Ci, którzy walczyli o Polskę żyją w nędzy.

Fragmenty wystąpienia Senatora Romaszewskiego na konferencji "Stan Wojenny – spojrzenie po 25 latach”, która odbyła się 13 grudnia 2006 roku.
Tekst zamieszczony został w „Życiu Warszawy” 16 grudnia 2006 roku.
Tytuł i skrót pochodzą od Redakcji „Życia Warszawy”.

 

Wiele mówiono o problemach stanu wojennego i konsekwencjach, jakie on wywołał. Chciałbym powiedzieć o rzeczach dotyczących infrastruktury społecznej kraju. Uważam, że największym grzechem stan u wojennego był fakt, iż zniszczył on solidarność przez małe "s".

Bo rozbicie struktur to była rzecz zrozumiała. To było oczywiste. To można było odbudowywać. Tylko że potem nie byliśmy już w stanie odbudować solidarności przez małe "s" - czyli sytuacji, kiedy każdego uważało się w jakiś sposób za swojego przyjaciela. Pamiętam, jak ludzie na ulicach się do siebie uśmiechali, mieli do siebie zaufanie i w tej atmosferze działaliśmy. W1982 r., kiedy się ukrywałem, nie miałem żadnej wątpliwości, że mogę zastukać do dowolnych drzwi. Prawdopodobieństwo, że mnie wydadzą, było znikome. Praktycznie wszędzie mogłem znaleźć przytułek. I to jest chyba największy grzech, że już tego wielkiego doświadczenia, jakim była ta solidarność przez małe "s", chyba więcej nie przeżyjemy. I życzyłbym naszym dzieciom i wnukom, żeby się im to udało. Ale takie przeżycie to rzadki przypadek. Druga kwestia, którą podważył stan wojenny i co przeżywamy do dnia dzisiejszego, to odbudowanie, trwale funkcjonującego, braku zaufania do państwa. Myślę, że będziemy się z tym bardzo długo borykali.

Problem jest w tym, że 200 lat mieliśmy zaborców, którzy tworzyli obce państwo. I nagle przychodzi 1980 r. i próbujemy się zidentyfikować z tym państwem, wymyślić, jakie powinno być. I nagle okazuje się, że to państwo wprowadza stan wojenny. Myślę, że jest to bardzo głęboka trauma, która wdarła się w polskie społeczeństwo. Brak zaufania, że to państwo ma obowiązek chronienia obywateli. Od tego czasu doprowadzono do czegoś, co przez bardzo długi okres komunizmu nie udawało się -zatomizowano społeczeństwo.

Pytano mnie, jak komentuję fakt, że 42-46 proc. Polaków uważa, że wprowadzenie stanu wojennego było konieczne. Skąd się to bierze? Sądzę, że gdyby sondażowi poddać ogólną teorię względności - też nie miałaby szans. Nawet jedna milionowa ludzi nie uznałaby, że tak może być zbudowany wszechświat. To jest kwestia wiedzy, a tutaj bardzo dbano, ażeby ta wiedza do społeczeństwa o stanie wojennym nie dotarła. I to chyba od pierwszych dni. Kiedy zupełnie przypadkiem przez dwa tygodnie stałem się prezesem radia i telewizji, w swoim biurku znalazłem instrukcję napisaną przez prezesa Drawicza, jak redakcje mają się odnosić do 13 grudnia: czego mają nie pisać, czego unikać. To był styl znany z ubiegłych lat. I tak to trwało. Wiedzę o tym, czym był stan wojenny, gdyby ktoś był bardzo uparty, mógł posiąść o godz. 2 w nocy, oglądając jakiś program publicystyczny. I dlatego ta wiedza jest ograniczona i pomysły na ten temat są bardzo różne. Tym bardziej że i zainteresowanie słabnie, bo konsekwencje stanu wojennego są bardzo odległe, a młodzież nie bardzo wie, w jaki sposób może to wpływać na jej życie.

Są jeszcze jednak konsekwencje, które muszą być naprawione, jeśli Polska ma być państwem sprawiedliwym. Chciałem powiedzieć o jednym, ale katastrofalnym zjawisku, które ma miejsce w naszym kraju. Ci, którzy tworzyli Solidarność, którzy walczyli o wolną Polskę, wchodzą w wiek emerytalny albo już weszli. W wieku emerytalnym znajdują się również nasi przeciwnicy. Specjalne emerytury, które są wypłacane funkcjonariuszom policji, ABW, AW z budżetu MSW, obejmują nie tylko funkcjonariuszy III Rzeczypospolitej. One na równych prawach obejmują tych, którzy walczyli z tą opozycją, którzy wsadzali ludzi do więzień, którzy przeprowadzali rewizje, którzy w końcu nie unikali mokrej roboty. Oni wszyscy pobierają w tej chwili emerytury dla funkcjonariuszy państwowych. Jak ktoś był generałem, to pobiera generalską emeryturę w wysokości 75 proc. poborów (jeśli ma pełną wysługę). Bardzo często z żoną zajmowaliśmy się sprawami interwencyjnymi - mnóstwo ludzi zwraca się do nas w tej chwili z emeryturami 400,600,800 zł - po prostu z obszaru nędzy. Ludzi, którzy byli działaczami, którzy ryzykowali życie, karierę, więzienie. A z drugiej strony, mamy funkcjonariuszy, którzy spokojnie pobierają emerytury w wysokości siedmiu-ośmiu tys. zł. To nie jest sprawa wyłącznie MSW. To jest również sprawa sędziów i prokuratorów. Nagle rzutem na taśmę w 1997 r. wprowadzono w stan spoczynku nie tylko sędziów i prokuratorów III Rzeczypospolitej, ale również tych sędziów i prokuratorów, którzy prowadzili kiblówki na Mokotowie. Oni wszyscy korzystają ze stanu spoczynku. To jest 75 proc. poborów na ostatnio zajmowanym stanowisku - waloryzowane zgodnie z systemem płacowym. To generalni prokuratorzy PRL, sędziowie PRL, ci, którzy nie rejestrowali Solidarności. Ci, którzy stwarzali najrozmaitsze przeszkody, którzy skazywali w stanie wojennym.

Jeżeli Polska ma być państwem demokratycznym, ale również sprawiedliwym, jest to problem, który musimy stanowczo rozwiązać.

Senator Zbigniew Romaszewski