Uczestnictwo pracowników we własności z punktu widzenia związków zawodowych

Wykład wygłoszony podczas Polsko - Niemieckiego sympozjum
"Upowszechnienie własności -
Aktualne problemy i perspektywy"
zorganizowanego przez Akademię Teologii Katolickiej w Warszawie
i Fundację Konrada Adenauera
w dniu 20 maja 1994 roku

 

Proszę państwa,
skoro został poruszony tak ogólny temat jak stosunek opcji politycznych do tego problemu, chciałbym chwilę uwagi poświęcić temu problemowi. Proszę państwa, ja; podobnie jak ksiądz profesor, jestem zdania, zresztą wielokrotnie już to powiadałem, że funkcjonujące w tej chwili w świadomości społecznej czy wbijane w tą świadomość społeczną przez mass media podziały na lewicę, prawicę w tym momencie są podziałami w jakiś sposób fałszywymi. Podziałami, które nic nie wyjaśniają, a raczej wszystko mieszają, wszystko plączą. Myślę, że pojęcia lewicy i prawicy jako takie rodziły się dużo wcześniej, rodziły się pod koniec XIX w. w społeczeństwie ustabilizowanym i miały swoje odniesienie właśnie do procesu społeczno-gospodarczego tamtych czasów. To przetrwało oczywiście jakiś czas, natomiast musimy sobie zdawać sprawę, że są sytuacje, są stany powiedziałbym eko-fizy, które po prostu nie dają się tymi pojęciami opisać. No są pewne narzędzia, które nie nadają się do opisu pewnych stanów i pewnych sytuacji transformacji społeczno-gospodarczej i naprawdę nikt tutaj nie wykazał, że akurat te pojęcia są adekwatne, że one w ogóle zawierają jakakolwiek treść poza etykietowaniem. Przede wszystkim w dzisiejszych czasach mówi się o lewicowości lub prawicowości nie mówiąc, że te pojęcia posiadają co najmniej trzy wymiary, które określają w gruncie rzeczy te pojęcia i używając je bezpośrednio, my w końcu w gruncie rzeczy przestajemy wiedzieć, o czym my mówimy. Kwestia ugrupowań, które nie wiadomo dlaczego, no w każdym razie same jako takie przywiązują dużą wagę do tego, żeby się nazywać ugrupowaniem centroprawicowym i które są w gruncie rzeczy straszliwie zróżnicowane od ugrupowań, które są ugrupowaniami prawicowymi i z punktu widzenia właśnie w stosunku do problemu społeczno-gospodarczego (tak tradycyjnie można by to określać) i ugrupowania, które są w gruncie rzeczy w jakiś sposób prawicowe, akcentując głównie tę płaszczyznę, powiedziałbym, etyczną, moralno-tradycjonalną. I ja na przykład nie jestem do końca przekonany, że problemy akcjonariatu byłyby tutaj jako takie niezrozumiane.

Proszę państwa,
powracając do sprawy własności pracowniczej: ja myślę, że na fakt tego stanu rzeczy, który jest w tej chwili, chyba nałożył się pewien brak naszego przygotowania do realizacji przemian gospodarczych. Ja myślę, że kiedy przyszedł 1989 r., właściwie wszystko było otwarte. Natomiast wszystko mogliśmy realizować, natomiast nie bardzo wiedzieliśmy co mamy realizować i pewna presja zewnętrzna wymusiła pewien kierunek transformacji, który w moim przekonaniu nie był kierunkiem naturalny, nie był kierunkiem jednoznacznie słusznym. Myślę, że ta presja, dosyć prosta, pochodziła w gruncie rzeczy z jednego celu, który właściwie stał się pewnego rodzaju dyrektywą gospodarczą i to nie tylko w Polsce, ale w ogóle dyrektywą gospodarki globalnej. To jest kwestia spłaty długów po prostu. Wydaje mi się, że niewątpliwie spłata długów, szczególnie długów międzynarodowych, w obecnej sytuacji zadłużenia światowego jest niewątpliwie kwestią ważną dla funkcjonowania gospodarki i nie można tej sprawy pomijać. Natomiast już zaczyna być kwestią inną, czy możemy całą gospodarkę świata, całą gospodarkę kraju podporządkować temu i wyłącznie temu celowi. Ja się obawiam przeglądając programy naprawcze, przedstawiane czy w krajach Ameryki Łacińskiej, czy programy naprawcze przedstawiane i proponowane nam i w jakiś sposób, przez nas zaaprobowane, że one w gruncie rzeczy są podporządkowane temu celowi nie uwzględniając szerszych interesów społecznych. Ja myślę, że tutaj zaczyna być ten cały problem i w tym momencie przy naszej niewiedzy, ja sądzę, że tu mamy do czynienia z pewną niewiedzą, czy ta opcja, opcja monetarystyczna, opcja gospodarki dla gospodarki trochę, stała się opcją wiążącą i my nie zdołaliśmy się przebić poprzez te interesy, ażeby powiedzieć, że gospodarka nie jest dla gospodarki, tylko gospodarka jest dla człowieka i w związku z tym nasz program transformacyjny, program gospodarczy, musi uwzględniać inne przesłanki.

Jak to się skończyło, to my wiemy. To się skończyło 19 września. To się skończyło dziką frustracją całego społeczeństwa. Proszę państwa, ja myślę, mi trudno jest w tej chwili mówić o związku "Solidarność", ja myślę, że ta niewiedza sięga również tutaj, stosunek Związku do tych problemów. Ten Związek był bardzo zróżnicowany i wizja własności pracowniczej nie jest tu jednoznaczna, ale ja myślę, że to raczej wynika z pewnej niewiedzy, z pewnego niedostrzegania rzeczywistego problemu. Proszę państwa, trudno się dziwić, że "Solidarność" nie podjęła idei własności pracowniczej, idei akcjonariatu pracowniczego, jeżeli w komisji programowej zjazdu był pan minister Lewandowski w tym czasie członek "Solidarności", on był w komisji programowej zjazdu, który posiadał jasno określone inne opcje. Więc ja myślę, że to jest ten moment, kiedy ponownie jeszcze raz musimy dokonać rewizję naszych założeń transformacyjnych. Myślę, że to jest wielka rola naszego dzisiejszego spotkania, kiedy będziemy mogli powrócić do tego tematu, i pomyśleć, jak z tym dotrzeć do opinii publicznej. Poza tym proszę państwa jeszcze jest jedna, w moim przekonaniu, niezwykle ważna funkcja naszego spotkania, to cośmy mówili o tej lewicy, prawicy, o podziałach funkcjonujących, ja myślę, proszę państwa, że te podziały w sferze czystej polityki, czystego łączenia wyizolowanych grup faktycznie są w gruncie rzeczy niemożliwe i w gruncie rzeczy muszą skończyć się fiaskiem. W moim przekonaniu jedyna nadzieja na jakąś reintegrację polskiego społeczeństwa to jest poprzez wypracowanie pewnej platformy, pewnych płaszczyzn współpracy. Ja myślę, że taką właśnie płaszczyzną byłby akcjonariat pracowniczy, byłaby własność pracownicza. Jest to zadanie, które możemy realizować w tej chwili wspólnie, niezależnie od tego, jakie etykietki sami sobie przypięliśmy i gdzie się je nam przypina.

Dziękuję bardzo.