Wystąpienie w sprawie lustracji

Zapis wystąpienia wygłoszonego dla NSZZ "Solidarność"
w trakcie jednej z debat po upadku rządu Jana Olszewskiego
zamieszczony w "Tygodniku Małopolska" 25 lipca 1992 roku

 

Od redakcji "Tygodnika Małopolskiego":

Aby bezstronnie oceniać, trzeba wysłuchać stron.

Byliśmy świadkami starcia różnych sił i racji, różnych osób. Gośćmi Solidarności byli Lech Wałęsa, Jan Olszewski i Zbigniew Romaszewski. Rozmowę z Prezydentem przedstawiła telewizja. Wystąpienia dwóch pozostałych osobistości są do dziś opinii publicznej nie znane. A mimo to od różnorodnych ocen tych osób w Solidarności i poza nią aż się roi...

Tekst został opublikowany na prośbę Czytelników i członków Związku. Jest to nieautoryzowane opracowanie na podstawie nagrania magnetofonowego.

Tekst wystąpienia:

Obserwując obecną sytuację uznałem, że warto parę słów powiedzieć o tym co się tutaj dzieje, jak ja to postrzegam z mojego punktu widzenia.

Proszę Państwa! Uważam, że jednym z zasadniczych problemów jest sprawa popularnie zwana sprawą teczek. Mój pogląd w tej sprawie nie uległ żadnej zmianie. To co usiłowałem realizować przez poprzednią kadencję, uważam w dalszym ciągu za rzecz najważniejszą. I rozmywanie tego problemu w kategoriach odwetu, krzywdy i hipokryzji — jest wielkim zagrożeniem dla naszego państwa.

Proszę Państwa nie możemy tego traktować jakby była to tylko walka o stołki, tylko przetasowywanie się na górze, że to nie dotyczy całego społeczeństwa. To jest problem, który dotyczy całego społeczeństwa, bo nie jest to kwestia odwetu, kwestia mszczenia się za różne przewiny, krzywdy — to jest kwestia ochrony państwa. Nie jest możliwa sytuacja, w której ludzie obciążeni przeszłością agenturalną mogą piastować czołowe stanowiska w państwie. Nie jest to kwestia postawy, zasług, jest to coś zupełnie innego. Musimy na to patrzeć nie z punktu widzenia emocji, ale z punktu widzenia interesu państwa, bo te listy, których nie znacie, których nie zna społeczeństwo polskie, te listy — właściwie szczątki list — poznał Parlament, są, powiedziałbym, powszechnie znane na całym świecie, we wszystkich agenturach, które istniały; nie tylko w KGB na wschodzie, ale na zachodzie i wszędzie. Kiedy te instytucje się rozpadały, odbyła się generalna wyprzedaż dokumentów. I może my nie wiemy kto, gdzie, na jakim stanowisku był zamieszany w działalność agenturalną, ale doskonale wie to Mossad, CIA i co sobie tylko wymarzymy. To są rzeczy powszechnie znane. I teraz wyobraźcie sobie państwo polityka prowadzącego negocjacje, polityka podejmującego decyzje, któremu nagle kontrahent mówi: no, przecież nie zawsze pan był twardy, czasami pan znacznie łatwiej podpisywał. Jest to sytuacja, w której państwa nie można zostawić.

To nie jest żadna kwestia praw człowieka, bo przecież nikt nikogo za nic nie zamierza karać. Tylko nie ma prawa człowieka, które by mówiło o pełnieniu wysokich funkcji publicznych przez agentów. Takiego prawa po prostu nie ma. Dlatego muszę powiedzieć, że należy do tego podchodzić z pełnym spokojem i pełną powagą. Uważam, że opracowanie ustawy lustracyjnej, która by była praworządna, sprawiedliwa, a która jednocześnie byłaby humanitarna, bo ludzie te działania podejmowali z bardzo różnych przyczyn, w bardzo złożonych sytuacjach i nie zawsze mamy prawo ich osądzać. Stworzenie takiej ustawy, by ludzie ci mogli spokojnie odejść w cień, to było to zadanie, które stało przed Parlamentem przez te trzy lata. Z niewiadomych powodów wszelkie próby podjęcia tego zadania napotykały na mur niechęci, rozmywania, imputowania nienawiści. Przypominam sobie, że Urban mówił o „seansach nienawiści" ks. Jerzego Popiełuszki. To jest próba rozmycia ważnego, państwowego problemu i można to zrobić tak, jak to zrobili Czesi — kto chce piastować ważne, reglamentowane stanowisko, musi zgłosić się po odpowiednie zaświadczenie. Jeśli to zaświadczenie jest niezgodne z prawdą, ma prawo dochodzić przed sądem poprawienia tego zaświadczenia, może po prostu uznać jego słuszność i odejść sobie. To naprawdę nie jest wyłącznie sprawa tego, kto gdzie jest, to przede wszystkim sprawa tego, kto w naszym imieniu chroni lub nie chroni naszej gospodarki, kto zawiera korzystne lub niekorzystne traktaty. To są te momenty, które w sposób bezpośredni decydują o naszym życiu. Decydują w bardzo istotny sposób o naszym życiu gospodarczym. O tym wszystkim powinniśmy pamiętać.