Polityczny Plakat

Wypowiedź dla "Gazety Wyborczej" z dnia 26 maja 2000 roku

 

"Granma" podjęła ponownie temat mojej wizyty na Kubie. Wiąże się to z atakiem na niezwykle szlachetną postać Dagoberta Valdesa. Cała awantura jest bardzo przejrzysta. Kuba jest izolowana od świata, dlatego zdecydowaliśmy się jako Fundacja Obrony Praw Człowieka dotrzeć na Kubę i spróbować zaprezentować tam wystawę plakatu polskiego. Retrospektywa plakatu polskiego od 45 roku musiała mieć swój wymiar polityczny. Ale stawianie zarzutów kontrrewolucyjności to nadwrażliwość. Zaskakują mnie zarzuty wobec naszych dyplomatów, a w szczególności pana Jacka Hinza. Niewątpliwie promocja polskiej kultury, tradycji i historii należy do podstawowych zadań naszych placówek dyplomatycznych.

To już drugi artykuł, pierwszy ukazał się w „Granmie" 16 maja. Tam relacjonowano moje rozmowy z przedstawicielami opozycji kubańskiej /prowadzone w domu pana Jacka Hinza. Podsłuchiwanie dyplomatów jest praktykowane. Natomiast uznawanie tego za normę w stosunkach międzynarodowych to jest chyba przesada. To jest naruszenie obyczajów cywilizowanych narodów. Tutaj „Granma" trochę przesadziła. Wystawa była wydarzeniem. Spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem. Ludzie byli zachwyceni, że ktoś na świecie wie, że Kuba istnieje. To bardzo ważne z punktu widzenia naszej polityki międzynarodowej, żeby akcentować to nasze przywiązanie do praw człowieka, bo myśmy osiągnęli tu sukces. Niewiele jest krajów, które potrafiły zmienić ustrój nie przelewając ani kropli krwi. To również w interesie narodu kubańskiego. „Granma” nasz sukces wzmocniła do entej potęgi.

Wypowiedź Sentora Zbigniewa Romaszewskiego notował Maciej Stasiński