Sprostowanie w sprawie Czeczenii

Artykuł złożony w redakcji "Życia"
w trybie sprostowania w dniu 7 lutego 2000 roku

 

W „Życiu" z 3. 02. 2000 r. przeczytałem niezwykle smutny artykuł p. Łukasza Warzechy pt. „Rozsądek jest ważniejszy", a ponieważ w artykule tym wielokrotnie pada moje nazwisko, pozwalam sobie zajmować łamy Pańskiego pisma tymi kilkoma uwagami.

Otóż smutek artykułu polega na tym, że oto p. Warzecha zauważył, że świat jest dość podły, prawa człowieka traktuje instrumentalnie, rządzi się własnymi interesami i zdrowy rozsądek nakazuje nam te interesy akceptować. Ja natomiast, jego zdaniem, ciągle ulegam szkodliwej iluzji, że można do polityki międzynarodowej, choćby tylnymi drzwiami, wprowadzać pojęcie praw człowieka. To naprawdę bardzo smutne, jeśli ktoś, kto przeżył połowę tego życia, które ja przeżyłem, i to w warunkach rozwijającego się państwa demokratycznego, ma tak pesymistyczną wizję świata, negującą możliwość uporządkowania go w oparciu o jakikolwiek system wartości (być może poza pieniądzem).

Koniec końców funkcjonujący od ponad 5000 lat dekalog też się słabo sprawdza. Morderstwa, kradzieże, rozboje, kłamstwo, rozwiązłość uzyskały obywatelstwo na świecie. Tym niemniej pomysł, ażeby z niego zrezygnować i zaprzestać ścigania przestępstw uważałbym za dość śmiały i bliższy libertynizmowi niż linii redakcyjnej „Życia".

Powszechna Deklaracja Praw Człowieka to niewątpliwie próba kodyfikacji tych wartości, które są uznawane przez społeczność ludzką. Nawet p. Warzecha jest zdania, że nikt nie powinien być torturowany ani nie powinno być niewolników. Jak każda kodyfikacja i ta może rodzić kontrowersje. Ostatecznie reprezentant PRL pan Katz-Suchy wstrzymał się od głosu wraz z całym „obozem postępu", uważając, podobnie jak p. Warzecha, że chroni ona nadmiernie interes jednostki, lekceważąc interesy narodu i państwa. Ja jednak będę w dalszym ciągu naiwnie uważał, że godność człowieka, która jest źródłem jego praw, powinna podlegać szczególnej ochronie niezależnie od różnych innych interesów międzynarodowych.

Znaczną część artykułu p. Warzecha poświęca polemice ze swoimi wyobrażeniami na temat moich poglądów. Rozważając „dostrzeganie niuansów i całej gamy odcieni", insynuuje, że poza interwencją w Czeczenii nie mam nic innego do zaproponowania. Otóż spieszę zapewnić, że już od 25 lat, a więc od momentu wczesnego dzieciństwa p. Warzechy, zajmuję się organizowaniem różnych nacisków społecznych i politycznych i dość dobrze orientuję się w tej materii, a nawet czasami odnoszę sukcesy. To prawda, sprawa Kosowa i Czeczenii narusza interesy rosyjskie, stanowiące zasadniczy kanon polityki realnej, ale ja nawet w tych sprawach dostrzegam możliwość wywierania, oczywiście „zniuansowanych", nacisków.

P. Warzecha jest zdania, że „Przywódcy Zachodu, choć w swej retoryce bardzo stanowczy, wiedzą, jak daleko się mogą posunąć i żaden zapalony obrońca praw człowieka nie zmusi ich do przekroczenia granic zdrowego rozsądku". Otóż to nieprawda. Sam p. Warzecha przyznaje, że w Kosowie go przekroczyli. Ja, trochę starszy, mając w pamięci Monachium czy Jałtę, posiadam w sprawie zdrowego rozsądku przywódców zachodnich inny pogląd i chciałbym na ten ich zdrowy rozsądek wpływać.

Zupełnie nie rozumiem niechęci p. Warzechy do plakatu „Rosja morduje, świat milczy, a Ty?" W końcu mógł wyjść na miasto z plakatem „A ja popieram Putina" i też by mu się nic nie stało. W końcu obrońcy praw człowieka wywalczyli mu taką wolność. Polska to wolny kraj.

Porównywanie Czeczenii z Krajem Basków, Katalonią, Szkocją, Śląskiem itd., itd. to wyraz braków erudycyjnych autora, ale to nie tragedia, można to jeszcze uzupełnić.

To chyba tyle i może za Jankiem Kelusem dodam: „Tutaj warto zrobić historyczny przytyk, że co drugi volksdeutsch był realpolityk".

Łączę wyrazy szacunku
Zbigniew Romaszewski
Senator RP

P.S. W artykule „O szkodliwości praw człowieka" („Życie" z 4. 02. 2000 r. ) p. Ryszard Legutko myli łatwo dostrzegalną patologię z całym systemem praw człowieka, mającym swe źródło w niezbywalnej godności osoby ludzkiej. Taki zabieg, dopuszczalny w felietonie, stanowi poważny błąd metodologiczny w serio formułowanej opinii. Jak to pisze p. Cezary Michalski („Życie" z 4. 02. 2000 r.), jest to przysłowiowe wylewanie dziecka z kąpielą. Obiecuję więcej w tych oczywistych sprawach nie zabierać miejsca.