W sprawie sądzonego Andrzeja Marka
Redaktora "Wieści Polickich"

Oświadczenie z 6 lutego 2004 roku

 

Oświadczenie

W ostatnim czasie dotarła do mnie bulwersująca informacja o sprawie dziennikarza prasy lokalnej z Polic pana Andrzeja Marka. Dziennikarzowi temu sąd nakazał przeproszenie naczelnika wydziału informacji i promocji urzędu gminy, którego red. Marek skrytykował w kilku wydaniach swojej gazety. W przypadku, gdyby zaś tego odmówił, skazał go na trzy miesiące więzienia. Dziennikarz przeprosin odmawia.

Moje najgłębsze zaniepokojenie, jako obywatela i jako reprezentanta innych obywateli, budzi nie tylko sentencja wyroku, ale i elementy jego uzasadnienia. Obawiam się, ze mamy do czynienia z poważnym zagrożeniem wolności słowa. Obawiam się tez, ze przykład Polic może stać się w Polsce zaraźliwy.

Sądy w Szczecinie uznały, że dziennikarz przekroczył granice krytyki prasowej. Wśród zarzutów, które oskarżony postawił powodowi w swojej gazecie, jednego z zasadniczych sąd nie kwestionuje. Przyznaje bowiem w uzasadnieniu wyroku, że krytykowany urzędnik pełniąc swoja funkcję, posługiwał się zarazem wizytówką swojej prywatnej firmy promocyjnej. Co więcej logo tej firmy widniało przez jakiś czas, obok stopki oficjalnego gminnego informatora. Sąd przyznaje, że sytuacja taka może zasługiwać na krytykę, ale uważa zarazem, że tytuł artykułu - „Promocja kombinatorstwa" - jest zbyt pejoratywny i zasługuje na karę więzienia. Nie jest jasne jakie słowa sądy w Szczecinie uważają za odpowiednie do opisu tego rodzaju sytuacji?

Choć w jednym ze swoich artykułów red. Marek krytykuje nominację naczelnika, jako „wynik niezrozumiałych partyjnych szachów" sąd i to określenie uznaje, za nadmiernie ostre, a rozpatrywanie istniejących na miejscu prywatno - służbowych układów uważa za nieistotne dla sprawy i nie uwzględnia dotyczących tej kwestii zeznań świadków.

Nie jest moim celem ustosunkowywanie się do wszystkich aspektów polickiego wyroku. Nie wykluczam, że red. Marek użył w swojej krytyce także sformułowań niezręcznych, lub niewystarczająco jasno uzasadnionych. Nie odmawiam nikomu prawa zwracania się do sądu, w sytuacji gdy uznał, że jego dobra osobiste zostały naruszone.

Nie zmienia to jednak zasadniczego faktu, ze za nie pozbawioną podstaw krytykę urzędnika gminnego - dziennikarz ma iść do wiezienia.

Wśród wartości które konstytuują demokratyczne państwo - wolność słowa jest jedną z wolności podstawowych. Bez prawa do wypowiadania poglądów, opinii i ocen, bez prawa do ich publikacji w mediach demokracja na każdym szczeblu staje się tylko fasadą. Realizacja zaś tego prawa jest często najtrudniejsza na szczeblu lokalnym. To właśnie sądy powinny jej strzec jako bezcennej wartości. Niestety dzieje się inaczej. Jestem przekonany, że sprawa z Polic powinna być potraktowana przez opinię publiczną, jako sygnał alarmowy.

Senator Zbigniew Romaszewski

* * *

INFORMACJA
Dziennikarz skazany na trzy miesiące więzienia

26 listopada 2003 sąd II instancji oddalił apelację Andrzeja Marka z „Wieści Polickich" i utrzymał w mocy wyrok skazujący, który nałożył na niego karę 3 miesięcy więzienia - w zawieszeniu na dwa lata pod warunkiem, że w terminie miesiąca przeprosi oskarżyciela. W innym przypadku karę więzienia będzie musiał odbyć. Przeprosin nakazanych przez sąd, A. Marek odmówił. 6 lutego 2004, o godz. 9.15 w Sądzie Rejonowym w Szczecinie odbyło się posiedzenie w sprawie wykonania wyroku.

Naczelnik wydziału promocji, rzecznik prasowy urzędu gminnego w Policach Piotr Misiło był negatywnym bohaterem cyklu publikacji Andrzeja Marka w wydawanym przez niego dwutygodniku „Wieści Polickie". Gazeta zarzuciła urzędnikowi, iż stanowisko otrzymał w wyniku koneksji politycznych i rodzinnych koligacji oraz że wykorzystuje je na rzecz własnej agencji reklamowej i zniechęca lokalnych reklamodawców do współpracy z podmiotami dla niej konkurencyjnymi. Podstawą oskarżenia stał się artykuł, w którym dziennikarz umieścił pod tytułem w brzmieniu „Promocja kombinatorstwa" fotokopię biznesowej wizytówki P. Misiły - z jego nazwiskiem i nazwą agencji reklamowej, której był właścicielem.

Sąd nie uznał za naganne tego, co uznał za naganne dziennikarz, a mianowicie, że naczelnik został powołany na stanowisko dzięki partyjnym układom i wpływowej rodzinie. Tymczasem o rodzinnych koneksjach i ich oddziaływaniu na kształt lokalnego życia szeroko informują policcy dziennikarze.

- Policami rządzi od kilku lat klika - mówią. - Jej trzonem jest rodzina Michała K., teścia Piotra Misiły. Michał K. był w poprzedniej kadencji członkiem zarządu powiatu. Jego drugi zięć - szwagier Piotra Misiły, Tomasz K., to przewodniczący sądu grodzkiego w Policach. Obaj panowie, to jest Piotr Misiło i Tomasz K. w momencie składania przez P. Misiłę aktu oskarżenia mieszkali w mieszkaniu teścia Michała K. Tomasz K. był w tym czasie sędzią 3-osobowego XIV Wydziału Karnego Sądu Rejonowego wspólnie z sędzią Marcinem J, który skazał Andrzeja Marka.

Piotr Misiło nie pracuje już w Policach. Przeniósł się do Warszawy. Ale i tu nie zaprzestał działań przeciwko Andrzejowi Markowi. Jest teraz pełnomocnikiem prezesa zarządu Platformy Mediowej Point Group. Tej firmie, jak twierdzą policcy dziennikarze, dawał zlecenia będąc gminnym urzędnikiem. Jako dowód przedstawiają kopie faktur.

Firma, która zatrudniła P. Misiłę, jest wydawcą studenckiego magazynu „Dlaczego". W styczniowym numerze redakcja pisma zamieściła przeprowadzony z Misiłą wywiad. Pierwsze pytanie dotyczy "osiągnięcia", jakim jest skazanie dziennikarza z Polic na karę pozbawienia wolności. Były gminny urzędnik jest z tego najwyraźniej dumny. Ponad połowa wywiadu jest poświęcona tej właśnie sprawie. Innym mocnym akcentem są wypowiedzi P. Misiły dotyczące jego woli walki z patologiami w życiu publicznym i konieczności wymiany pokoleniowej na scenie politycznej. - Młodzi ludzi muszą skoczyć do gardeł starym politykom i zbudować nowe transparentne państwo - to jego słowa. - Oby nie tak transparentne, jak samorząd w Policach - komentują tą wypowiedź lokalni dziennikarze.


Biuro Interwencji i Porad
Stronnictwa
Suwerenność Praca Sprawiedliwość