O lokatorach sprzedanych wraz z mieszkaniami
Poglądy senatora Zbigniewa Romaszewskiego
Kiedy w roku 1989 obejmowaliśmy smętną spuściznę komunizmu, miałem głębokie przekonanie, że obywatele wynieśli z PRL przynajmniej jedną rzecz: niewielkie, nisko komfortowe, ale za to własne mieszkania. W okresie komunizmu mieszkania się "dostawało". Nawet gdy się płaciło (mieszkania spółdzielcze, czy mieszkania wykupywane na własność od miasta), to koszt nabycia nie miał nic wspólnego z rzeczywistym kosztem budowy lokali. Zarabiając grosze, wszyscy budowaliśmy bardzo tanie mieszkania dla wszystkich. Dla większości ludzi mieszkanie stanowiło często jedyny poważny dorobek kilkudziesięcioletniej pracy w PRL. Można było więc uważać, że w mieszkaniu uzyskanym po kilkunastu latach oczekiwania spędzi się resztę życia. Okazało się że nie, że mieszkania nawet zamieszkałe przez niczego nie spodziewających się lokatorów są doskonałym towarem rynkowym i mogą być swobodnie sprzedawane przez państwo osobom trzecim.
W naszym kraju było około 500 tysięcy mieszkań zakładowych zamieszkałych przez 2,5 miliona lokatorów. Mieszkania te znajdowały się w budynkach stanowiących własność poszczególnych zakładów pracy. Przedsiębiorstwa pozbywając się majątku nieprodukcyjnego część mieszkań przekazały do gmin i ten akurat problem można uważać za z grubsza rozwiązany. Jednocześnie, w wyniku likwidacji przedsiębiorstw, bądź ich prywatyzacji, część lokali znalazła się wraz z lokatorami w rękach prywatnych. Często całe osiedla mieszkaniowe były za bezcen wykupywane przez firmę spekulacyjną. W innych przypadkach, osiedla mieszkaniowe wraz z majątkiem całego przedsiębiorstwa wycenionym na podstawie znikomej wartości księgowej zostały zaliczone do majątku nowo powstałej spółki akcyjnej. Teraz, niezależnie od tego czy nabywcą był prywatny spekulant, czy np. TP S.A., podejmuje się starania dążące do sprzedaży otrzymanych za bezcen mieszkań po cenach zbliżonych do cen rynkowych. Wszystko to odbywa się ponad głowami ludzi, którzy w sprzedawanych teraz mieszkaniach mieszkają "od zawsze".
Pozbawienie ludzi ich życiowego dorobku jest zaskakującym przejawem liberalnego bolszewizmu i stanowi hańbę procesu transformacyjnego w naszym kraju. Wszelkie podejmowane w parlamencie próby naprawienia tej sytuacji spotkały się ze stanowczym oporem Urzędu Mieszkalnictwa wspieranego przez Rzecznika Praw Obywatelskich i Trybunał Konstytucyjny. Tak buduje się państwo w którym szanowane są prawa wyłącznie ludzi bogatych.
Pełny zestaw poglądów i wypowiedzi Senatora Zbigniewa Romaszewskiego znajdą Państwo w katalogu rzeczowym.