Reglamentacja - wyjątek, a nie reguła

Wypowiedź Senatora Zbigniewa Romaszewskiego dla „Nowej Europy” z dnia 15 kwietnia 1993 roku

 

Od Redakcji "Nowej Europy":
Rządowy projekt ustawy o tajemnicy państwowej i służbowej stanowi próbę rozwiązania nabrzmiałego problemu anarchii, jaka w tej dziedzinie panuje, lecz daleki jest od doskonałości.

Senator Zbigniew Romaszewski:

Proponowane rozwiązania nie odbiegają zdecydowanie od ducha ustawy z grudnia 1982 roku. Czy opiszemy zakazy takimi, czy innymi słowami, pozostawiając tę samą filozofię - wynik będzie ten sam. Dostęp do informacji to jedno z podstawowych - moim zdaniem - praw obywatelskich i to prawo powinno być zagwarantowane ustawą. Reglamentacja informacji, jaką jest tajemnica państwowa, może mieć miejsce w sytuacji, gdy jest niezbędna w zarządzaniu państwem, ale posiada charakter zupełnie wyjątkowy na tle powszechności dostępu do niej.

W dokumencie tego typu powinien znaleźć się zapis, że objęcie jakiejś informacji tajemnicą jest decyzją, za którą ktoś personalnie ponosi odpowiedzialność, że odmowa udzielenia informacji z powodu ograniczeń wynikających z tajemnicy państwowej lub służbowej powinna być udzielona na piśmie. Na szczęście już samo ministerstwo usunęło absurdalny zapis o możliwości utajniania wiadomości mogących narazić na szkodę interes organu administracji. Jakie to, poza dobrem publicznym, interesy mogą mieć nasze organy administracji.

Stworzenie bardzo precyzyjnych ram - co jest, a co nie jest i nie może być tajemnicą to podstawa zahamowania wzrostu tajemniczości i doprowadzenie do rzeczywistego wypełnienia ustawy. Nie może być lak. by przepisy służyły do ochrony prywatnych, czy grupowych interesów bądź do ukrywania błędnych lub nieskutecznych decyzji władzy, a gruncie rzeczy obecny projekt, oparty na dyskrecjonalności kierowników resortów nie zapobiegałby temu.

Amerykanie zastrzegają często tajemnicę na trzy miesiące - pół roku, bo na dłużej, jak wyliczyli, im się nie opłaca. Za to w ciągu tego okresu robią to rzetelnie. Tajemnic powinno być piętnaście, ale rzeczywiście ściśle chronionych. Tymczasem projektodawcy nie przedstawili żadnego mechanizmu, który zapewniałby wykonanie przepisów ustawy od strony ekonomicznej.

Poza dyskusją jest sprawa wglądu parlamentarzystów w wiadomości stanowiące tajemnicę państwową. Jednakże powinien być jednoznacznie określony tryb dostępu do nich. W tej chwili, teoretycznie jest on nieograniczony ale ustawodawca mówi, że w wypadku tajemnicy państwowej specjalnego znaczenia korzystanie z informacji regulują odrębne przepisy. Szkopuł w tym, że one nigdy nie zostały opracowane! Administracja MSW praktycznie więc samodzielnie orzeka, kto i na jakich zasadach może korzystać z tych materiałów.

To oczywiście nonsens, żeby przedstawiciele władzy wykonawczej decydowali o zakresie wiedzy ludzi Z instytucji ustawodawczych, pełniących, było nie było, zgodnie z konstytucją funkcje kontrolne. Boję się sarn dotykać rzeczy, które teraz są tajemnicą państwową specjalnego znaczenia. Nie wiem, czy to jest w jakiś sposób notowane, księgowane w obecnym bałaganie i czy ktoś nie zarzuci mi w przyszłości jakichś nadużyć.

Emocje w prasie wzbudził projekt stworzenia specjalnej komisji do weryfikacji ludzi mających dostęp do tajnych informacji. Myślę, że wynikło tu nieporozumienie. Jeśli tajemnicę traktować tak, jak to było przez 45 lat PRL-u, to rzeczywiście można być przerażonym. Jeśli natomiast objęcie informacji tajemnicą traktować jako rzecz wyjątkową uzasadnioną szczególnym dobrem państwa, to potrzeba takiej weryfikacji - potrzeba doboru szczególnie wiarygodnych osób jest rzeczą zupełnie naturalną i praktykowaną dokładnie wszędzie. Wszędzie służby specjalne zajmują się obserwowaniem ludzi mających dostęp do tajemnic, wszędzie ich weryfikują - do tego są powołane. Istotne jest tylko, by nie przekraczały prawa i by odbywało się to za zgodą osoby zainteresowanej. By każdy miał prawo powiedzieć: nie chcę dostępu do waszych tajemnic i nie chcę waszej weryfikacji. Ale w tym celu winna istnieć jasna ustawowo określona procedura weryfikacyjna.