnych problemów naszej polityki zagranicznej. Białoruś jest krajem totalitarnym, który to kraj opowiada o szpiegostwie i takich innych rzeczach. W tej sytuacji okazuje się, że jesteśmy bezradni i mamy związane ręce i nie ma możliwości, żebyśmy w sposób szybki, energiczny, elastyczny przyszli z pomocą tym ludziom.

Polityka wobec Polaków w poszczególnych krajach musi być zróżnicowana w zależności od stosunków panujących w tych krajach, które musimy brać pod uwagę. Czym innym jest polityka wobec Polaków na Litwie, która jest krajem UE, czym innym polityka wobec Ukrainy, która się zbliża i posiada aspiracje proeuropejskie, a czym innym polityka w stosunku do Białorusi. Tu musi nastąpić zmiana dotychczasowej polityki, która opierała się na tym, że my na Białorusi budowaliśmy instytucje wspierające kulturę polską, wspierające Polaków na Białorusi. Jak widać tych instytucji, w tej chwili nie da się zbudować, że dorobek tych instytucji został skonfiskowany przez pana Łukaszenkę, że kontynuując dotychczasową politykę właściwie możemy jeszcze dołożyć trochę pieniędzy, jeszcze coś pobudować, pan Łukaszenka się będzie tylko z tego cieszył. To bardzo wyraźnie określa, że nasza pomoc dla Polaków na Białorusi musi być przede wszystkim pomocą adresowaną bardzo indywidualnie: do poszczególnych ludzi, do poszczególnych grup.

Ostatnie pytanie – co robić? Oczywiście prowadzić działania dyplomatyczne, o których trudno jest dyskutować publicznie. Wyrażałem już pewne nadzieje dotyczące ocieplenia stosunków z Rosją. Rosja koniec końców ma jeszcze wschodnią granicę, ma jeszcze tam Chiny, więc nie może do nieskończoności napinać stosunków z Europą. Polska jest niemałym krajem, który w kwestiach polityki wschodniej zdobył pewien autorytet u naszych najbliższych sąsiadów, u Słowaków, u Litwinów. Zmiany może nie będą natychmiastowe, ale to się będzie zmieniało w dobrą stronę. No i oczywiście oddziaływanie w kierunku UE i USA i budowanie wsparcia dla naszej polityki wschodniej.

Druga kwestia, to jest Karta Polaka. Nie ma wątpliwości, że jest to jeden z najistotniejszych problemów. Nie musimy dziś wkładać wielkiej fatygi, żeby Kartę Polaka mieć. Taką ustawę Senat RP przyjął w 1999, ona sobie przeleżała w Sejmie III Kadencji, w końcu nie została przyjęta, ale ta ustawa jest. Sytuacja skomplikowała się o tyle, że jesteśmy teraz krajem UE i w związku z tym trzeba ją uzgodnić z przepisami unijnymi. Jest również kwestia możliwości materialnych, ale wydaje mi się, że jest to kwestia: wziąć, siąść i przyjąć. Rozmawiałem na ten temat z ministrem Dornem, który jest zdania, że jest to jeden z problemów, którymi ministerstwo będzie się zajmowało i byłbym tu optymistą.

Jako stary opozycjonista chciałem zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz, która w latach 70. miała ogromne znaczenie dla polskiej opozycji. Mówię tutaj o swojej praktyce, bo tym, się zajmowałem. Rzeczą tą było zapewnienie względnego bezpieczeństwa ludziom funkcjonującym wewnątrz opozycji. Względnego, bośmy tak samo byli ścigani, tak samo nas aresztowano, tak samo siedzieliśmy, natomiast ludzie, którzy działali, wiedzieli, że się o nich nie zapomni, że uzyskają pomoc prawną, pomoc materialną. W tej chwili, kiedy działacze ZPnB są zagrożeni, stworzenie takiej struktury i materialne jej zaopatrzenie jest rzeczą w tej chwili w moim przekonaniu pierwszorzędną. To znaczy, żeby nie było sytuacji, że człowieka można wyrzucić z pracy i że ten człowiek jest już przekreślony, że ten człowiek jest już zmarginalizowany, ten człowiek jest już wykluczony. Nie! Przynależność do wspólnoty Polskiej powinna dla niego stanowić dodatkową szansę. I to jest zadanie, które powinniśmy realizować, ale tu znowu mamy ustawę o rachunkowości, ustawę o finansach publicznych, znowuż tutaj mamy szpiegostwo Łukaszenki, więc jest to problem, który najspieszniej, w sposób najbardziej rozsądny i elastyczny należy rozwiązywać. Ponieważ obawiam się, że nim przebijemy się przez tę skorupę biurokracji, czas może płynąć mój apel byłby tutaj jednak do instytucji polonijnych o pomoc dla ZPnB. Na te chociażby drobne wsparcie ludzi, którzy zostali bez pracy, ludzi, którzy są aresztowani, ludzi, którzy lada chwila mogą spodziewać się procesu. Mam nadzieję, że może nie będzie aresztowań, ale w każdym razie na to musimy być przygotowani i musimy tym ludziom pomóc. Nie wątpię, że w Polsce takie środki są, takie środki zostaną uruchomione natomiast procedury w obecnym stanie są tak długie, że zaczynam, się naprawdę niepokoić jak to zostanie zrealizowane.

Oczywiście jeżeli mówię, że ci ludzie, którzy są we wspólnocie polskiej powinni również korzystać z tego, że do tej naszej wspólnoty należą. Chodzi po pierwsze o system stypendialny. Nasze państwo polskie stać na to, żeby ci ludzie mogli tu przyjechać, studiować. Jak mówiła pani Andżelika wielu ludzi, ona i jej drużyna to są ludzie, którzy zostali tu wykształceni i takich ludzi my musimy tutaj kształcić, tacy ludzie muszą tam wracać. W tej chwili tylko tak będziemy oddziaływać. Sądzę, że te stosunki kiedyś się unormują wtedy będzie można powrócić do szkół, domów itd.

Dziękuję bardzo