Niepokój o rozwój Unii Europejskiej

List otwarty opublikowany w "Rzeczpospolitej” w dniu 18 listopada 2003 roku

 

My niżej podpisani, chcemy podzielić się ze społeczeństwami krajów członkowskich i kandydujących do Unii Europejskiej naszym niepokojem o rozwój wypadków w Europie. Obserwujemy coraz mniej woli ze strony rządów niektórych państw europejskich — przede wszystkim Francji i Niemiec — aby nadal działać na rzecz budowania solidarnej i spójnej Europy. Za retoryką odwołującą się do jedności europejskiej coraz wyraźniej kryją się partykularne, narodowe interesy forsowane przez najsilniejsze państwa Unii. Świadczy o tym m.in. sposób, w jaki opracowano projekt konstytucji europejskiej. Niektóre kluczowe rozwiązania projektu, jak zmiana przyjętego w Nicei mechanizmu podejmowania decyzji w Radzie UE, zostały wprowadzone z pominięciem procedur demokratycznych, wbrew zasadzie możliwie szerokiej legitymizacji, która przyświecała pomysłodawcom i orędownikom powołania Konwentu Europejskiego. Obecny projekt w istocie narusza równowagę między małymi, średnimi i dużymi państwami Unii na rzecz tych ostatnich. Może to pogłębić w przyszłości deficyt demokracji w Unii, Demokracja nie oznacza bowiem automatycznego podążania za głosem najsilniejszych, lecz także proces współtworzenia zasad gwarantujących słabszym, iż nie zostaną zredukowani do roli statystów. Polska zaś pragnie być aktywnym uczestnikiem budowania wspólnej, solidarnej Europy. Uważamy zatem, że polska obrona postanowień traktatu z Nicei nie wynika z ciasno pojmowanego interesu narodowego, lecz z przekonania, iż postanowienia te w większym stopniu niż obecny projekt konstytucji pozwalają przeciwdziałać groźnym wewnętrznym partykularyzmom, które mogą w przyszłości rozsadzić zjednoczoną Europę. Z niepokojem obserwujemy także dyskusję na temat przyszłego kształtu finansowego Unii Europejskiej, gdyż wbrew zasadzie solidarności zaczynają dominować w niej tendencje zmierzające do zakonserwowania podziału na kraje biedne i bogate. Stabilnej i spójnej politycznie oraz silnej gospodarczo Unii nie da się zbudować za mniej pieniędzy.

Jesteśmy również przekonani, że nie da się zbudować Wspólnoty jednoczącej europejskie narody bez odwołania się do wspólnych historycznych tradycji naszego kontynentu. Przemilczenie roli odegranej przez chrześcijaństwo w procesie kształtowania się fundamentów cywilizacji i kultury europejskiej z pewnością nie będzie dobrze służyć ani obecnej odpowiedzialności Europejczyków za własną tradycję, ani przyszłej jedności naszego kontynentu.

Senator Zbigniew Romaszewski był sygnatariuszem powyższego listu. List został podpisany przez kilkuset intelektualistów, polityków, dziennikarzy, artystów i duchownych.