Niepotrzebna wrzawa
Z Senatorem Zbigniewem Romaszewskim rozmawia Krzysztof Górski
Wywiad opublikowany w tygodniku „Nasza Polska” 5 maja 1998 roku
Krzysztof Górski: Skąd, zdaniem Pana, tyle szumu wokół radomskiej akcji „Małołat" rzekomo godzącej w prawa obywatelskie oraz lamenty i zastrzeżenia w związku z zarządzeniem podobnej akcji w stolicy?
Zbigniew Romaszewski: Uważam, że jest to jakieś kompletne nieporozumienie. Obserwując to z punktu widzenia Komisji Praw Człowieka i Praworządności, mógłbym raczej powiedzieć, że radomska policja nareszcie zaczęła wykonywać swoje obowiązki w stosunku do małoletnich. I chwała jej za to. Byłoby dobrze, gdyby również policja w innych miastach przejęła się sprawą nieletnich. W działaniach radomskich nie nastąpiły żadne wydarzenia, które by w jakikolwiek sposób wykraczały poza normalne, przewidziane ustawą obowiązki policji.
K.G.: Czy do Komisji Praw Człowieka i Praworządności, której Pan przewodniczy, wpłynęły jakieś skargi bądź, zastrzeżenia?
Z.R.: Niczego podobnego nie było. Z tego co wiem, wszystko było w najwyższym porządku. Tyle że zauważono taki problem i wzięto się za jego rozwiązywanie bardziej energicznie niż gdzie indziej. Zaś cały ten wrzask powstał w wyniku kompletnego nieporozumienia. Chociaż, być może, w pewnym sensie było to korzystne, ponieważ ta wrzawa wywołała szok, ludzie problem zauważyli, zaczęła się dyskusja, co z tą sprawą zrobić. Demoralizacja młodzieży jest faktem i chyba nikt nie jest w stanie temu zaprzeczyć. I w związku z tym podejmowanie najrozmaitszych działań jest po prostu niezbędne. Ale oczywiście same działania policji w tej mierze są dalece niewystarczające. Dzieci i młodzieży przy pomocy policji wychowywać się nie da. Do tego potrzebna jest przede wszystkim właściwa oświata i pedagogika. Potrzebna jest szeroka akcja wychowawcza w szkołach, w rodzinach, potrzebne jest stworzenie młodzieży możliwości rozładowania się poprzez m.in. dostęp do sportu. Tymczasem w tej chwili sytuacja jest w gruncie rzeczy taka, że nie ma normalnego sportu dla dzieci. Sale w większości szkół ze względów materialnych są wynajmowane i młodzież nie ma się gdzie wyładowywać. To samo dotyczy boisk szkolnych. Obecnie w Warszawie boiska szkolne się zabudowuje, także w centrum miasta. Więc, gdzie ta młodzież ma się podziewać?
I te problemy trzeba rozwiązywać, może nawet bardziej niż od strony policyjnej. Natomiast tego całego wrzasku, dotyczącego łamania praw, ja po prostu nie rozumiem. Nie rozumiem takie z tego powodu, że jest cały szereg ograniczeń dotyczących praw ludzi niepełnoletnich. Nie rozumiem np. dlaczego nie zrobił się wrzask, że ustawa o przeciwdziałaniu alkoholizmowi zabrania nieletnim do lat 18 spożywania alkoholu. Niewątpliwie jest to ograniczenie wolności i praw młodzieży. To samo dotyczy papierosów, a także kwestii bardziej osobistych: po to, żeby wziąć ślub przed 18 rokiem życia, trzeba uzyskać zgodę sądu. Dlaczego w tych sprawach nie ma krzyku? Niewątpliwie dzieci i młodzież jest to specjalna kategoria ludzi, którzy podlegają kształtowaniu. Społeczeństwo powinno im poświęcić specjalną uwagę, oni muszą funkcjonować w społeczeństwie na zupełnie szczególnych zasadach, bo w przeciwnym wypadku dochodzimy do jakiejś kompletnej aberracji.