Lustracja coraz bliżej

Komentarz zamieszczony w dzienniku „Nowy Świat” w dniu 16 lipca 1992 roku

 

Od Redakcji „Nowego Świata”:
Obradując we wtorek do późnych godzin wieczornych komisje wprowadziły do projektu parę poprawek. Najistotniejsza z nich nastąpiła w skutek stwierdzenia niezgodności z konstytucją fragmentu artykułu mówiącego o automatycznym wygaśnięciu mandatu z powodu niespełnienia warunków wstępnych. Sankcja taka nie mogłaby objąć prezydenta, posłów, senatorów oraz radnych samorządu terytorialnego. Niemniej przewiduje się, iż w przypadku niespełnienia warunków wstępnych zostaną ujawnione potwierdzające to materiały, jeśli któraś z tych osób nie zrzeknie się w terminie 90 dni do wejścia w życie ustawy mandatu. O komentarz poprosiliśmy przewodniczącego senackiej Komisji Praw Człowieka i Praworządności oraz przygotowującego projekt, zespołu Senatora Zbigniewa Romaszewskiego. (Marek Krukowski)

Senator Zbigniew Romaszewski:
Nasza ustawa jest ustawą zarówno lustracyjną, jak i dekomunizacyjną. Przygotowując ją opieraliśmy się na ustawach lustracyjnych państw: postkomunistycznych, demokracji zachodnich, niemieckim prawodawstwie denazyfikacyjnym oraz projektach ustaw przygotowanych w MSW i przez "Solidarność".
Lustracja to problem bezpieczeństwa państwa. Procesy lustracyjne mają miejsce na całym świecie. Przeprowadza je najczęściej jakaś komisja, która rozstrzyga, czy dana osoba może być dopuszczona do pewnych stanowisk, do tajemnicy państwowej. Tutaj nie ma co wydziwiać, bo decyzje muszą być arbitralne. Mówienie w tym przypadku o procedurze sądowej jest nieporozumieniem, bo jest to kwestia dyskrecjonalna, pewnych służb. Uważam, że osoba zajmująca stanowiska publiczne musi być bez skazy. Ludzie, którzy wykazali w pewnym momencie miękkość, uległość nie powinni ich zajmować. Tu wymaga się pewnych cech charakteru. Podobnie jak pracownica przemysłu spożywczego nie może być chora na choroby zakaźne, tak samo polityk powinien mieć kwalifikacje moralne. Tę sprawę miesza się jednak, częściowo z dobrej woli, częściowo ze złej, z problemem dekomunizacji, czyli aktem sprawiedliwości społecznej. Trudno jednak pociągać do odpowiedzialności tajnego współpracownika, zaszantażowanego, zmaltretowanego, nienawidzącego komunizm i karać go, natomiast odejść od wyeliminowania np. I sekretarza komitetu wojewódzkiego PZPR. Byłaby to jaskrawa niesprawiedliwość. To byli przecież ludzie wydający instrukcje służbom specjalnym.