W sprawie probacji
Wystąpienie na konferencji w Popowie w dniu 1 grudnia 2003 roku
Stan realizacji rekomendacji przyjętych przez uczestników Konferencji „Probacyjne środki polityki karnej” w dniach 20 - 21 października 2000 roku w Popowie oraz Uchwały Komisji Praw Człowieka i Praworządności Senatu RP IV kadencji w tej sprawie.
Przystępując do omawiania, w jaki sposób nasza Konferencja z 2000 roku wpłynęła na kształtowanie się polityki karnej w Polsce podlegam bardzo mieszanym uczuciom.
Z jednej strony nie sposób nie odnotować sukcesu tamtej Konferencji. Spotkała się z ogromnym zainteresowaniem środowiska osób kształtujących politykę karną państwa. Jej postulaty w znacznej mierze stały się przedmiotem prac legislacyjnych parlamentu i rządu. Waga poruszanych problemów stała się na tyle istotna, że dziś spotykamy się ponownie i sądzę, że z pewną satysfakcją.
Z drugiej jednak strony konfrontacja jej wyników ze skrzeczącą polską rzeczywistością, z kryzysem, bo tak to trzeba nazwać, polskiego wymiaru sprawiedliwości, powoduje, że spory obecne wokół problemu, czy kara ma wychowywać, czy też też pełnić jedynie funkcję prewencji i odpłaty, zaczynają mieć coraz bardziej akademicki charakter.
Z prawdziwą przykrością muszę stwierdzić, że w istniejących warunkach materialnych państwo nie jest w stanie prowadzić ani surowej polityki represji, opartej na karach izolacyjnych, ani konsekwentnie wykonywać założonej w Kodeksie Karnym z 1997 roku polityki szeroko stosowanych kar wolnościowych.
Według danych zawartych w objaśnieniach do części 37- sprawiedliwość budżetu państwa na rok 2004, zaludnienie więzień w roku 2003 wynosiło średnio 82.250 osób przy łącznej pojemności zakładów karnych 64.000 miejsc. Daje to zapełnienie w 128,5%. Jeśli dodamy do tego, że 28 000 skazanych prawomocnymi wyrokami oczekuje na zwolnienie się miejsc celem odbycia kary, to będziemy mieli pełny obraz możliwości wykonywania kar izolacyjnych.
Wydatki więziennictwa w roku 2004 wzrosną nominalnie o 2,5% i w wyniku działań inwestycyjnych prowadzonych na sumę 52 mln złotych uzyskamy dodatkowo 801 miejsc w zakładach karnych. Wszelkie komentarze są tutaj zbyteczne.
Tak więc może przewidziane kodeksem 1997 roku szerokie zastosowanie środków wolnościowych stanowi rozwiązanie narosłych problemów?
Obawiam się, że nie.
Zgodnie z danymi, zawartymi w „Atlasie przestępczości w Polsce” w roku 2001 216.907 dozorów nad dorosłymi (187.000 - warunkowe zawieszenie kary, 295 zwolnienia warunkowe) pełniło 2.077 kuratorów. Od tego czasu liczba kuratorów niewątpliwie wzrastała, ale i tak nawet przy przewidywanym na rok 2004 wzroście o kolejne 350 etatów nieznacznie tylko przekroczy 3.000. Daje to przeciętnie ok. 80 - 90 dozorów na kuratora. Ponieważ w roku 2001 na jednego kuratora przypadały 104 dozory, to możemy to uznać za jakiś sukces naszej Konferencji, ale za to musimy też uznać za całkowicie nieadekwatne do potrzeb polityki karnej bazującej na środkach probacyjnych.
Wśród orzekanych kar 12,6% stanowią kary bezwzględnego pozbawienia wolności, 18,4% kary samoistnej grzywny, 7,6% kary ograniczenia wolności i inne, natomiast 61,4% stanowią kary pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Oznacza to, że w ponad 60% przypadków (ponad 140.000 skazań) egzekucja wyroku będzie miała charakter czysto iluzoryczny.
Trzeba dodać, że wykonywanie kar nieizolacyjnych odbywa się w warunkach ubożejącego społeczeństwa (nieściągalność grzywien), i utrzymującego się w pobliżu 20% bezrobocia.
Jak ma działać współczesny kurator?
W czasach PRL kurator umieszczał swojego podopiecznego w pracy i jego zadaniem było dopilnowanie, aby ten do tej pracy chodził. Podopieczny na 9 - 10 godzin odrywał się od swojego środowiska, podlegał jakimś obowiązkom i proces resocjalizacji miał szansę jakoś się toczyć. Dziś znalezienie dla podopiecznego pracy, dachu nad głową, to problemy, które wykraczają poza możliwości poszczególnych kuratorów i czynią proces resocjalizacyjny całkowitą iluzją. Dlatego tak istotnym mankamentem działań podejmowanych przez rząd jest całkowite niedostrzeganie postulowanej na poprzedniej Konferencji potrzeby powołania w Ministerstwie Sprawiedliwości pionu wykonywania probacyjnych środków polityki karnej, ściśle współpracującego z Centralnym Zarządem Służby Więziennej.
Obecnie, gdy egzekucja kar nieizolacyjnych została włączona do części 15-tej budżetu państwa - sądy powszechne, nawet nie sposób odczytać, jakie są realne nakłady państwa na wykonywanie tych kar.
Rozbicie kurateli pomiędzy sądy okręgowe skazuje je na pełną niemoc petenta, krążącego pomiędzy instytucjami rządowymi i samorządami, podczas, gdy osoby podlegające jej dozorowi powracają do swego patologicznego środowiska i znajdują w nim jedyne oparcie, utwierdzając się jednocześnie w przekonaniu o swojej bezkarności.
Zadania, które by stanęły przed powołanym w ten sposób Centrum Probacji wcale nie byłyby łatwe. Należałoby reaktywować Hufce Pracy, zainicjować roboty publiczne, zbierać oferty prac społecznie użytecznych, wejść w kontakt z prywatnymi przedsiębiorcami, samorządami, stworzyć ofertę pracy i zamieszkania, stworzyć potencjalną możliwość wyrwania się z patologicznego środowiska. Tego pojedynczy kurator nie jest w stanie dokonać, a od tego zależy sensowność orzekania środków probacyjnych. Oczywiście wszystko to wymaga środków materialnych.
Trudno tu komuś zarzucać złą wolę, prawie wszystkie postulaty naszej poprzedniej Konferencji, za wyjątkiem wyżej wspomnianego, zostały lepiej lub gorzej z większym lub mniejszym entuzjazmem wykonane. Ustawa o kuratorach jest, przepisy wykonawcze są, a zmieniło się naprawdę niewiele. I tak naprawdę uwierzę w możliwość realizacji probacyjnych środków polityki karnej dopiero wtedy, gdy odpowiednie środki materialne, na początek nawet niewielkie, zobaczę w ustawie budżetowej.
Na koniec kilka słów o mediacji. Naprawdę trudno zrozumieć, dlaczego w sytuacji zawalonych sprawami sądów, narastających zaległości, ciągnących się latami spraw (nie tylko karnych) inicjatywa mediacji forsowana z pełnym samozaparciem przez grupę rzadko dziś spotykanych społeczników, natrafia na tak chłodne przyjęcie ze strony szerokich środowisk prawniczych. Wydawałoby się, że mediacja doprowadzająca do ugody i zdejmująca z sądów jakiś procent spraw powinna spotkać się z entuzjazmem zarówno ze strony środowisk sądowniczych jak i ministerstwa. Tym bardziej, że może ona dotyczyć nie tylko spraw karnych, na których koncentruje się nasza uwaga, ale również spraw cywilnych, spraw pracy, spraw gospodarczych czy ubezpieczeniowych.
A jednak tak nie jest. Co o tym decyduje? Rutyna czy może interesy poszczególnych korporacji prawniczych.
Jakie?
Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Być może wpływa na to powszechny brak zaufania i tajona niechęć do tych, którzy wierzą w możliwość społecznego działania. Ale można by zbudować mediację komercyjną, sprywatyzowaną, zgodną z powszechnie obowiązującym modelem. To też pomogłoby naszemu wymiarowi sprawiedliwości, a może bardziej zainteresowałoby prawników? W każdym bądź razie upowszechnianie ugody na miejsce pieniactwa jest naprawdę ważkim społecznym celem.