Wojciech Jaruzelski - bohater czy renegat
Tekst oublikowany w "Życiu Warszawy" w dniu 5 kwietnia 2006 roku
Uważam, że IPN słusznie postawił zarzuty Wojciechowi Jaruzelskiemu w związku z wprowadzeniem stanu wojennego w Polsce. Było i jest oczywiste, że stan wojenny został ogłoszony nielegalnie. Są na to liczne opinie prawne, i to znanych konstytucjonalistów. To sprawa poza jakąkolwiek dyskusją. A odpowiedzialność spada na generała Wojciecha Jaruzelskiego, bo to on był twórcą stanu wojennego.
Od 1981 r. nic się nie zmieniło w ocenie tamtych wydarzeń. Odbywała się wówczas sesja Sejmu, a konstytucja PRL nie przewidywała, żeby w tym okresie Rada Państwa mogła wydawać dekrety. A taki dekret został wydany. I, co więcej, został wydrukowany z opóżnieniem. W antydatowanym Dzienniku Ustaw ukazał się po pięciu dniach, a do tego czasu odbyło się wiele procesów. Ludzie, którzy przed opublikowaniem dekretu rozpoczęli strajki, otrzymywali wyroki. Na jego mocy.
Podstawową zasadą cywilizowanych krajów jest to, że prawo nie działa wstecz. Tymczasem to było oczywiste łamanie prawa, w tym konstytucji PRL. Na przykład Ewa Kubasiewicz z Solidarności działającej w Wyższej Szkole Morskiej została aresztowana po kilku dniach od ogłoszenia stanu wojennego w telewizji i, na mocy nieopublikowanego wcześniej w Dzienniku Ustaw dekretu, skazana na 10 lat więzienia oraz 5 lat pozbawienia praw obywatelskich.
Oficjalnie mówi się, że w okresie stanu wojennego zginęło około stu osób. I to też obciąża Jaruzelskiego. Bo jeśli idzie się na taką konfrontację ze społeczeństwem, na jaką on poszedł, to trzeba się liczyć z tym, że muszą być ofiary. A odniosłem wrażenie, że służby medyczne były przygotowane nawet na większą awanturę. I większą liczbę ofiar.
Generał Jaruzelski nie działał sam. Odpowiedzialność ponoszą też i inni. Jest oczywiste, że rola polskiego kosmonauty Mirosława Hermaszewskiego w Wojskowej Radzie Ocalenia Narodowego była żadna. Ograniczała się do podnoszenia ręki i akceptowania pomysłów innych. Ale już generałowie Florian Siwicki czy Czesław Kiszczak ponoszą za swoje decyzje pełną odpowiedzialność. Oni wszyscy, w tym Wojciech Jaruzelski, pobierają dziś wielotysięczne emerytury wojskowe. I to mnie najbardziej drażni. Bo represjonowani w okresie stanu wojennego działacze Solidarności, którzy narażali życie, byli bici i siedzieli w więzieniu, dostają po kilkaset złotych.
Czy Jaruzelski musiał być tym, kim był? Ludzie, którzy ze Związku Radzieckiego wracali do Polski z armią kościuszkowską, działali w dużej mierze z przymusu. Po prostu nie zdążyli do Andersa. To była ogromna liczba osób, za wszelką cenę uciekających przed tamtym piekłem. Natomiast jeśli prawdą jest, że Jaruzelski zaangażował się w działania kapusiowskie i donoszenie, pod pseudonimem Wolski, do wojskowego kontrwywiadu, zwanego Informacją Wojskową, to jest on renegatem. Czy należał się Jaruzelskiemu Krzyż Zesłańców Syberyjskich? Z zasady jestem pełen wątpliwości, czy za prześladowania winno się nadawać medale. Ale jeśli już przyznajemy je tak szeroko, jak obecnie, to należałoby zrobić jedną rzecz: pozbawić ludzi odpowiedzialnych za PRL praw honorowych. A może i obywatelskich. Jako samoistną karę. Żeby nie było żadnych wątpliwości, że osobom z taką przeszłością odznaczeń się nie przyznaje! A stare odznaczenia, które dostali wcześniej?
Przepraszam bardzo, ale jeśli Virtuti Militarii nosił Breżniew, a potem mu go odebrano to nie widzę powodów, aby nie można było postąpić podobnie z innymi. Rozważyłbym nawet, czy czołowych postaci PRL nie pozbawić praw wyborczych. Choć miałoby to wymiar bardziej symboliczny, niż realny, bo z racji wieku ludzie ci kandydować już raczej nie będą.
Zbigniew Romaszewski