O sytuacji w Radomiu A.D 1996

Z senatorem RP Zbigniewem Romaszewskim rozmawia Jarosław Kowalik
Wywiad opublikowany w radomskim „Kurierze Kupieckim” w dniu 28 listopada 1996

 

Jarosław Kowalik: Panie Senatorze, przyjechał Pan na zaproszenie Porozumienia Samorządowego Mieszkańców Radomia. Jak Pan ocenia tę inicjatywę?

Zbigniew Romaszewski: Uważam, że podstawą demokracji jest aktywność obywateli. To obywatele przyjmują odpowiedzialność za Polskę, wobec tego tworzenie tego rodzaju inicjatyw zawsze jest pozytywnym przejawem aktywności społeczeństwa. My nie jesteśmy w stanie, o ile nie będzie takiej aktywności pokonać zjawisk patologicznych w naszym kraju: korupcji, przekupstwa, kradzieży itd. Bo żaden system nawet policyjny, bez udziału obywateli, ich postawy, bez ukształtowanej opinii publicznej, nie jest w stanie tego rodzaju patologii zwalczyć. Dlatego uważam, że jedną z podstaw prawidłowego funkcjonowania systemu demokratycznego jest właśnie interesowanie się obywateli tym terenem na którym żyją, a więc również Samorządem. To jest ten podstawowy teren, który każdy zna, wie jak funkcjonuje i każdy może ocenić. A tworzenie struktur, w których ci obywatele mogą dawać wyraz, walczyć o swoje prawa, swoje przekonania - to jest podstawowa zasada demokracji.

J.K.: Panie Senatorze, wypowiedział Pan dzisiaj takie znamienite zdanie, że bez udziału obywateli w życiu państwa, w życiu społeczeństwa, praktycznie demokracja nie może istnieć. Czyli kierunek działania Porozumienia jest słuszny.

Z.R.: Uważam oczywiście, że tak. Jednym z podstawowych praw obywateli jest wyrażanie swojego niezadowolenia, swojej dezaprobaty, no i wypowiadanie się na te tematy, które mu doskwierają. Wobec tego jest to rzecz całkowicie słuszna, całkowicie ważna. Ale jak to wypadnie w praktyce, jak to zostanie ocenione przez ogół mieszkańców - to zupełnie inna kwestia. Już sam fakt mobilizacji w organizowaniu się w obronie własnych interesów - to jest podstawa, taki elementarz.

J.K.: Rozumiem. Panie Senatorze, chciałbym jeszcze wtrącić wątek "Billi" radomskiej wybudowanej w sposób - "przyśpieszony"... Powiedział Pan, że sposób załatwienia tej sprawy godzi między innymi w samorządność.

Z.R.: Powiedziałbym, że godzi też w interesy polskiego handlu. To jest ten ważny problem, który przed nami stoi. Ruch Odbudowy Polski ma jednoznaczne stanowisko. Naszym celem jest m.in. popierać drobną i średnią przedsiębiorczość. Przede wszystkim popierać niezależność ekonomiczną obywateli. Fakt, że urodziła się ta nasza drobna i średnia klasa (a rodziła się ona w bólach, bez pieniędzy, bez kapitału), to jesteśmy świadomi, że nie może ona jeszcze konkurować z tym kapitałem, który napływa do nas z Zachodu, albo wypłynął z Polski i przez Zachód do nas wrócił. Tutaj możliwości konkurencji nie ma. Wobec tego uważamy, że to jest to, co musimy chronić, co jest rzeczywistym gwarantem Polski demokratycznej, Polski wolnorynkowej. Można mówić o szeregu działań pozytywnych np. fakt, że kupcy zawiązali Partię Kupiecką. Podobne inicjatywy mogłyby doprowadzić do stworzenia wspólnych kapitałów, które w jakiejś mierze będą konkurować z tymi wielkimi konsorcjami, które nasz rynek usiłują opanować. To jest bardzo już cenne. Takie otwieranie się na oścież może doprowadzić do tego, że najlepsze lokalizacje oddamy przedsiębiorcom zachodnim, którzy dysponują olbrzymim kapitałem.

J.K.: Czyli ta niezależność finansowa obywatela, nie wyciągającego rąk po jałmużnę, albo jak kto woli po zasiłek, jest podstawą niezależnego społeczeństwa, również klasy średniej.

Z.R.: To jest fundament! Na silnej klasie średniej zbudowały się wszystkie demokracje. W każdym kraju istnieją pewne ekstremalne dochody, istnieją też sfery nędzy, ale generalnie, żeby mogła funkcjonować demokracja potrzebna jest klasa średnia. Oznacza ona również robotników, którzy mają swoje udziały, którzy rzeczywiście ten system budują, ten system popierają i są z tego systemu zadowoleni. Natomiast u nas buduje się państwo dla 200 tys. ludzi. Jest to rzeczą drugorzędną, czy będą się wywodzili z nomenklatury komunistycznej, czy innej. Dla mnie jest to rzecz nie do przyjęcia.

J.K.: A jak Pan ocenia aktualną sytuację w naszym mieście?

Z.R.: Jeżeli chodzi o sytuację gospodarczą (oglądam dużo miast - dużo jeżdżę) to Radom został dalej miastem biednym, dlatego rozwój Radomia powinien być zadaniem pierwszoplanowym np. należy zmniejszyć bezrobocie, zakłady powinny przestać upadać, a powinny rozwijać się.
Niewiele natomiast mogę powiedzieć na temat sytuacji politycznej. Szkoda, że tak dużo błędów zostało popełnionych przez radnych Centroprawicy. Jest jednak kwestia taka, że jeżeli my o tych problemach nie będziemy mówili, to okaże się, że jedynymi obrońcami ludności będą ludzie wywodzący się z nomenklatury postkomunistycznej. I wtedy już naprawdę nasze wybory parlamentarne lub samorządowe są kompletnie przegrane. Musimy spojrzeć naprawdę na to, co się w mieście dzieje, jak oceniane jest to wszystko przez ludzi.

J.K.: Czyli wracamy niejako do tej akcji, która ma miejsce w Radomiu, czyli Porozumienia Samorządowego Mieszkańców Radomia, które taką inicjatywę podjęło. Co prawda opiera się ona częściowo na krytyce obecnej sytuacji, ale jednocześnie stwarza program naprawczy, czyli to co trzeba w mieście natychmiast zrobić. Ta inicjatywa - zgodziliśmy się - jest słuszna.
Tutaj chciałbym wrócić do listu, który wystosował Pan do Radnych.
Rada Miejska nie podjęła żadnej dyskusji na temat działalności Zarządu Miasta i w zasadzie toleruje wszystkie jego działania. W radio „Rekord" padło stwierdzenie, że Pan Prezydent potrafi radnym wmówić to, „że czarne jest białe, a białe czarne i radni to przegłosują zgadzając się." W związku z tym, czy ten list był w jakimś stopniu odzwierciedleniem sytuacji i Pana opinii o naszym mieście?

Z.R.: Proszę Pana. Zbiór tych niedomagań, zbiór tych patologii, o których mi mówiono, które znałem, z którymi postarałem się zapoznać np. cena ciepła jest rzeczą znaną, strajk komunikacji - jest rzeczą znaną. To są rzeczy oczywiste i na to chciałem zwrócić uwagę. Nie musiało dojść do tak ostrych działań, gdyby chciano to skorygować, przedstawić prognozy naprawcze.

J.K.: Zarząd Miasta miał wielokrotnie okazję wypowiedzieć się na ten temat, jak również Rada Miejska mogła to uczynić. Niestety, nie zrobiła nic. Natomiast Pan Prezydent używa sformułowań, iż Pan bierze swoje wiadomości z ulicy, z targowisk i z jakiś brukowych wydawnictw i nie uwiarygodnił Pan tych opinii.

Z.R.: Te informacje, które miałem są powszechnie dostępne, widoczne gołym okiem. Nie potrzeba specjalnej znajomości tematu. Rozmawiałem na ten temat z Przewodniczącym Rady Miasta Jankiem Rejczakiem, którego znam od lat, którego zdanie bardzo cenię i szanuję. Te fakty, o których mówiłem konstatował ze mną. Moja wypowiedź dotyczyła tego co jest widoczne gołym okiem, a układy personalne naprawdę nie są mi znane.

J.K.: Członkowie Zarządu zarzucają Panu, że prowadzi Pan już niejako kampanię wyborczą, że będzie Pan, być może, kandydował z okręgu radomskiego. Jak to się ma do rzeczywistości?

Z.R.: Nijak! Przez dwie kadencje byłem senatorem z woj tarnobrzeskiego. Jest to gigantyczne obciążenie. Wyniki jakie się osiąga, (nie będąc na miejscu) w stosunku do tego co się robi są niewspółmierne, że drugi raz bym już czegoś podobnego nie zrobił (mimo, że Radom jest o połowę bliżej jak Tarnobrzeg). Mieszkam w Warszawie i tam już pozostanę. To jest naprawdę miłe miasto.

J.K.: Czy zechce Pan jeszcze przyjechać do Radomia i ponownie spotkać się z mieszkańcami?

Z.R.: Oczywiście. Do Radomia nie jest daleko. Dziś odbyłem gruntowną wizytę - od godzin rannych do wieczornych.

J.K.: Dziękuję uprzejmie za rozmowę.

Z.R.: Dziękuję!