Wykład wygłoszony w Kongresie USA

Washington D.C. 25 maja 1991

 

Mówiąc o zagrożeniach demokracji w krajach postkomunistycznych będę oczywiście w pierwszym rzędzie korzystał z doświadczeń polskich. Tym nie mniej chciałbym szczególnie uwypuklić te elementy, które nie są wynikiem typowe dla polskiej specyfiki, a które wydają się mieć charakter ogólny, związany z przemianami struktury społeczno-gospodarczej kraju.

Wydaje mi się to o tyle celowe, że procesy przemian w krajach postkomunistycznych zostały zapoczątkowane w Polsce i tym samym zasób doświadczeń jakim dysponujemy i trudności, z którymi się borykamy jest godny uwagi.

Dla jasności obrazu pozwolę sobie wymienić te elementy, które w moim przekonaniu stanowią o polskiej specyfice i są źródłem dodatkowych problemów, bądź ułatwień w procesie przemian i które wyróżniają Polskę spośród innych krajów byłego bloku komunistycznego.

Są to:

  1. jednorodność etniczna Polski w istniejących granicach, stąd problemy narodowościowe nie osiągają tej intensywności co w innych krajach;
  2. rola kościoła katolickiego obejmującego ponad 90% społeczeństwa i oddziaływującego w kierunku odejścia od neutralności religijnej państwa;
  3. zakorzeniona latami obcej dominacji i walki o niepodległość nieufność w stosunku do państwa jako instytucji;
  4. niedorozwój rodzimej tradycji kapitalistycznej;
  5. żywe wzorce wielowiekowej tradycji demokracji szlacheckiej, stanowiące o silnym poczuciu równości, godności i podmiotowości w życiu społecznym.

Elementy 3-5 stanowią o pewnej labilności społeczeństwa w poglądach na organizację państwa i wahają się w zależności od występujących problemów od stanowiska skrajnie liberalnego eksponującego wolności indywidualne, aż po potrzebę autorytarnego zorganizowania państwa.

Czynniki te będą w oczywisty sposób wpływały na rozwiązywanie tych lub innych problemów społeczno-gospodarczych okresu przemian i oddziaływały w ten sposób na ostateczny kształt państwa, jednakże zasadnicze problemy, które przed nami wyrastają mają charakter uniwersalny i sprowadzają się w gruncie rzeczy do czterech:

  1. odbudowa infrastruktury społecznej państwa demokratycznego;
  2. decentralizacja państwa;
  3. odbudowa systemu demokratycznego prawa;
  4. uwolnienie i restrukturyzacja gospodarki.

Wszystkie wymienione tutaj czynniki są między sobą sprzężone i decydują o tempie i kierunku przemian, a wyliczenie ich w tym właśnie porządku jest w jakiejś mierze przypadkowe. Być może tylko umieszczenie problemu uwolnienia i restrukturyzacji gospodarki na miejscu czwartym jest wyrazem pewnej przekory wobec istniejących trendów politycznych, uznających wzorem marksistów przemiany gospodarcze za podstawę przemian społeczno-politycznych.

Nie ulega żadnej wątpliwości, że kryzys gospodarczy, który objął cały system państw byłego bloku komunistycznego, stał się źródłem przemian politycznych i warunkuje ich tempo. Tym nie mniej droga reform, mająca za drogowskaz własność prywatną, wolny rynek i konkurencję może z pewnym powodzeniem prowadzić nas w kierunku modelu demokracji zachodnich i w stronę autorytarnych, niestabilnych politycznie wzorców Ameryki Łacińskiej. Rozróżnianie tych modeli zawiera się właśnie w niedostrzeganych często problemach społecznych 1-3, a charakter i sposób wprowadzania przemian gospodarczych stanowi często poważne zagrożenie dla pomyślnego rozwiązania tych problemów, konstytuujących system demokratyczny.

Mówiąc o odbudowie infrastruktury społecznej mam równocześnie na myśli dwie zupełnie różne rzeczy:

  1. brak instytucjonalnych form zorganizowania społeczeństwa;
  2. powstawanie niebezpiecznych rozwarstwień społecznych.

Porównując systemy demokratyczne i totalitarne uwagę zwraca różnorodność form zorganizowania społeczeństwa w tych pierwszych wobec monopolu państwa i fasadowych organizacji społecznych w państwach totalitarnych. Przeciwwagę dla państwa w ustroju demokratycznym stanowią partie polityczne, stowarzyszenia społeczne, ugrupowania religijne, fundacje, wreszcie prywatne lub zbiorowe instytucje życia gospodarczego. W ustroju totalitarnym wobec struktur państwowych występuje zatomizowane społeczeństwo Bankructwo i rozpad partii komunistycznej i komunistycznego państwa pozostanie próżnią, a odbudowanie struktur organizacyjnych społeczeństwa jest rzeczą nie mniejszej wagi niż odbudowa gospodarki.

Społeczeństwo pozbawione tych struktur nie umiejące się organizować w obronie własnych interesów będzie miało zawsze tendencje staczania się w kierunku kontestacyjnej anarchii, bądź zwalczającego ją systemu autorytarnego.

W warunkach polskich przetrwały silne struktury organizacyjne kościoła katolickiego które stanowiły oparcie dla społeczeństwa w walce z komunizmem i które również dziś mogą stanowić oparcie przyciągające wielu polityków, jednakże w obecnych warunkach może to stanowić zagrożenie dla neutralności światopoglądowej państwa.

Nie trzeba dodawać, że odbudowa struktur organizacyjnych społeczeństwa napotyka na ogromne trudności materialne.

W tych warunkach pomoc jaką demokracje zachodnie udzieliły "Solidarności" dla samoorganizacji społeczeństwa polskiego nie daje się po prostu przecenić i uważam, że pomoc taka dla budowy zrębów demokracji w Związku Radzieckim jest po prostu niezbędna. Nie mam tu na myśli pomocy dla takiej czy innej działalności politycznej, ale pomoc w przełamywaniu monopolu państwa, w rozwiązywaniu konkretnych problemów społecznych (np. organizacja charytatywne, obrona praw człowieka itp.); pomoc w organizowaniu ludzi wokół konkretnych spraw.

Dlatego np. tak dużą wagę przywiązuję do naszej Konferencji. Pragnę również zwrócić uwagę na brak pozytywnych wzorców postępowania w dobie przemian. Wzorce proponowane przez komunistów uległy kompromitacji, a wytworzenie nowych wzorców wymaga czasu i często przebiega w niewłaściwym kierunku. Jak powinien wyglądać pozytywny model polityka, biznesmena, rolnika, robotnika, czy urzędnika państwowego? Na to pytanie nie ma utrwalonej społeczną aprobatą odpowiedzi, a propagowany w massmediach obraz człowieka z inicjatywą, bardziej przypomina aferzystę z początków XX wieku niż odpowiedzialnego obywatela współczesnego państwa.

Drugi - niezwykle trudny i zapalny problem to polityka społeczna państwa w dobie restrukturyzacji gospodarczej.

W strukturze społecznej państw demokratycznych uwagę zwraca rozbudowana i silna klasa średnia wyróżniająca je od autorytarnych państw wolnorynkowych charakteryzujących się drastycznym zróżnicowaniem dochodów wąskich grup i spauperyzowanego społeczeństwa.

Tak więc pozytywne przemiany krajów postkomunistycznych w kraje demokratyczne wymaga wypracowania polityki społecznej sprzyjającej przekształceniu dominującej w tych krajach grupy robotników wielkoprzemysłowych w klasę średnią w mieście i na wsi. Jednocześnie kraje te wymagają szybkiej restrukturyzacji gospodarczej. Restrukturyzacja prowadzona w warunkach państwa scentralizowanego, z administracją państwową i gospodarką średniego szczebla, pozostającą faktycznie w rękach nomenklatury (brak kadr), prowadzi do korupcji, powstawania postnomenklaturowych elit gospodarczych i pauperyzacji ogółu społeczeństwa.

Natomiast związane z restrukturyzacją bezrobocie spycha szeroką grupę robotników wielkoprzemysłowych i tzw. chłopo-robotników w sferę lumpenproletariatu, nie stwarzając perspektywy awansu do klasy średniej.

Tego rodzaju procesy nie mogą oczywiście zyskać społecznej aprobaty, niezbędnej w warunkach demokratycznego państwa i muszą prowadzić albo w stronę narastania nastrojów kontestacyjnych (do wybuchu włącznie) bądź też do wzmacniania tendencji autorytarnych państwa.

Umacnianie się postnomenklaturowych elit gospodarczych bogacących się kosztem majątku państwowego oraz brak perspektywy awansu społecznego dla zwykłych obywateli, było powodem tzw. fenomenu Tymińskiego, czyli faktu, że ponad 25% społeczeństwa odmówiło zaufania i poparcia zarówno odpowiedzialnemu za politykę rządu Mazowieckiemu, jak i obiecującemu przyspieszenie Wałęsie i głosowało w wyborach prezydenckich na zupełnie nikomu nieznanego "człowieka sukcesu z Peru" Stanisława Tymińskiego. Tym razem forma kontestacji okazała się demokratyczna, ale przyszłość musi napawać lękiem.

Proces umacniania się postkomunistycznych elit gospodarczych znajduje swe źródło w centralizacji państwa, jak to już podkreślałem, w państwie posttotalitarnym. Brak jest struktur organizacyjnych czy to społecznych czy gospodarczych zdolnych do prowadzenia reformy. Jedynym ukształtowanym podmiotem gospodarczym jest administracja państwowa i na niej głównie skupia się uwaga zachodniego kontrahenta gospodarczego.

Tak więc rząd staje się odpowiedzialny nie tylko za wyznaczanie kierunków gospodarki wolnorynkowej, ale również za dystrybuowanie środków. Ponieważ dystrybucja zajmuje się nie kierownictwo polityczne, ale nomenklaturowy aparat gospodarczy, to przy liberalnej wręcz leseferystycznej polityce rządu prowadzi to do umocnienia wywodzącej się z nomenklatury i powiązanej z państwową biurokracją elity postkomunistycznej.

Tego rodzaju - jak to określiłem - liberalizm centralistyczny - staje się źródłem korupcji, rodzi w społeczeństwie poczucie niesprawiedliwości i w warunkach narastających trudności życiowych budzi głębokie niezadowolenia.

Oczywistym rozwiązaniem wydaje się przełamanie centralizmu poprzez reformę administracji, w kierunku samorządów lokalnych i poszerzenie udziału społeczeństwa w zarządzaniu gospodarką. Problem nie jest jednak wcale prosty gdyż na przeszkodzie stoją dotychczasowe nawyki pojmowania władzy, braki kadrowe, brak odpowiedniej infrastruktury społecznej o których była mowa, oraz rosnące zniechęcenie i apatia społeczna. Sam zaś problem poszerzenia udziału społeczeństwa w zarządzaniu gospodarką nie znalazł dotychczas pozytywnego rozwiązania. Nie muszę dodawać, że biurokracji administracji centralnej, na której spoczął by obowiązek przeprowadzenia decentralizacji nie jest nią w żaden sposób zainteresowana i zrobi wszystko dla storpedowania nawet najsłuszniejszych idei reformatorskich.

Problemy przebudowy infrastruktury społecznej, restrukturyzacji gospodarki i decentralizacji państwa łączą się więc w jeden węzeł gordyjski.

W tej sytuacji koncentrowanie się na problemach gospodarczych przy jednoczesnym niedostrzeganiu problemów społecznych i problemów organizacji państwa, typowe dla Polski, może stanowić poważne zagrożenie dla rozwoju demokracji.

Wolny rynek jest napewno warunkiem koniecznym ale wcale nie dostatecznym do budowy państwa demokratycznego.

Podobne tezy można wypowiedzieć na temat decentralizacji państwa i przebudowy jego struktur społecznych.

Proces przekształcania państwa komunistycznego w państwo wolnorynkowej demokracji stawia nas również przed bardzo trudnym problemem zmiany praktycznie całego systemu prawa opartego o inny system wartości.

Zagadnienie to jest trudne nie tylko w sferze odpowiedzialności za drastyczne łamanie praw i wolności ludzkich, ale również w dziedzinie przywrócenia normalnych stosunków cywilno-prawnych i naprawienia wyrządzonych obywatelom szkód.

Należy też pamiętać, że system prawa czy też bezprawia komunistycznego obowiązywał w Polsce 45 lat i jego działania podejmowane wbrew poczuciu ludzkiej sprawiedliwości, wytworzyły pewien stan faktyczny nieodwracalny, bądź też odwracalny z największym wysiłkiem i przy ogromnych kosztach społecznych i materialnych. Nakładają się na niego zarówno działania całkowicie bezprawne podejmowane przez wszechpotężny aparat partyjny i policyjny, jak i działania znajdujące oparcie w obowiązującym prawie komunistycznym.

Tak np. komunistyczna nomenklatura już począwszy od lat 80-tych podejmowała działania zmierzające do przejęcia na własność mienia państwowego i dokonała tego w bardzo szerokim zakresie wykorzystując w tym celu stanowione przez nią prawo.

Uchylenie tego prawa ustawą działającą wstecz nie tylko naruszy podstawową zasadę prawną "Lex retro non agit" i stworzy wrażenie niestabilności prawnej powstających systemów demokratycznych, ale będzie również niesprawiedliwe wobec tych podmiotów, często zagranicznych (?), które w dobrej wierze prowadziły działalność gospodarczą opartą o to prawo.

Uwłaszczenie nomenklatury obraża społeczną sprawiedliwość, walka z uwłaszczeniem destabilizuje system prawny.

Dziś w Polsce nie ma gorętszych obrońców prawa niż postkomunistyczna nomenklatura i nie ma ludzi bardziej do prawa rozczarowanych niż ci, którzy przez całe lata o to prawo walczyli.

Podobnie ma się sprawa z odpowiedzialnością byłego aparatu partyjnego i aparatu bezpieczeństwa za akty łamania praworządności, za naruszanie podstawowych praw ludzkich.

W ramach wszystkich cywilizowanych systemów prawnych istnieje instytucja przedawnienia, sędziowie (a jest to w ogromnej mierze aparat dawnej władzy), niezawiśli i nieusuwalni, dokumentacje wielu aktów została bezprawnie zniszczona. Jak w takich warunkach prowadzić legalne, zgodne z prawem postępowanie karne, bądź dyscyplinarne? Jak uniknąć świadomej prowokacji organizowanej dla celów politycznych?

Rząd Mazowieckiego zdecydował się na "grubą kreskę", a więc pełną abolicję, jednakże rozwiązanie takie nie znajduje uznania w społeczeństwie (klęska Mazowieckiego w wyborach prezydenckich) i trudno się temu dziwić.

I nie jest to problem powszechnej rządzy odwetu i procesów czarownic jak to usiłuje sugerować Adam Michnik ale problem cementujący państwo i decydujący o zdrowych stosunkach społecznych, poczucia odpowiedzialności obywateli.

Dlaczego ktoś, kto doprowadził kraj do upadku, ktoś kto wydawał dyspozycyjne wyroki, ktoś kto naruszał prawo i prześladował obywateli ma pozostać bezkarny? Jeśli nie istnieją żadne konsekwencje prawne, jeśli cała przeszłość jest odcięta grubą kreską, to działacz Solidarności, który siedział w więzieniu i był represjonowany jest równie dobrym obywatelem jak ten, który go prześladował i skazywał.

Budzi to frustrację i niszczy wszelkie pozytywne wzorce postępowania obywatelskiego. Bezkarność w stosunku do przeszłości skutkuje brakiem odpowiedzialności i relatywizmem moralnym na dziś i na przyszłość.

Jak w ramach cywilizowanego prawa, którego przygniatająca część została stworzona przez aparat komunistyczny i dla tego aparatu, jak w ramach tego prawa rozliczyć się ze skutkami przeszłości, to pytanie na które jak dotychczas również nie ma zadowalającej odpowiedzi.

Kończąc chciałbym jeszcze raz podkreślić, że skoncentrowanie się na problemach przekształceń gospodarczych stwarza bardzo poważne zagrożenia dla demokracji, jeśli nie towarzyszy mu troska o rozwój infrastruktury społecznej i o przebudowę ludzkiej świadomości oraz stworzenie pozytywnych wzorców zachowań obywatelskich.