W sprawie koalicji

Tekst ten nie został nigdzie opublikowany.
Jest on odpowiedzią Senatora Zbigniewa Romaszewskiego
na liczne głosy w sprawie koalicji PiS - LPR - "Samoobrona"
docierające nie tylko drogą emailową.
Warszawa, 18 maja 2006 roku

 

Do mojej skrzynki mailowej przychodzi sporo listów. Ostatnio wielu moich korespondentów jest zaskoczonych tym, że niezależnie od faktu powołania w parlamencie koalicji większościowej z udziałem Samoobrony i LPR nie tylko nie wystąpiłem z klubu parlamentarnego PiS, ale co gorsza zamiast posypać głowę popiołem usiłuję bronić stanowiska zajętego przez Jarosława Kaczyńskiego.

Otóż zaskoczenie moich korespondentów zaskakuje z kolei mnie. Oczekiwanie, że ulegnę propagandowemu wrzaskowi i modzie poprawności politycznej wydaje mi się zdumiewające. Mam już swoje lata i nie jeden raz udawało mi się przeżyć medialną nagonkę, nie poddając się presji ogólnie obowiązujących poglądów. Tak więc i tym razem spróbuję pozostać wiernym swoim poglądom i zdrowemu rozsądkowi. Spróbuję odnieść się do rzeczywistości tak, jak dyktują to przesłanki merytoryczne, a nie wyzwalane przez media emocje wypowiadane często językiem, który moi adwersarze z upodobaniem określają jako „język nienawiści”.

Jest znamienne, że dziś z mediów bardzo trudno dowiedzieć się, o co merytorycznie chodzi w sprawach, które budzą tyle emocji i kontrowersji. Niezbyt wiele dyskutuje się o tym czy podatki powinny być liniowe czy nie i kto jakie popiera, czy służba zdrowia bezpłatna czy płatna i w jakiej mierze, na czym tak naprawdę ma polegać walka z korupcją, dlaczego korporacje prawnicze paraliżują dostęp obywatela do wymiaru sprawiedliwości, czy niezawisłość sędziowska oznacza pełne wyłączenie wydanych wyroków spod krytyki itd,itp. Miejsce to natomiast wypełniają arbitralne sądy dotyczące obsad personalnych, eksponujące i podsycające istniejące antagonizmy.

Nie jestem członkiem PiS , ale decydując się na kandydowanie z listy PiS wyrażałem i wyrażam pełne poparcie dla podstawowych założeń programowych PiS i całkowicie solidaryzuję się z postulowaną przez PiS koniecznością zasadniczych przemian w naszym kraju, w tym koniecznością wzmocnienia państwa. Wybudowana w ciągu 16 lat Polska rządów oligarchicznych, Polska dyskryminująca większość społeczeństwa, Polska niesprawiedliwa wobec tych, którzy wywalczyli demokrację kosztem poświęceń i wyrzeczeń, Polska promująca cwaniactwo, egoizm i chciwość jest tworem, na który się nie godzę. Tolerowanie takiego stanu rzeczy przez polityka jest, moim zdaniem, dużo większym grzechem niż budowanie kontrowersyjnych sojuszy politycznych pozwalających skutecznie podważyć istniejące status quo.

To obywatele wybierają swoje przedstawicielstwo w parlamencie, a politycy w ramach tego przedstawicielstwa muszą zbudować system, który jest na tyle sterowny, że pozwala realizować, przynajmniej w jakiejś części, przedłożony program wyborczy. Rząd nie posiadający większości parlamentarnej może w najlepszym wypadku administrować krajem, natomiast nie jest w stanie przeprowadzać żadnych istotnych przemian. Taki stan trzeba niezbędnie zmienić i można tego dokonać, albo poprzez ponowne wybory, albo poprzez budowę układu koalicyjnego. Trudno przesądzać czy powstała koalicja jest tworem trwałym i spełni pokładane w niej nadzieje, natomiast tolerowanie stanu narastającej anarchii i rozpadu państwa byłoby zbrodnią wobec Polski.

Nie znam pana Giertycha, ani pana Leppera nigdy, podobnie jak większość moich mailowych adwersarzy, nie zamieniłem z nimi ani jednego zdania czy uścisku ręki. Nie rozumiem więc dlaczego mój stosunek do nich miałby być tak dalece negatywny, jak oczekują tego moi korespondenci. Media reprezentujące polski establishment, czy to elektroniczne, czy papierowe, nie są dla mnie aż tak wielkim autorytetem, żebym miał z góry podporządkowywać im swoje poglądy. Zobaczymy jak pan Giertych poradzi sobie z oświatą, a pan Lepper rozwiąże problemy rolnictwa, będę ich oceniał po rezultatach.

Każda nie uprzedzona osoba musi przyznać, że dotychczasowy system edukacyjno- wychowawczy poniósł dramatyczne fiasko. Narkotyki rozprowadzane w szkołach, agresja młodzieży wobec nauczycieli i słabszych kolegów, szalikowcy demolujący pół Warszawy to wątpliwe sukcesy resortu. Nie wiem, czy panu Giertychowi uda się radykalnie zmienić istniejący stan, ale jestem głęboko przekonany, że dotychczasowa polityka oświatowa prowadzi do nikąd. Jeśli chodzi o pana Leppera, to jak dotychczas, znany jest on z organizowania spektakularnych i czasami agresywnych akcji kontestacyjnych prowadzonych na rzecz rolników. Znane są również jego ostre, często pełne pomówień wypowiedzi w stosunku do politycznego establishmentu. Trzeba jednak przyznać, że problemy wsi były przez długie lata lekceważone, bądź w ogóle nie dostrzegane. Prywatyzacja PGR-ów, która doprowadziła do wykluczenia ponad miliona polskich obywateli, stanowi hańbę polityki transformacyjnej. Nic też nie uczyniono by sytuacja wsi znalazła istotne odzwierciedlenie na scenie politycznej państwa.

Opisane wyżej procesy doprowadziły do sytuacji w której wiarygodnym reprezentantem wsi stała się Samoobrona. Trudno sobie wyobrazić parlament w którym w ogóle nie są reprezentowane interesy 30% ludności zamieszkującej na wsi. Oczywiście istnieje pytanie czy Samoobrona będzie w stanie przekształcić się z krzykliwej struktury kontestacyjnej w stabilną siłę polityczną reprezentującą wieś. Można mieć również wątpliwości czy proces przekształcania Samoobrony nie zostanie zdominowany przez partykularne interesy jej przywódców, ale patologie takie dotykały dotychczas wszystkie istniejące w III RP partie polityczne.

Nie rozumiem również dlaczego moi korespondenci uważają mnie za osobę związaną z funkcjonującymi elitami. Mój stosunek do zachodzących przez 16 lat przemian był zawsze na tyle krytyczny, że budowniczowie III RP dokładali zazwyczaj wielu starań, abym nie był w stanie realizować swoich koncepcji. Najbardziej wymownym przykładem tego było dwukrotne zablokowanie na początku lat 90, przy ogromnej zresztą mobilizacji wielu sił politycznych (nie tylko postkomunistów) mojej kandydatury na prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Moja niezależność miała jednak również swoje dobre strony i zamierzam pozostać jej wierny. Oznacza to, że będę niezależnie i merytorycznie oceniał skutki podejmowanych działań, a nie podlegał medialnym histeriom.

Reasumując uważam, że jeżeli w oparciu o nowo powstałą koalicję uda się powołać Centralne Biuro Antykorupcyjne i rozbić funkcjonujące kosztem pozostałych obywateli oligarchiczne układy, to warto było koalicję zawierać. Rozumiem również, że zagrożenie takie stawia wszystkie włosy na głowie zainteresowanych osób i powoduje paniczne reakcje.

Zbigniew Romaszewski
Senator RP
Warszawa, 18 maja 2006 roku