Po wizycie w Zgorzelcu

Materiały opublikowane w tygodniku „Łużyce” 18 grudnia 1996 roku

 

Zamieszczone poniżej materiały są pokłosiem wizyty państwa Zofii i Zbigniewa Romaszewskich w Zgorzelcu w dniu 12 grudnia 1996 roku

Fragmenty wystąpienia senatora Romaszewskiego
na spotkaniu z mieszkancami

(...) To my, to nasze pokolenie wywalczyło wolność dla Polski. Nawet obraz dzisiejszej rzeczywistości tego faktu nie zmienia.(...)

(...) Polska jest zagrożona tym, że będzie własnością wąskiej grupy ludzi z niejasną i haniebną przeszłością. Obecna koalicja wie, że będzie musiała odejść. W związku z tym starają się (SLD + PSL - przyp. red.), żeby ci, co przyjdą (prawica i "Solidarność" - przyp. red.) nie mogli ich rozliczyć. Rozdaje się za grosze swoim ludziom polski majątek. Szykuje się gigantyczne projekty prywatyzacji Polskiej Miedzi, banków, ubezpieczeń, telekomunikacji, sektora paliwowego. Ten majątek jest podstawą naszego państwa. Jego grabieży będziemy zapobiegali, a ci, którzy biorą w tym udział, niech pamiętają, że majątek wróci do społeczeństwa i będzie mu służył.

Drugą sprawą stojącą na drodze odbudowy państwa jest powrót do systemu wartości, gdzie patriotyzm, umiłowanie polskości ma fundamentalne znaczenie.

Występujemy przeciw formowanym opiniom, że pierwszy milion trzeba ukraść, lub innym, w których udowadnia się, że nie ma różnic między ofiarą, a katem. Bez systemu wartości pozwalającego nam odróżnić prawdę od kłamstwa będziemy tłumem, który nie ma nic do powiedzenia, który nie jest w stanie pracować dla wspólnego dobra, jakim jest Polska. Wkraczając w XXI wiek musimy pamiętać, że jesteśmy Polakami ze swoją tradycją, kulturą połączeni w umiłowaniu polskiej ziemi. Można kochać francuskie malarstwo, niemiecką literaturę ale nie wierzcie w to, że będzie taki twór jak uniwerslany Europejczyk. Jesteśmy za Europą, ojczyzną, w której swoje miejsce ma silna Polska. Polska z dorobkiem 1000-letniej historii.(...)

* * *

Spotkaliśmy się na wiecu Gomułki
Z Zofią Romaszewską rozmawia Kajetan Marcinkowski

Kajetan Marcinkowski: Jest Pani żoną wybitnego polityka. Jest Pani również osobą publiczną. Jak Państwu udaje się pogodzić małżeństwo z polityką, lub szerzej z działalnością, którą uprawiacie?

Zofia Romaszewska: Od początku jedno przeplata się z drugim. Poznaliśmy się w 1956 roku, gdy byliśmy jeszcze w szkole. Biegaliśmy na jakieś wiece niesłychanie zbuntowani.

K.M.: Czy to była wielka, gwałtowna miłość?

Z.R.: Byliśmy młodzi. Nie bardzo wiedzieliśmy czego chcemy. Był to, jak, to zwykle bywa w tych sprawach - po prostu przypadek. Byliśmy bardzo zakochani i tak to wyszło. Jednak początek naszej znajomości to polityka. Spotkaliśmy się na wiecu Gomułki.

K.M.: I to namiętność do Gomulki Was połączyła?

Z.R.: Oczywiście, że nie. Urodziła nam się córka, którą wychowaliśmy nie oddając do żadnego przedszkola. Kiedy skończyła 14 lat był akurat rok 1976. Zdecydowaliśmy się włączyć ją w to, co było dla Polski i dla nas ważne. Od tego czasu uczestniczymy w tym bez przerwy.

K.M.: Teraz mija 15 lat. Jaką cenę płaciliście przez te lata strachu o bliskiego, kochanego człowieka?

Z.R.: Płaciliśmy świadomie, traktując to, jako rzecz oczywistą. Wiedzieliśmy, że nasz kraj tego potrzebuje. Przyjmowaliśmy nasze życie "po prostu". Chcieliśmy bez wstydu móc patrzeć na siebie w lustrze. Dziś nasza córka, która jest już dorosła, akceptuje to, co my robiliśmy i robi to samo po swojemu.

K.M.: A co robi?

Z.R.: Pracuje, tworzy. Ukończyła właśnie film "KGB wczoraj, dziś, jutro".

K.M.: Skąd u Pani te pasje do życia publicznego i politycznego.

Z.R.: To wzięło się z historii moich przodków. Moja babcia wydobywała swojego męża z twierdzy, jaką był wtedy Petersburg. Oni też wojowali razem. Potem on był senatorem, a ona posłanką na Sejm. Dziadek zmarł wcześniej na gruźlicę, a babcia w przeddzień wyzwolenia w Oświęcimiu. Z czterech dziadków znam grób tylko jednego.

K.M.: Dziękuję za rozmowę.

* * *

Nie będziemy układać się z oszustami
Z Senatorem Zbigniewem Romaszewskim rozmawia Kajetan Marcinkowski

Kajetan Marcinkowski: Co będzie, kiedy Ruch Odbudowy Polski znajdzie się w tej większościowej części nowego parlamentu i przyjdzie mu wraz z Akcją Wyborczą "Solidarność" dobierać partnerów do koalicji. Co wybierze: Unię Wolności, PSL a może Unię Pracy? Według waszej dotychczasowej postawy wybór każdego z wymienionych potencjalnych partnerów nie jest wyborem dobrym.

Zbigniew Romaszewski: Tego rodzaju rozważania będziemy prowadzić po wyborach, kiedy podział miejsc w parlamencie będzie znany. Będziemy szukali partnerów biorąc pod uwagę ich programy.

K.M.: A jeżeli przyjdzie Wam dogadywać się z ludźmi z agenturalną przeszłością?

Z.R.: Uważam, że będziemy dogadywać się nie oszukując naszych wyborców i opinii publicznej. Wyniki wyborów wyznaczą nam partnerów. Nie będziemy układać się z oszustami. Kto się z nimi będzie układał, będzie oszukany. Partnerów będziemy poszukiwać na niezbędnym poziomie wiarygodności.

K.M.: A programy?

Z.R.: Nie mogą być sprzeczne w sprawach dla nas fundamentalnych. Jeżeli ciągnie się wóz w przeciwnych kierunkach to będzie stał w miejscu. A nie o to przecież chodzi. My chcemy ten wóz z tego bagna, w jakim tkwi, wyciągnąć.

K.M.: Czym są doświadczenia z 4 czerwca 1992 r. (parlament wsparty przez Lecha Wałęsę odwołał rząd J. Olszewskiego - przyp. red.) dla Pana, dla ROP-u i ogólnie mówiąc środowiska niepodległościowego?

Z.R.: Wiele się nauczyliśmy. Kiedy przypomnę sobie swoje pierwsze wejście do sali Senatu to wiem, że wiele rzeczy zrobiłbym dziś inaczej. Nie mieliśmy niezbędnych doświadczeń. Jednak dziś przed nami stoi znacznie trudniejsze zadanie niż w 1992 roku, kiedy mieliśmy ogromne poparcie, rzeczywistą większość parlamentarną i tak zwanego "naszego prezydenta", który następnie ten nasz parlament rozwiązał. Panu Kwaśniewskiemu rozwiązać się pewnie nie damy, ale kłopot będziemy mieli z nim spory.

K.M.: Ale przecież Aleksander Kwaśniewski musi pamiętać atmosferę, w której ustąpił Jaruzelski, a jego mandat nie da się porównać z mandatem Lecha Wałęsy. A więc?

Z.R.: Konstytucyjny porządek dla pokonania prezydenckiego veta może nas zmusić do zawarcia szerokiej koalicji, która jest niezwykle trudna do utrzymania. Zadecyduje nasza precyzja i profesjonalizm.

K.M.: Dziękuję za rozmowę.