W salonie nie puszcza się bąka

Z Senatorem Zbigniewem Romaszewskim rozmawia Barbara Madajczyk-Krasowska
Wywiad opublikowany w "Dzienniku Bałtyckim" w dniu 22 sierpnia 1997 roku

 

Barbara Madajczyk-Krasowska: Dlaczego opozycja krytykuje ustawę o Trybunale Konstytucyjnym?

Zbigniew Romaszewski: Nowa konstytucja daje Trybunałowi Konstytucyjnemu bardzo szerokie uprawnienia, miedzy innymi możliwość odrzucania ustaw bez żadnego odwołania. Rozszerzone kompetencje Trybunału wymagały nowej ustawy. Projekt ustawy, który do Laski Marszałkowskiej złożyła Kancelaria Prezydenta, był w zasadzie dobry. Natomiast zmiany, które wprowadzili do przyjętej przez obie izby ustawy parlamentarzyści, dyskwalifikują ten parlament. Ustawa miała wejść w życie razem z konstytucją 17 października. Po poprawkach w Sejmie okazało się, że co prawda ustawa wejdzie w życie 17 października razem z konstytucją, lecz poza dwoma artykułami: piątym, ustęp pierwszy i osiemdziesiątym ósmym, ustęp drugi oraz trzeci, które mają wejść w życie w siedem dni od ogłoszenia ustawy.

B.M-K.: Po co wprowadzono ten bezprecedensowy dziwoląg prawny?

Z.R.: Ponieważ skład Trybunału został zwiększony do piętnastu osób i właśnie te artykuły pozwalają jeszcze temu parlamentowi wybrać uzupełniająco trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego. To rzecz niebywała, gdyż poza wyraźnym interesem politycznym obecnej koalicji, nie ma racjonalnego powodu, dla którego te wybory powinny się odbyć wcześniej, przed wejściem w życie całej ustawy. Na dodatek ten interes jest całkowicie nieuprawniony, gdyż parlament tej kadencji na dwunastu członków trybunału wybrał już ośmiu. Po wybraniu jeszcze trzech - okaże się, że w piętnastoosobowym Trybunale Konstytucyjnym będzie zasiadało jedenastu sędziów wybranych przez ten parlament, czyli nominowanych przez koalicję SLD - PSL.

B.M-K.: Politycy tych partii twierdzą, że wszyscy sędziowie są apolityczni i zarzucają wam, że upolityczniacie trybunał.

Z.R.: Oczywiście, że oni są apolityczni i dlatego te stanowiska mają zająć apolityczni panowie: Jaskiernia, Bentkowski i Mazurkiewicz.

B.M-K.: Ale ponoć Aleksander Bentkowski i Jerzy Jaskiernia wycofali się z ubiegania się o członkostwo w trybunale.

Z.R.: Lepsze posady dostali?

B.M-K.: Może ich zastąpią mniej znani członkowie tych partii?

Z.R.: Można opowiadać dowolne głupstwa. Warto w tym miejscu przypomnieć, że my wyszliśmy z PRL. A w peerelu mieliśmy, jak wiadomo, najlepszą i najbardziej demokratyczną konstytucję, mieliśmy również parlament, też najlepszy, najbardziej demokratyczny i wybrany wolą całego narodu. W tej chwili będziemy mieli Trybunał Konstytucyjny, który będzie funkcjonował na zasadach całkowicie obowiązujących w PRL. Instytucja, która miała być apolityczna i ponad wszelkimi podziałami oraz miała patrzeć na system prawny państwa wyłącznie z punktu widzenia prawa, została uwikłana w spory polityczne i zdominowana przez koalicję postkomunistyczną.

B.M-K.: Ale politycy SLD i PSL twierdzą, że oni mieli prawo zmienić ustawę i że wybór dodatkowych trzech sędziów będzie zgodny z prawem i regułami demokracji.

Z.R.: Tu w ogóle nie można mówić o prawie, bo te działania nie mają nic wspólnego z prawem. Owszem, oni mają prawo mianować na stanowisko sędziego Trybunału Konstytucyjnego kogo chcą, nawet "Olina", tylko są pewne zasady i każdy kto rozumie demokrację wie, że po to się powołuje instytucie o apolitycznym charakterze, aby reprezentowały inne niż czysto polityczne wartości i żeby ich nie można było zmieniać i dopasowywać do jakichkolwiek własnych interesów. To, co się w tej chwili dzieje wokół trybunału, to jest świadome niszczenie demokracji, to po prostu budowanie nowego PRL. Ja obecnie czuję się w tym parlamencie tak, jak bym zasiadał w peerelowskim parlamencie. W aktualnie tworzonych ustawach są brane pod uwagę wyłącznie interesy tej koalicji. Parlament jest zawalony ponad trzydziestoma ustawami, tylko po to, aby już nikt nie rozumiał, gdzie to społeczeństwo jest kantowane, nabierane, i żeby można było bez przeszkód realizować swoje własne interesy.

B.M-K.: Parlamentarzyści PSL kłócą się z premierem, złożyli wniosek o odwołanie rządu, ale przy głosowaniu nad ustawą o Trybunale w Senacie podnieśli zgodnie ręce razem z senatorami SLD.

Z.R.: Oni mają zagwarantowane jedno miejsce w Trybunale Konstytucyjnym, bowiem już wcześniej zostało ustalone, że będzie dwóch sędziów z SLD i jeden z PSL. Oni nie są w stanie zrezygnować z żadnego stanowiska dla jakichś wyższych racji.

B.M-K.: Co będzie dalej?

Z.R.: Nie mam pojęcia. To jest bardzo poważny problem, bo Trybunał Konstytucyjny jest instytucją, która ma umocowanie w konstytucji. Sędziowie są wybierani na dziewięcioletnią kadencję. I jeśli SLD i PSL będą mieć jedenastu sędziów w piętnastoosobowym składzie, to trybunał będzie w stanie sparaliżować wszelką działalność parlamentu i rządu.

B.M-K.: Ustawę musi teraz podpisać prezydent.

Z.R.: Ale prezydent zapowiedział, że ją podpisze. Dziwię się, że prezydent nie dostrzega zagrożeń. Nonsensowność tej ustawy jest przecież oczywista, tak jak na przykład oczywiste jest, że w salonie nie można puszczać bąka. Takich rzeczy nie wolno robić, mimo że tego nie zapisano w żadnym prawie i nikogo za to nie można pociągnąć do odpowiedzialności. Tylko każdy normalny człowiek po prostu wie, że się tego nie robi. A ludzie, którzy tego nie wiedzą, powinni być właściwie wyeliminowani z życia politycznego w demokratycznym kraju, bo nie rozumieją na czym polega demokracja.

B.M-K.: A tymczasem w niektórych sondażach badania opinii publicznej SLD ma najwyższe notowania.

Z.R.: Trzeba będzie popracować nad świadomością społeczeństwa i nad wyjaśnianiem na czym polega demokracja. Przypuszczam, że w podobny sposób koalicjanci podzielą się stanowiskami w Radzie Polityki Pieniężnej. Po pewnym czasie ludzie się zorientują, że politycy obecnej koalicji nie troszczą się o wyższe racje.